Do redakcji Rankingu MLM dotarła niedawno ciekawa informacja: 19 lutego 2014 roku został wydany wyrok z powództwa Marcina Kuźniara, prezesa firmy European Financial Group przeciwko Ewie Pióro. Sprawa dotyczyła ochrony dóbr osobistych. Wszystkich tych, którzy dzisiaj pierwszy raz usłyszeli o tym konflikcie zapraszamy do zapoznania się z jego krótką historią. Korzystając z okazji, apelujemy również do byłych dystrybutorów firm MLM o roztropne wyrażanie swoich opinii na temat firm marketingu sieciowego i firm w ogóle – bezpodstawne, niepoparte faktami i stosownymi dokumentami oczernianie innych coraz częściej kończy się na deskach sądowej sali rozpraw.
Kim jest Ewa Pióro?
—
Ewa Pióro – redaktor bloga http://www.ewapioro-team.pl/O-EFG-Blog – całe swoje zawodowe życie zajmowała się HR-em. Zarządzała zmianami personalnymi najpierw w koncernie Dyckerhoff, a od 2002 roku prowadzi z sukcesem własną firmę personalną EP – Personel i Organizacja. W lipcu 2011 roku podjęła współpracę ze spółką EFG, aby – jak zaznaczyła na swoim blogu – jej kandydaci mogli nawiązać współpracę z rzetelnym zleceniodawcą. European Financial Group wydawało jej się na początku współpracy wiarygodną spółką rekomendowaną przez TU Aegon jako partner strategiczny Aegon. Jednak po roku współpracy z firmą zmieniła zdanie – stwierdziła, że spółka działa w sposób nieetyczny i budzący skojarzenia z przestępstwem. Wtedy zrezygnowała ze współpracy z EFG. Swoją aktywność na blogu założonym jako ostrzeżenie przed European Financial Group motywuje chęcią pomocy pokrzywdzonym przez EFG osobom, a również redaguje go po to, aby osoby chcące podjąć współpracę z EFG European Financial Group miały wgląd w pełną informacje o tej spółce zanim podejmą współpracę[1].
Co pisała Ewa Pióro?
—
Pierwszy wpis na blogu nosi tytuł: „Po co ten blog – Po to, aby ludzie mieli możliwość przeczytania niezależnych opinii”. Jednak opinie Pani Ewy stały się z czasem, delikatnie mówiąc, mocno kontrowersyjne. Sąd Okręgowy w Warszawie po rozpoznaniu na rozprawie uznał część treści z bloga za naruszające dobra osobiste. I wcale się nie dziwmy. Polityka i marketing firmy European Financial Group może się niektórym nie podobać, a pewnie. Na szczęście współpraca z firmą to kwestia wolnego wyboru, czego jak czego, ale firm MLM na polskim rynku nie brakuje. Wyrażanie opinii to jedno, a szkalowanie to drugie. Pani Ewa na stronach internetowych w komentarzach i wpisach pisała m.in. że spółka EFG działa w oparciu o strukturę piramidy finansowej oraz ma więcej wspólnego ze sprzedażą garnków i kołder po zawyżonych cenach niż z MLM. Dodatkowo według Ewy Pióro EFG jest podobne do Amber Gold (m.in. dlatego, że prezes EFG i prezes Amber Gold są w podobnym wieku!), nie wypłaca kontrahentom należnych wynagrodzeń, rekrutuje za pomocą psycho-manipulacji, działa w sposób nieetyczny i przestępczy. We wpisach i komentarzach pojawiały się też takie określenia jak „lipna spółeczka” czy „gówniany biznes”.
Konsekwencje przekroczenia granicy prawa i dobrego smaku
—
Co na to Sąd? Oczywiście zakazał pozwanej publikowania takich treści. Z wyrokiem Sądu Pani Ewa powinna się zgodzić, bo sama na swoim blogu pisała:
„Treści, które publikuję w zakładce >>O EFG Blog<< są niezależnymi opiniami. Dla wyjaśnienia: opinie niezależne nie są tym samym co opinie obiektywne. Opinią obiektywną jest dla mnie wyrok sądu.”
Pani Ewa jest teraz zobowiązana do usunięcia ze stron http://www.ewapioro-team.pl/O-EFG-Blog www.ewapioro.latte24.pl www.biznesfan.pl oraz www.goldenline.pl wpisów zawierających szkalujące firmę EFG informacje oraz zamieszczenia oficjalnych przeprosin na wymienionych stronach oraz w drukowanej wersji dodatku do Gazety Wyborczej „Duży Format”.
Abstrahując od historii pani Ewy Pióro i firmy EFG, która skończyła się dobrze, a mianowicie – bez dotkliwych kar finansowych (jedynie sądowym przymusem usunięcia treści), nienawiść do firm marketingu sieciowego w Internecie to codzienność. Praktycznie co chwilę mamy do czynienia z przejściami opartymi na tym podobnym schemacie – lider wchodzi w konflikt z zarządem spółki i postanawia wywlec wszystko, co jego zdaniem może zaszkodzić firmie na światło dzienne (najczęściej po prostu na swojego bloga), po to, żeby pogrążyć i zniszczyć swoich oponentów. Ale jeżeli dokumentów brak, dowodów brak, świadków brak, wyroku Sądu brak – ile warte jest takie ostrzeżenie?
●