Kroczenie drogą swoich marzeń nie zawsze jest łatwe. Chociaż pierwsze sukcesy zachęcają nas do dalszego działania, to jednak później pojawiają się przeszkody. I co dalej?
Zawsze wydawało mi się, że jeśli znajdę mój cel, moją legendę, to cały świat będzie mi sprzyjał. Taa. Naczytałam się Coelho, a potem nie raz odbiłam się od ściany. Wiele razy byłam bliska porzucenia mojego marzenia. No bo przecież skoro świat mi nie pomaga, to pewnie nie jest to moja legenda, tylko jakiś mój wymysł. Błąd proszę Państwa.
Błąd naiwności. Całe szczęście, że w swoim arsenale myśli miałam także takie, które mówiły: "A może świat cię testuje, żeby przekonać się, czy rzeczywiście jest to twoje marzenie a nie chwilowa zachcianka?"
Przetrwałam pierwsze burze, potem huragany, po czym wypływałam na szeroki przestwór oceanu. Nagle wszystko zaczynało się układać. I to było piękne. Inaczej bowiem smakuje cisza po sztormie.
WIELCY MAGOWIE I ICH HISTORIE
Zaczęłam wertować życiorysy wielkich ludzi. Jak to było u nich. Czy sukcesy przychodziły im łatwo i szybko?
Walt Disney – pracował jako grafik. Tyle razy był wyrzucany z pracy, że nie mógł już znaleźć innego pracodawcy poza gazetą miejską. Ale miał swoją wizję i postanowił ją zrealizować sam chałupniczym sposobem.
Bill Gates – właściwie podobna historia. Też przez lata praca w garażu. Dla niej porzucił studia prawnicze.
Sylwester Stallone – mój ukochany bohater. Zaczynał od czyszczenia lwich klatek. W szkole wygrał plebiscyt na tego, kto ma największe szanse skończyć na krześle elektrycznym. Sly napisał scenariusz do Rocky'ego w ciągu trzech dni. Jednak wiele lat zajęło mu chodzenie od wytwórni do wytwórni i przekonywanie, że jest to dobry film. Kiedy w końcu jeden z producentów zgodził się kupić scenariusz za 400tyś.$ Stallone odrzucił tę propozycję, bo główną rolę miał dostać kto inny. A on marzył o tym, żeby sam zagrać Rocky'ego. Jak widać upór się opłacił. No i nie skończył na krześle 🙂
JK Rowling – zaczęła pisać opowieść o czarnoksiężniku Harrym Potterze, a jej życie waliło się w gruzy. Odeszła od męża brutala, samotnie borykała się z utrzymaniem siebie i kilkumiesięcznej córeczki, pracowała dorywczo bo nikt nie chciał zatrudnić samotnej matki. Brała zapomogę i ciuchy z darów.
Skoro weszłam do gildii pisarskiej, parę perełek z ich podwórka. Komentarze, z jakimi odrzucono słynne książki:
George Orwell "Folwark zwierzęcy": "W Stanach Zjednoczonych nie ma obecnie popytu na książki o zwierzętach"
Irving Stone "Pasja Życia": "Długa i nudna opowieść o artyście"
D.H. Lawrance "Kochanek Lady Chatterley": "Dla własnego dobra, proszę nie publikować tej książki". Przyznacie sami, że dla wątpiącego w siebie artysty taka krytyka może być druzgocąca. Ciężko jest w takich momentach z radością podążać drogą legendy, szczególnie kiedy trzeba utrzymać rodzinę. Nieprawdaż?
Przeczytałam kiedyś takie zdanie: "Wielkość poznać po tym jak radzi sobie z porażkami." I powiem wam jedno. Niewiele warte są takie slogany. Co my tam wiemy o tym jak ci, którzy osiągnęli sukces radzili sobie z porażkami zanim doszli do celu. Nikt normalny się przecież nie pochwali w wywiadzie na jego cześć, że zanim coś osiągnął przeszedł depresję, obstrukcję psychiczną, że milion razy chciał to rzucić, tylko nie miał pomysłu na nic lepszego. Wznosimy im pomniki i wierzymy że byli nieskazitelni, że ich życie też takie było. Tymczasem ci ludzie w ciągu swojego życia borykali się z takimi samymi problemami jak my.
Einstein był podejrzewany o niedorozwój. Zaczął mówić w wieku lat 4. Na studiach jego profesor uznał, że Albert niczego w świecie fizyki nie osiągnie. Einstein był bardzo przeciętnym studentem i kiepskim mężem. Opuściła go żona.
Abraham Lincoln kilkanaście razy startował w wyborach do kongresu. Nigdy nie został kongresmenem, choć swoje życie podporządkował agitacji wyborczej. Za to został wielkim prezydentem.
Do czego zmierzam? W KAŻDYM Z NAS JEST WIELKOŚĆ. Dopóki sami jej nie odkryjemy, świat się o nią nie upomni. Czasem trzeba stanąć przeciwko całemu światu, żeby obronić swoją wizję. I bronić jej nie raz, nie dwa, zmierzyć się z największym wrogiem naszej wizji: wątpliwościami. Nasze wątpliwości zawsze mówią coś o nas samych. Ich korzenie najczęściej siedzą w dzieciństwie. Gdyby nie to, że kiedyś usłyszałeś, że jesteś głupi, dziś komentarz recenzenta nie zrobiłby na tobie większego wrażenia. A tak, zaczynasz się zastanawiać, czy twoja pisanina w ogóle ma sens.
Z LORNETKĄ CZY BEZ?
Większość porażek, nierozpoznanych talentów, nie zrealizowanych wynalazków bierze się z patrzenia pod nogi, z nadmiernego skupienia się na sprawach krótkoterminowych. Wtedy gubimy z pola widzenia nasz cel. Po drodze do sukcesu jest mnóstwo porażek. Kto wierzy, że droga do sławy jest usiana różami ten żyje fikcją. Zbyt łatwo się poddajemy, za szybko.
Cel osiągają ci najwytrwalsi, ci którzy najlepiej radzili sobie ze swoimi emocjami. Bo pamiętajmy o tym, że cały świat może się mylić. Dopóki Kopernik nie udowodnił, że Ziemia jest okrągła WSZYSCY myśleli, że jest płaska. Cały świat.
Inna sprawa, to fakt, że czasem nie wiemy co świat o nas myśli. Często nam się zdaje, że ma o nas określoną opinię, podczas gdy tak naprawdę jest to nasza własna projekcja. Ale to temat na inny materiał. Teraz czas powiedzieć: sukces wymaga samodyscypliny patrzenia! Trzeba cały czas patrzeć daleko w przyszłość, skupić się na końcowych rezultatach. I nie martwić się tym, że po drodze potkniesz się o jedną czy drugą kłodę. Iść dalej.
Przykład: ktoś ci rzuca kłody pod nogi, wytaczasz swoje działa, idziesz na wojenkę, albo od razu się poddajesz, bo nie widzisz szans na wygraną. A po co ci ta wygrana? Czy chcesz wygrać bitwę czy wojnę? Zdobyć pierścień królewny czy królewnę?
Skupianie się na problemach doraźnych to zbędna utrata energii. Tobie jest energia potrzebna jak tlen. Sukcesów nie osiąga się z dnia na dzień. Wymagają wytrwałości i wiary w siebie. Nie trwoń swojej energii na przejmowanie się przeciwnościami losu, przekonywaniem innych, że masz rację. Jeśli jesteś w stanie pokonać przeciwności losu, to tak naprawdę nie są to przeciwności tylko test osobowości. Ale o tym przekonasz się jeśli dasz sobie szansę i pomyślisz o rozwiązaniu problemu zamiast poddawać się, bo coś nie wyszło.
BĄDŹ ELASTYCZNY!
Po odebraniu złej nowiny, w pierwszym odruchu wydaje ci się, że los sprzysiągł się przeciwko tobie. Z biegiem czasu okazuje się, że był to konieczny impuls, wydarzenie, które zmusiło cię do obrania nowego kierunku, zmiany, która jest bardziej korzystna dla ciebie i twojego projektu. I co? Głupio ci, że panikowałeś? Każdy panikuje.
Konsekwentnie zmierzaj do swojego celu, ale nie upieraj się przy sposobach jego realizacji.
Anthony Robbins, słynny amerykański mówca motywacyjny zamierzał osiągnąć pułap dochodów wielkości miliona dolarów. Szło mu nieźle, jednak jego wspólnik wyprowadził z firmy 700tys. dolarów i zniknął na Kajmanach. Bilans Robbinsa na koniec roku wynosił minus 200tyś.$. Prawnicy jednoznacznie doradzili ogłoszenie bankructwa. Tony postanowił walczyć. Nie tracił z oczu swojego celu. Nawet w tak dramatycznych okolicznościach nie poddał się. Szczerze go podziwiam, bo nie wiem czy stać by mnie było na akt takiego heroizmu. Przez kolejne lata Tony pracował ciężej niż kiedykolwiek, cały czas zastanawiając się nad sposobem zintensyfikowania swojej działalności. Wymyślił, że można jego wykłady nagrywać na taśmach video i sprzedawać wysyłkowo. Pomysł był strzałem w dziesiątkę. Robbins stał się znany i popularny w całych Stanach. Napisał potem kilka motywacyjnych książek, które również stały się hitami. Jego fortuna oceniana jest na kilkadziesiąt milionów dolarów. I to wszystko dzięki oszustowi. Gdyby nie kradzież (dość spora kłoda, sami przyznacie), Anthony Robbins mógłby do dziś być lokalnym mówcą. Świetną, porywającą i docenianą przez odbiorców lokalną gwiazdą. Jego książki przetłumaczono na kilkadziesiąt języków.
Wiele prawdy jest w powiedzeniu "Nie ma tego złego." Jednak powiedzenie to nabiera głębszego sensu tylko dla ludzi o otwartych umysłach.
SZUKAJ SWEGO GURU
Teraz, kiedy już wiemy, że sukces nie implikuje braku porażek, zastanów się czy znasz jakieś osoby, które już odnoszą sukcesy, a na których mógłbyś się wzorować? Swego czasu
zastanawiałam się, czy w moim otoczeniu są jacyś spełnieni biznesmeni, ludzie sukcesu, którzy mogliby być moim guru. Rozglądałam się zapamiętale, ale jakoś nikogo, kto odpowiadałby moim wymaganiom, nie dojrzałam. Wieczorem podczas rozmowy z moją koleżanką nagle dotarło do mnie, że wyobraziłam sobie jak ma wyglądać mój guru i nawet przez myśl mi nie przeszło, że Marlena, z którą właśnie rozmawiam mogłaby być moim mentorem. Jest co prawda właścicielką świetnie prosperującej firmy, którą od początku rozwinęła sama, ma ogromną wiedzę biznesową i co ważniejsze chęć dzielenia się nią, ale jakoś w ogóle tego nie zauważyłam. Może dlatego, bo najciemniej jest pod latarnią? A może dlatego, że mało elastyczna byłam tworząc wizerunek wspierającego guru. Oczami wyobraźni bowiem zobaczyłam biznesmena. Do głowy mi nie przyszło, że to może być kobieta. Ech, to patriarchalne wychowanie 🙂
Ta przypowieść powinna się właściwie znaleźć w poprzednim akapicie, bo dotyczy elastyczności myślenia (a raczej jej braku), ale co tam, bądźmy elastyczni. Niech sobie będzie tutaj w sekcji "gurskiej".
Ja znalazłam swojego mentora, a ty? Czy znalazłeś już osobę, na której mógłbyś się wzorować? Prześledź jej drogę do sukcesu i wesprzyj się na jej porażkach, które jak widać nie przekreśliły szansy na zwycięstwo. Dobrze jest mieć mentora z krwi i kości, do którego możesz zadzwonić, pogadać, a jednocześnie jest to człowiek z doświadczeniem. Wiele przeszedł, wiele osiągnął i jest w miejscu, w którym ty chcesz się znaleźć.
Jeśli nie masz nikogo takiego w swoim otoczeniu, to pomyśl o osobach, które ci imponują, postaciach z życia publicznego, twórcach, bohaterach historycznych (w ostateczności bohaterach komiksów :). Zawsze można poczytać ich biografie. Nie łudźmy się jednak, że biografowie nie wybielili ich życiorysów do granic wytrzymałości, choć bywają chlubne wyjątki.
Szukajcie, a na pewno coś znajdziecie.
I najlepiej zrób to od razu, bo inaczej twój skok twórczej energii rozpłynie się w oceanie zniechęcenia. Nasze zaangażowanie maleje wprost proporcjonalnie do czasu, nie wykorzystana odwaga słabnie, a nie odwzajemniona miłość gaśnie (choć tu pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą)
Beata Markowska
http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/
Autor: beata markowska
Artykuł pobrano ze strony