Trend wellness, zdrowe odżywianie, suplementacja, odchudzanie… Znacie to, prawda? Zmiana podejścia konsumentów w stosunku do zdrowia napędza globalny rynek wellness, którego szacunkowa wartość w 2013 r. wyniosła 3,4 bln USD[1]. W Polsce prognozy wyglądają równie optymistycznie: prawie połowa pytanych przez GFK deklaruje, iż jeżeli ma wybór, sięga po produkt ekologiczny, a dla ponad połowy zawartość tłuszczu i cukru ma znaczenie przy wyborze produktu[2].
Na rynku właśnie pojawiła się polska firma z potężnym zapleczem produkcyjnym i nowatorską technologią, decydująca się na dystrybucję produktów w systemie Multi-Level Marketingu. Segura sp. z o.o., bo tak nazywa się ta firma, proponuje nam coś zupełnie innego niż to, co znaliśmy do tej pory… Zapowiada walkę z mitami o egzotycznych superowocach. Goji, Acai, Aloes, chociaż niewątpliwie skuteczne, są niestety pompowane sztucznie machiną marketingową. Segura sp. z o.o. zamiast niebotycznie drogich importowanych ekstraktów[3] z roślin rosnących w odległych zakątkach świata, proponuje suplementy diety i zamienniki posiłków sporządzone z polskich, równie wartościowych owoców i warzyw.
Flagowym produktem firmy jest Zielona kawa Islaverde, która dzięki innowacyjnej technologii mielenia kriogenicznego jest bardzo skutecznym i wygodnym, a także przystępnym cenowo produktem odchudzającym. Polski biznesmen Wojciech Kaliski, udziałowiec firmy, zapowiada kolejny, rewolucyjny produkt, sporządzony nie z ekstraktów, a z całych polskich owoców i warzyw.
Martyna Ubych: Panie Wojtku, kiedy pierwszy raz zetknął się Pan z suplementami diety i tematyką zdrowego odżywiania?
Wojciech Kaliski: Z suplementami diety zetknąłem się pośrednio wiele lat temu, ponieważ moja firma od przeszło 26 lat importuje surowce i komponenty farmaceutyczne. W ostatnich latach znacząco zwiększył się europejski import ekstraktów roślinnych przeznaczonych właśnie do produkcji suplementów diety, a ze względu na niską cenę chińscy producenci stali się jednym z głównych dostawców dla firm rodzimych i zagranicznych.
Dzięki burzliwemu rozwojowi rynku suplementów diety z jednej strony wzrosły obroty naszej Spółki, zaś z drugiej strony obserwujemy narastanie ogólnego sprzeciwu wobec coraz głębszej ingerencji chemii w obróbkę żywności, co łączy się z niemożnością kontroli procesów technologicznych. 3 lata temu sprzedaliśmy nasz zakład produkcyjny w Szczecinku i zdecydowaliśmy, że wybudujemy zupełnie nową fabrykę naturalnych suplementów, w której po ekstrakty sięgać będziemy jedynie w ostateczności, a preparaty z ich udziałem będą stanowiły ułamkową część wyrobów produkowanych przez naszą nową fabrykę. Firmie, nawiasem mówiąc, nadaliśmy nazwę „Segura”, co znaczy po hiszpańsku „bezpieczna”.
Martyna Ubych: A system dystrybucji? Tradycyjny, czy MLM?
Wojciech Kaliski:Naturalne preparaty odżywcze i odchudzające sprzedawane są głównie w sklepach ze zdrową lub naturalną żywnością, a także często przez Internet. Choć takich sklepów jest w Polsce kilkaset, to suma ich obrotów jest niewielka w porównaniu do możliwości produkcyjnych naszej fabryki. Dla potrzeb naszej firmy musieliśmy więc znaleźć alternatywną ścieżkę marketingową i wydaje mi się, że MLM będzie tu najlepszym rozwiązaniem.
Martyna Ubych: Gdzie zetknął się Pan z MLM po raz pierwszy? Jest Pan w końcu przedstawicielem biznesu tradycyjnego. W MLM często dzieje się na odwrót – MLM jest trampoliną do wielkiego biznesu dla liderów i właścicieli firm.
Wojciech Kaliski: W mojej dotychczasowej działalności biznesowej nigdy nie zetknąłem się z MLM. Nie przeczę, że po bliższym poznaniu ten kanał dystrybucji bardzo mnie zaintrygował. Nie wiem, czy odniosę sukces i czy MLM będzie moją „trampoliną”, ale już po dwóch pierwszych miesiącach budowy sieci sprzedaży wielopoziomowej zetknąłem się z wieloma ciekawymi ludźmi, często życzliwymi w stosunku do mnie i do produktów naszej firmy. Wiem, że nie będzie łatwo, ale jestem urodzonym optymistą, wierzę więc, że nowa seria produktów z pewnością zainteresuje i przyciągnie rzesze nowych konsultantów i wielu liderów.
Martyna Ubych: Każdy laik opowiada teraz o skali ORAC. Mamy jagody acai, miąższ aloesu, tybetańskie goji, owoc grawioli… Czym nas Pan zaskoczy? Jak będzie Pan walczył z przesyceniem rynku? Czym będą różniły się Pana produkty od (produktów) pozostałych firm z suplementami diety, które są obecne na rynku od paru lat?
Wojciech Kaliski: Rynkowa pozycja owoców, które Pani wymieniła, jest już wystarczająco mocna. Konsumentów zaskoczyć można jeszcze ewentualnie wodorostami spod lodów Antarktydy lub przebiśniegami z wierzchołka Mount Everestu. <śmiech> Szczerze mówiąc, nikogo, kto przeglądał tabele ORAC, nie da się zaskoczyć aronią, jagodą czy żurawiną jako polskimi owocami o bardzo wysokim indeksie ORAC.
Naukowcy są raczej zgodni co do tego, że przyjmowanie 3 000-5 000 jednostek ORAC dziennie jest absolutnie wystarczające dla zdrowia, a przecież spożycie ½ szklanki białej fasoli kosztującej mniej niż 1 zł dostarczy do organizmu prawie 14 000 jednostek.
Fasola, oprócz wysokiego indeksu ORAC, posiada wiele innych cennych składników odżywczych, stąd też wolę zaproponować Państwu specjalnie zmieloną fasolę, którą stosuje się jako dodatek do zup czy koktajli, zamiast np. ekstraktu z fasoli zawierającego fasolaminę, który jest bardzo popularnym dziś suplementem wspomagającym odchudzanie. Fasola to oczywiście tylko przykład, ale idealnie oddaje on filozofię naszej firmy, pokazując jej wyjątkowość i pozytywną odmienność w stosunku do panujących trendów oraz mody na wymienione przez Panią owoce egzotyczne.
Martyna Ubych: Proszę powiedzieć nam coś o zielonej kawie. Na stronie www firmy pisze Pan, że zielona kawa należy do skutecznie odchudzających produktów. Czy ma Pan jakieś dowody na odchudzające działanie zielonej kawy? Po jakim czasie można zobaczyć efekty? Czy trzeba zmieniać dietę na niskokaloryczną?
Wojciech Kaliski: Zieloną kawę spożywa się głównie dla obecnych w niej w niespotykanej w innych roślinach ilości kwasów chlorogenowych CGA (polifenoli, a także silnych antyoksydantów), które hamują wchłanianie i przyswajanie glukozy do krwioobiegu. Proces ten – poprzez obniżenie poziomu glukozy we krwi – prowadzi do szybkiego spalania rezerw tłuszczów już obecnych w organizmie, nie dopuszczając jednocześnie do tworzenia się w nim nowych komórek tłuszczowych. Działanie zielonej kawy udokumentowane zostało na przestrzeni ostatnich 20 lat w bardzo wielu badaniach, przeprowadzonych także na różnych wiekowo grupach ochotników, głównie w USA. Poświęconą temu zagadnieniu obszerną literaturę fachową można prześledzić za pośrednictwem Internetu.
Na rynku można dziś kupić dziesiątki różnych ekstraktów zielonej kawy w formie proszku lub tabletek. Pamiętajmy jednak, że gdy zażyjemy taką tabletkę rano, a np. pączek zjemy na drugie śniadanie, to efekt działania zielonej kawy będzie znikomy. Z kolei zaparzenie zielonej kawy również nie przyniesie pożądanego efektu, ponieważ parzenie (niesmacznego zresztą) wywaru umożliwi przyswojenie jedynie 50% cennych kwasów CGA.
Moja propozycja jest inna: zielona kawa, która po kriogenicznym zmieleniu ma postać miałkiego proszku, stanowi doskonały dodatek do smacznych i zdrowych koktajli owocowych. Takie koktajle można pić od rana do popołudnia. Skutecznie zmniejszają one łaknienie, a kwasy chlorogenowe wprowadzane są do organizmu małymi dawkami w sposób mniej więcej ciągły. Koktajle stanowią ważny element diety PFV (proteinowo-owocowo-warzywnej), która wcale nie jest niskokaloryczna. Jej założenia opisane zostały na stronie www.islaverde.eu. Zdrowy, kompletny sposób odżywiania wspomagany naturalną zieloną kawą przynosi szybkie efekty, w szczególności u osób zdyscyplinowanych.
Najlepszym dowodem na prawdziwość tej tezy może być przykład mojej osoby, choć daleko mi do samodyscypliny. Przez 6 miesięcy po operacji kolana zaniechałem wykonywania jakichkolwiek ćwiczeń fizycznych i stosowałem jedynie dietę PFV, którą zresztą bardzo polubiłem. Wystarczyło to, aby utrzymać zaplanowaną wagę.
Martyna Ubych: A zielona herbata? Czy Pana zielona herbata jest wyjątkowa? Na czym polegają jej walory prozdrowotne?
Wojciech Kaliski: Zielona herbata jest „bombą antyoksydacyjną” usprawniającą procesy metaboliczne. Jednak, podobnie jak w przypadku zielonej kawy, z zaparzonego wywaru do organizmu trafia jedynie 50-70% jej najcenniejszych składników, tzw. Katechin (głównie EGCG). Toteż dobrym rozwiązaniem umożliwiającym ich 100%-owe przyswojenie wydaje się być spożycie liści herbaty w całości.
Najwięcej katechin, których smak jest niestety nieco cierpki, ma odmiana Sencha. Po jej kriogenicznym zmieleniu można ją dodawać do koktajli, lodów, czy ponczu. Gorąco polecam.
Martyna Ubych: Wybudował Pan swój zakład produkcyjny, wygląda więc na to, że myśli Pan bardzo poważnie i przyszłościowo o swoim produkcie. Co znajdziemy w zakładzie? Czy wygląda jak fabryka?
Wojciech Kaliski: Nasz nowy zakład to inwestycja typu „greenfield”, czyli budowa od podstaw. Wszystkie maszyny i urządzenia, które sprowadziliśmy, zostały tak dobrane, aby można było przetwarzać surowce roślinne w niskich temperaturach, gwarantujących zachowanie ich wszystkich składników odżywczych, w tym polifenoli, antyoksydantów, witamin i enzymów.
Robocze temperatury podczas tradycyjnego przetwórstwa surowców roślinnych sięgają 70-80°C (zwykłe suszenie), 100°C (odparowywanie, blanszowanie), a nawet kilkuset stopni (suszenie rozpyłowe). Najcenniejsze flawonoidy (związki polifenolowe) i część witamin rozkładają się już w temperaturze od 60°C i wyższej, zaś enzymy wzmacniają swe destrukcyjne działanie już przy 20-30°C. Dodam, że wszystkie procesy niezbędne do wytworzenia naturalnych preparatów odżywczych i odchudzających można przeprowadzać w naszej fabryce w temperaturach od -70 do 30°C, co gwarantuje niemalże 100% -owe zachowanie obecnych w roślinach składników odżywczych. Nasza technologia jest także konkurencyjna i bardziej kompleksowa w porównaniu do procesu liofilizacji.
Spytała Pani, czy nasz zakład wygląda jak fabryka… Otóż jeszcze nie, bo to dopiero początek, choć jest w pełni wyposażonym i funkcjonującym zakładem produkcyjnym. Sprzedaż jest niewielka, choć możliwości imponujące. W ciągu 24 godzin możemy wyprodukować 20 000 torebek samej zielonej kawy. Sprzedaż takiej ilości wymaga zbudowania ogromnej struktury.
Martyna Ubych: Polski produkt, polska fabryka, ale coś Pan musi eksportować?
Wojciech Kaliski: Oczywiście przy tak dużych zdolnościach produkcyjnych jesteśmy szalenie zainteresowani eksportem. W pierwszej kolejności musimy jednak zadbać o sprzedaż krajową. Do bieżącego asortymentu zielonej kawy, jej mieszanek oraz zielonej herbaty wkrótce dołączą preparaty odchudzające w formie proszków i past odżywczych.
Martyna Ubych: Czy wszystko, od A do Z odbywa się na miejscu?
Wojciech Kaliski: Oprócz past wszystko wykonywane będzie w naszym zakładzie, zaś same pasty będą powstawały w kooperacji z inną polską firmą. Poza produktami spożywczymi będziemy oferować blendery i zaparzacze do kawy, a w niedługim czasie w naszej ofercie znajdą się także shakery i blendery mobilne. Produkty te będą wytwarzane przez naszych kooperantów wyłącznie dla marki Islaverde.
Martyna Ubych: Na czym polega mielenie kriogeniczne, o którym tyle Pan mówi?
Wojciech Kaliski:Podczas mielenia tradycyjnego drobne kawałki surowca roślinnego dostają się pomiędzy szybkoobrotowe noże. Tarcie powoduje lokalny gwałtowny wzrost temperatury nawet do 90-100°C, co powoduje utratę aromatu mielonego surowca, a także destrukcję niektórych składników odżywczych, choćby wspomnianych już flawonoidów. Dodatkowo wiele roślin zbudowanych jest z elastycznego materiału, bądź też ma dużą zawartość tłuszczu. Uniemożliwia to rozdrobnienie surowca do odpowiedniej postaci, np. pudru.
Niedogodności te skutecznie niweluje mielenie kriogeniczne. Surowiec jest wstępnie zmrażany do temperatury -60°C, a następnie rozkruszany do najmniejszej możliwej granulacji. Po zmieleniu czynnik zmrażający odparowuje, a zmielony surowiec zachowuje wszystkie swe właściwości, które posiadał przed zmieleniem.
Martyna Ubych: Cytuję: „Wyjątkowość tych produktów polega między innymi na tym, że są one wytwarzane tylko przez jedną firmę na świecie – Spółkę Segura, będącą jednocześnie właścicielem marki Islaverde”. Czy to oznacza, że nikt poza Panem nie ma dostępu do takiego zaplecza technologicznego? Nie boi się Pan naśladowców?
Wojciech Kaliski:To nie oznacza, że nikt na świecie poza naszą firmą nie ma takiego zaplecza technologicznego, aczkolwiek w Europie jest to rzadkość, zaś w Polsce jesteśmy jedyną firmą dysponującą takim wyposażeniem. Jednak bardziej niż technologia liczy się sposób myślenia i wyznaczone cele firmy. Chcemy tworzyć suplementację pożywienia wyłącznie na bazie naturalnych składników i bez udziału ekstrakcji. Uważamy, że spożywanie roślin w całości nie zubaża diety, a wręcz przeciwnie – czyni ją kompletną. Roślinne składniki naszych preparatów nie podlegają żadnej obróbce, która pozbawiałaby je cennych wartości odżywczych. Warto zaznaczyć, że żywność w proszku oraz świeże owoce i warzywa dostarczają najwięcej niezbędnych do życia składników, ale oczywiście z wielu względów muszą być one uzupełniane posiłkami tradycyjnymi.
Podsumowując: pod względem technologii mogą znaleźć się naśladowcy, ale czy będą chcieli dochować wierności temu sposobowi myślenia…? Mam wątpliwości.
Martyna Ubych: Czy planuje Pan jakieś inne produkty w najbliższym czasie?
Wojciech Kaliski: Tak. Będzie to 2-składnikowa suplementacja pożywienia. Jeśli ktoś spotkał się kiedyś z żywnością w proszku amerykańskiej firmy Soylent, to zapewniam, że nasz produkt – w odróżnieniu od niej – będzie smaczny, zdrowy i odchudzający i będzie posiadał odpowiednią kaloryczność.
Polski produkt, polska firma, zaplecze technologiczne i produkcyjne, a przede wszystkim odchudzający, naturalny produkt utrzymany w trendzie wellness bardzo atrakcyjny cenowo – to wszystko sprawia, że warto przyjrzeć się bliżej firmie Segura, będącej właścicielem marki Islaverde!
Przejdź na stronę marki Islaverde:
www.islaverde.eu