Tym razem redakcja portalu Alterbusiness.info przyjrzy się z bliska pachnącemu nowością wynalazkowi polskiej kolagenowej mafii, który będzie dystrybuowany przez Colway International. Klasyczny Colway udostępnił nowy produkt swoim liderom, aby razem ze swymi klientami sprawdzili sami skuteczność preparatu. Redakcja usłyszawszy o nowince, zamówiła do testowania dwie buteleczki specyfiku. Nazwa: Native Collagen Pure. Jak przebiegały nasze testy? Czego dowiedzieliśmy się o nowym kolagenie, a czego kolagenie „klasycznym”? Dzisiaj zapraszamy do pasjonującego, białkowego świata superhelis, transdermalności, dysymilacji i kolagenonegenezy. Do prawdziwego mikrokosmosu sieci Colway.
Historia o tym, jak trzy niecierpiące ciepła helisy zamieniają się w jedną dwurzędową
Po otrzymaniu skrzętnie zapakowanych buteleczek żelu kolagenowego (cena: 187,00 zł za butelkę 50 ml), robimy krótki research. Wszyscy wiemy, że od około 25 roku życia spowalnia się produkcja i obrót kolagenu, a nasza skóra zaczyna tracić elastyczność i sprężystość, podobnie jak nasze mięśnie tracą siłę, a kości wapń. Są to pierwsze objawy deficytu kolagenu, którego biosynteza z upływem czasu jest coraz słabsza.
Przedstawicielki płci pięknej, pracujące w redakcji, wyrzucają pytania niczym króliki z kapelusza, a wśród nich szczególnie często w różnych wariacjach pojawia się jedno:
Mam przecież krem [w innych wariantach: tonik, mleczko, peeling, nawet szampon] z kolagenem. Dlaczego miałby być gorszy niż kolagen Colway (w tym momencie nieistotne czy nowy Native Collagen Pure, czy klasyczny Kolagen Naturalny).
Znajdujemy odpowiedź. W marketingu kosmetycznym, a ostatnio nawet farmaceutycznym słowo kolagen jest powszechnie nadużywane. Kolagenem nazywane jest właściwie wszystko, co posiada określony zestaw białek, a najczęściej określa się tak coś, co przypomina kolagen składem aminokwasowym. Ale nie strukturą. Kolageny na rynku to najczęściej hydrolizaty, czyli rozmaite, tanie zazwyczaj w pozyskaniu masy, złożone z padliny peptydowej, a ładniej mówiąc: z białek pokolagenowych.
Kolagen Naturalny (klasyczny) firmy Colway jest hydratem tropokolagenu – żelem tworzonym naturalnie przez molekuły. Molekuły te, po wyizolowaniu ze skóry rybiej, utrzymują formację potrójnej helisy (tryplet spiralny, superhelisa), co jest unikalnie polskim biochemicznym fenomenem i warunkuje ich biologiczną aktywność. Transdermalny jest nie „cały” kolagen, a peptydy – produkty rozpadu tych 3-helis. Kolagen Naturalny zachowuje potrójną helisę, aż do momentu przegrzania do temperatury, która zrywa wiązania pomiędzy wspomnianymi trzema spiralami. Dlaczego właśnie trzy spirale są takie ważne, skoro i tak transdermalne są tylko ich peptydy? No więc… 3-helisy kolagenowe potrzebne nam są po to, by przyłączając cząsteczki H2O tworzyły żel. Wiemy też, że „świeżo” dysymilujące z postaci spiralnej peptydy migrują w głąb naskórka, czyli wykazują aktywność biologiczną, a te z Kolagenu Naturalnego, który się przegrzał, już po kilkudziesięciu godzinach robić tego nie chcą. I tyle…
…aż do momentu, kiedy w tej opowieści na scenę nie wkroczył Piotr Pakuła – młody biznesmen, prywatnie pasjonat biochemii, który zainspirował dr. Jana Czarneckiego, wynalazcę leków i licznych technologii pozyskiwania komponentów farmaceutycznych, do badań na obstalunek firmy Colway. Zespół dr. Czarneckiego poszukiwał formuły rybiego, natywnego kolagenu, która pozostawiając to białko aktywnym biologicznie, uczyni go jednocześnie odpornym termicznie. Naukowiec postawił odważną tezę, że zachowanie w żelu kolagenowym konformacji potrójnej helisy nie jest warunkiem aktywności biologicznej peptydów. Aby żele kolagenowe się wchłaniały, 3-helisy muszą przecież na skórze i tak się rozpaść. Początkowo na spirale pojedyncze, czyli na kolagen drugorzędowy. Potem, jak wiemy – na peptydy. Problem słabej odporności kolagenu na temperaturę, jest problemem pękania pod wpływem ciepła wiązań międzyspiralnych w strukturze trzeciorzędowej. Dr. Czarnecki odkrył sposób na kontrolowanie dysymilacji spiral potrójnych do pojedynczych, przy zadbaniu o utrzymanie postaci żelowej hydratu. Tak powstał pierwszy z Kolagenów Nowej Generacji – Native Collagen Pure.
Native Collagen Pure – pojedyncza helisa może mieszkać w tropikach
Nawet przejście tego innowacyjnego kolagenu w stan prawie płynny, nie umniejsza wartości produktu. Sprawa wydała się na tyle ciekawa, że zgłosiliśmy się do prezesa zarządu klasycznego Colway – Jarosława Zycha, aby opowiedział nam o różnicach między Kolagenem Naturalnym – dotychczasową produktową lokomotywą sukcesu tej sieci, a Natywnym Kolagenem.
Nowe, termicznie odporne kolageny mają idealne dla skóry pH – 5,3. Zachowują postać żelową – dynamiczną – co znaczy, że mają różną gęstość w zależności od temperatury. Prawa biofizyki warunkują to, że im krótsza konstrukcja spiralna białka, tym słabsze wiązanie przez nie cząsteczek wody. Gęstość nowych kolagenów daje się w pewnym stopniu regulować. Będziemy się starali >>ustawić<< ją dla temperatury pokojowej na poziomie zbliżonym do znanej nam z Native Collagen Pure. Dawniej kolagen trójspiralny dość intensywnie >>pachniał<< rybą. Z roku na rok coraz mniej, gdyż wytwórcy uczyli się oddzielać właśnie resztki lipidowe, za ten zapach odpowiedzialne. W Kolagenach Nowej Generacji lipidów nie ma prawie wcale, do głosu doszły więc inne zapachy. Jednym będą podobały się one bardziej, innym mniej, to rzecz subiektywna, lecz tak samo jak w przypadku kolagenu trójspiralnego aromat ten ulatnia się bardzo szybko po aplikacji na skórę.
Kolagen Natywny, bo taką polską nazwę nadaliśmy temu produktowi, pozwala się emulgować z wieloma substancjami dobrotliwymi dla skóry, co otwiera przed tym produktem możliwości ogromne. Dystrybucję zaczniemy od Native Collagen Pure. Wyłącznie 50 ml. Jeżeli produkt ten >>chwyci<< to pojawią się kolejne jego warianty z dodatkami komponentów niesamowitych. Z poważnych badań wiemy też, że Kolagen Natywny cechuje się nieco lepszym w stosunku do Kolagenu Naturalnego tzw. współczynnikiem TEWL (Trans Epidermal Water Loss), co w praktyce oznacza, że w dłuższym okresie czasu jego aplikowania możemy oczekiwać nieco lepszego efektu nawilżenia skóry, czyli jej jędrności.
– opowiada Jarosław Zych, prezes Colway.
Dowiedzieliśmy się sporo, dziękujemy grzecznie, bo…
Dosyć teorii, czas na praktykę
Ale zaczynam od kompleksowego rzutu okiem na produkt, który otrzymaliśmy. Przyszedł do nas w zapakowany w pudełko wypełnione styropianem, oblepione ostrzeżeniami „nie rzucać”. Otwieramy. Granatowy karton z nazwą produktu i skróconą „instrukcją obsługi” w 6 językach. Otwieramy. Obszerna ulotka informacyjną i szklana buteleczka 50 ml z plastykową nakrętką. Zdejmujemy nakrętkę, wyciskamy żel. Jest przeźroczysty. Czy pachnie – tu już zdania są podzielone. Jakiś zapach z pewnością wydziela, ale jest na tyle neutralny, że tak naprawdę trudno ocenić, jak pachnie. Zamykamy. Otwieramy ulotkę: dużo informacji.
[next_message styles=”2″ title=”Skład chemiczny produktu:„]
INCI: Aqua, Collagen, Caprylyl Glycol, Elastin, Lactic Acid
[/next_message]
Podoba nam się ten najkrótszy skład, jaki kiedykolwiek widzieliśmy w kosmetyku anti-age. W erze wszechobecnych parabenów, sztucznych barwników, emulgatorów czy aromatów, kiedy skład najdroższych nawet kremów przypomina tablicę Mendelejewa – to, co podaje dyspenser z otrzymanego flakonu, wydaje się bardzo naturalne, czyste i zdrowe.
Niezwykłe rzeczy czytamy o tym preparacie …
Dowiadujemy się też, że kolageny natywne nie alergizują, nie wywołują podrażnień skóry, nie zawierają parabenów, barwników i aromatów, ani w ogóle żadnego atomu substancji, jaka nie wchodziłaby w skład naszego organizmu. Mocne! Takim tekstem nie odważyła się dotąd posłużyć żadna firma kosmetyczna na świecie.
[next_message styles=”1″ title=”Regularne stosowanie Native Collagen Pure ma zapewniać:„]
● poprawę nawilżenia i ujędrnienia skóry
● pobudzenie produkcji fibroblastów, a tym samym wygładzenie zmarszczek i zahamowanie procesów starzenia
● uelastyczniony i zmiękczony naskórek
● widoczną poprawę gęstości i spoistości skóry, także zwiotczałej na udach, piersiach, pośladkach
● rozjaśnienie i wygładzenie blizn i rozstępów
● skuteczną pomoc w kuracjach antycellulitowych
● regenerację włosów i paznokci.
[/next_message]
No więc do dzieła, regenerujemy! Tylko… jak tego użyć? Czytamy, że przed aplikacją kolagenu, skórę należy zawsze umyć wodą. Lepsze od posmarowania efekty wchłanialności aktywnych biologicznie peptydów kolagenowych daje delikatne wklepywanie żelu w skórę jeszcze mokrą. Najlepsze, wręcz spektakularne efekty daje aplikacja Kolagenu Natywnego bezpośrednio po peelingu. Ponadto silnie zaleca się stosowanie kolagenu na skórę twarzy, szyi i dekoltu systematycznie 2 x dziennie, rano i wieczorem. Na skórę podrażnioną lub oparzoną aplikuje się tyle kolagenu, ile się wchłonie. Pierwsze działanie produktu jest wyraźnie odczuwalne już po kilku minutach. Dodatkowo z ulotki dowiadujemy się, że:
Native Collagen Pure jest jednym z niewielu kosmetyków „inteligentnych” w tym sensie, że „wie” ile kolagenu potrzebuje nasza skóra. Intensywność absorpcji tego żelu powie jego użytkownikowi bardzo wiele o kondycji jego skóry. Zdrowa i młoda będzie jego nadmiar odrzucać. Pozostawanie po dłużej, niż 10 minutach zasychającej warstwy żelu na skórze oznacza, że nałożono go zbyt wiele.
Ochotniczka dokładnie myje twarz, nie wyciera, wyciska kolagen, wklepuje. Już po chwili pojawia się pierwszy efekt – ściągnięcie skóry na twarzy. Wracamy do ulotki: Native Collagen Pure natychmiast po aplikacji wygładza, napina i uelastycznia skórę. Wchłania się w skórę, odbudowując jej strukturę białkową. Stosowanie może wywołać efekt tzw. „ściągnięcia” skóry, który można zniwelować poprzez zastosowanie kremu do codziennej pielęgnacji, nie wcześniej jednak niż po ok. 10 minutach od aplikacji preparatu. Więc w porządku. Czekamy 10 minut i nakładamy krem. Skóra faktycznie jest milsza w dotyku i gładka oraz nawilżona. Efekt utrzymuje się aż do wieczora.
Oczywiście wiemy, że na właściwe efekty ujędrnienia i wygładzenie zmarszczek trzeba będzie poczekać i regularnie używać nowy nabytek, ale, nie ma co ukrywać – przedstawicielki redakcji, które otrzymały kolagen do testowania, wyszły z pracy bardziej zadowolone niż zazwyczaj…
Zaczynamy rozumieć fenomen kolagenów Colway
Podsumowując: podoba nam się skład produktu, podoba nam się, że można go używać nawet na plaży, podoba nam się konsystencja, zapach i opakowanie. Ale najbardziej z tego wszystkiego podoba nam się, że za produktem stoją autentyczne badania naukowe i że Native Collagen Pure jest efektem końcowym polskiej, innowacyjnej myśli technologicznej.
Z przyjemnością będziemy przyglądać się, jak Kolageny Nowej Generacji, w tym Native Collagen Pure, podbijać będą rynek międzynarodowy – gdyż lokalny sukces polskich, rybich kolagenów jest ogromny. Kto wpisze w wyszukiwarkę google słowo „kolagen”, ten na kilkunastu pierwszych stronach będzie miał problem przebić się przez Colway i jego produkty! Jaką siłę musi mieć ta sieć dystrybucyjna i jej kosmetyki, by praktycznie spacyfikować Internet w zakresie słowa tak dziś marketingowo atrakcyjnego, jak „kolagen” ?
Tego można się dowiedzieć śledząc dość zuchwałe plany włodarzy Colway już na obecną wiosnę. Najłatwiej na ich witrynie:
[next_button color=”blue” link=”http://www.colwayinternational.com/”]http://www.colwayinternational.com/[/next_button]