Wyobraź sobie moją historię, w której w środku nocy, kiedy położyłem się spać, coś nagle drgnęło. Gdybym miał uściślić to w sferze medycznych faktów, lekarz specjalista określiłby to pewnie przeskoczeniem impulsu elektrycznego po korze mózgowej – pewnie nie jeden fizyk by się z tym zgodził.
Nie ma w tym nic bardziej dziwnego, od tego, że smakuje nam ryba na surowo, dopiero po nazwaniu jej „sushi” i wycenieniu na gazylion złotych. W efekcie impulsu powstała konkretna, niepowtarzalna i twórcza myśl w moim mózgu. A tak zupełnie przy okazji, to czy mózg piszemy przez "o" z kreską czy zwykłe "u"? Czy powinienem to wiedzieć, skoro napisałem już tak wiele artykułów i mam tak liczne grono stałych czytelników? Word mi zawsze podpowiadał… On i „wujek Google” to moi najlepsi „kumple”, na których zawsze mogę polegać podczas przelewania myśli na papier. Słownik wyrazów obcych, synonimów i jemu podobne już dawno wyniosłem do piwnicy, bo zajmowały miejsce. Teraz stoi tam bambus, bo tak radzi feng shui. Gdyby mój nauczyciel języka polskiego przeczytał to, pewnie dostałby zawału, ale Mrozu w swojej piosence „1000 metrów nad ziemią” namawia, żeby zapomnieć o ograniczających nas zasadach, a ja mu uwierzyłem. Z resztą za szafą miałem mniej kurzu niż na ich okładkach, ale to nie jest istotne…, wróćmy do pierwotnego wywodu, a więc…. w wyniku impulsu elektrycznego… pomyślałem sobie….a może by tak pokazać wszystkim czytelnikom, jak to jest? Może zaryzykować i pokazać świat z tej mojej pokręconej perspektywy?
Mam na imię Michał i jestem Redaktorem. To na prawdę świetna sprawa! Krążę po świecie zaglądając w każdy możliwy kąt i zakamarek w poszukiwaniu tematu bestsellera, niczym Polański scenariusza do kolejnego filmu (nie!, nie ten piłkarz – Polański, który zastąpił na pozycji pomocnika słynnego Rogera w reprezentacji polski). Wertuję niewidzialne, wirtualne strony globalnej wioski, które zamiast numerów zaczynają się od literek www (zupełnie jakby flegmatyk za długo przytrzymał jeden klawisz), poszukując tego, co choć przez chwilę zachwyci. Coś co skupi na sobie więcej niż 10% mojej świadomości, bo pozostałe 90%, które zapychają głowę, to wciąż te, których nigdy nie mogę się pozbyć. To paradoks! Zawsze gdy już próbujesz się mocno skupić, coś zawsze musi się wydarzyć. Mój pies wyczuje kota sąsiada, śnieżka uderzy w zaparowane kuchenne okno lub chmura dymu pod sufitem oznajmi stanowczo, że trzeba jednak zmniejszyć gaz pod zwęglonym przez chwilowe zamyślenie obiadem. Krążę po web-świecie czytając ulubionych autorów, moich guru felietonów, potrafiących obudzić wyobraźnię i przerysowany świat jednym wyrazem, o których pewnie nikt nigdy nie słyszał. Są wśród nich poeci, malarze, artyści, a nawet antyglobaliści, a Harry Potter niech lepiej zdejmie okulary, żeby ich nie stłuc, gdy dostanie prztyczka w nos. Wygłaskane, wyemancypowane i przesycone neologizmami o charakterze ponadczasowych, sztucznie wykreowanych wartości niech nie opuszczają lochów Hogwartu.
Kiedy piszę ten tekst w notesie telefonu o… niech spojrzę…. dokładnie 2:51 w nocy, bo nie chcę budzić śpiącego na moich nogach siedemnastokilowego czworonoga hałasującym z wyeksploatowania laptopem. Myślę….. taaaak, tego to mój Redaktor Naczelny na pewno nie wypuści! Byłoby to równie szalone, jak decyzja o nakręceniu Titanica 2 – Rezurekcja, rozpoczynającego serię niczym wszystkie części „Obcego” – klasyki gatunku horrorów science-fiction.
Każdy z nas ma jakąś rolę w życiu, którą spełnia lepiej lub gorzej. Nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że w mojej opinii Grzegorz Lato zupełnie jak Dr. House kocha nienawidzić życie. Ktoś nie zamknął dachu przed meczem z Anglikami – może myślał, że będzie to świetny element zaskoczenia wyspiarzy, mimo, że tam niemalże na okrągło leje deszcz. Ja dziś piszę ten tekst: luźny słowotok w środku nocy bez ładu i składu, bez sensu, logiki i żadnych wniosków, tylko po to, by porównać go do branży MLM. Dlaczego? Bo zdarzało mi się słuchać prezentacji i planów marketingowych, które były równie chaotyczne i bez sensu, jak to co napisałem przed chwilą. Słuchając go, czułem się tak samo jak Ty teraz, drogi czytelniku, a najprawdopodobniej myślisz, że zmarnowałeś cztery i pół minuty swojego życia, czytając to co naskrobałem po ciemku. Mógłbyś w tym czasie wypalić papierosa lub zrobić dobry uczynek i zaparzyć kawę, nawet jeśli robisz to z zamiarem wylania jej komuś na spodnie. Wracając do prezentacji biznesu, sięgam pamięcią wstecz i co gorsze, wiem że sam takie kiedyś prowadziłem. Umówmy się, że za taki artykuł nie zapłaciłoby żadne wydawnictwo. Przy podobnie chaotycznym i nie spójnym planie marketingowym, do biznesu nie przyłączyłby się żaden trzeźwo myślący partner. Ale czy na pewno?
Okazuje się, że nawet jeśli zepsujemy wszystko i stoimy na spalonej pozycji, skazani na porażkę… warto walczyć do końca. Nigdy nie wiadomo, czy tytułowe trzy zdania, na przykład napisane w moim pseudo-artystycznym artykule, lub wypowiedziane podczas prezentacji biznesu, nie okażą się tymi kluczowymi. Może się okazać, że na podstawie trzech ostatnich zdań, zdobędziemy sympatię i zaufanie naszego rozmówcy. Nawet jeśli okaże się, że nasz prospekt nie przyłączy się do biznesu… może się zdarzyć, że będzie skłonny wystawić nam referencje i polecić ofertę wśród własnych znajomych. Przeprowadźmy teraz proste doświadczenie, w którym w trzech ostatnich zdaniach zawrę te same wartościowe informacje, które zawarłbym rozpisując je na powierzchni całego artykułu. Ty zdecydujesz, czy warto było go przeczytać, po to, by dotrzeć do ostatnich zdań i czy na ich podstawie, jesteś w stanie wystawić mi pozytywne referencje.
1. Za każdym razem bez względu na okoliczności, miejsce, czas, zakres i poziom przedstawionej oferty, a także rozmówcę i jego nastawienia – proś o pozytywne referencje ze spotkania i o przygotowanie kontaktów, które możesz wykorzystać w następnych krokach – nigdy nie wiadomo na jak wartościową dla Twojego biznesu osobę trafisz.
2. Referencje oraz rekomendacje możesz zbierać na każdym kroku, niekoniecznie od klientów: na zakupach w sklepie, w Internecie, stojąc w korkach, łowiąc ryby, pływając w basenie, zmieniając przedziurawioną oponę, robiąc pamiątkowe zdjęcie z wakacji, a nawet skrobiąc karpia na święta.
3. Zapomnij o jakichkolwiek ograniczeniach, idiotycznych zasadach, normach i różnicach społecznych, które zamykają w klatce Twoje ambicje i nie wahaj się ani sekundy przed podjęciem działania w celu zdobycia dalszych referencji i rekomendacji Ciebie i Twojej oferty.
Drogi czytelniku. Moje gratulacje! Dotarłeś do samego końca – brawo! Mam nadzieję, że świetnie się bawiłeś czytając ten tekst. A teraz udowodnij, że mam rację. Udowodnij, że trzy ostatnie zdania naprawdę działają i poleć go swoim znajomym, zarekomenduj mnie dalej i pozwól mi zebrać pozytywne referencje jako wciąż niosącego istotne wartości Redaktora. Zostaw swój cenny dla całej redakcji komentarz i poleć ten artykuł kolejnym czytelnikom Rankingu MLM.
Michał Rusek
www.MarketingDlaCiebie.pl