Wytrwale szukał wiedzy na temat sposobów skutecznego budowania struktury przez Internet. Rezygnował ze współpracy z firmami, w których inni liderzy nie byli przychylnie nastawieni do tej formy działania. Cierpliwość się opłaciła. Znalazł człowieka, który ukierunkował go i z którym rozwija strukturę firmy Kyäni. Obecnie dzięki wykorzystaniu w głównej mierze Internetu, osiąga pięciocyfrowe zarobki.
Rozgadałeś się…
Rozgadałem się? Cóż, zawsze mówiłem wprost, co myślę i czuję. Wiele osób mnie za to nie lubi, a część wręcz przeciwnie.
Jak to trudne doświadczenie zmieniło Twoje zapatrywanie się na biznes tradycyjny? Jaki wtedy obrałeś kierunek działań dotyczących zarabiania na życie?
Tak jak powiedziałem, nie podoba mi się biznes, który mimo ogromnych kosztów miesięcznych – płaciłem wtedy za same lokale około 20.000 zł czynszów, nie daje żadnych gwarancji. Pracownicy się rozwijali za moje pieniądze, odchodzili do konkurencji bez możliwości zatrzymania ich. Dlatego jak zobaczyłem, że w MLM można pomagać partnerom i oni są wtedy jeszcze bardziej zmotywowani, żeby pracować ze mną dostrzegłem, że to jest to. Biznes z ludźmi na całe życie. Jak rodzina, sami przyjaciele dookoła. Prawdziwi, którzy tworzą Twój sukces, a Ty ich! Całe życie próbowałem w mojej firmie tak pracować z pracownikami, ale to nie był ten typ ludzi. W marketingu sieciowym ludzie odkrywają siebie, rozwijają się i jest to pozytywnie nieodwracalny proces, jak ktoś już raz to odkryje. Kocham to w MLM!
W jaki sposób zetknąłeś się po raz pierwszy z MLM?
W momencie mojego kryzysu szukałem różnych rozwiązań dających dźwignię. Wtedy znalazłem dwie: marketing sieciowy – lepiej zarabiać 1% z pracy 100 osób niż 100% z pracy własnej i drugą – niesamowite możliwości pozyskiwania kontaktów i dotarcia do nich przez Internet. Pokazał mi to człowiek z firmy Herbalife, ale to był krótki epizod, który otworzył mi oczy na ten biznes.
Rozpocząłeś potem współpracę z inną firmą, też posiadającą w ofercie suplementy. Dlaczego interesowały Ciebie tego typu produkty?
Zawsze interesował mnie zdrowy tryb życia, ale na suplementy otworzyłem oczy przypadkiem. W tej chwili mój synek Michael jest siedmiolatkiem. Kilka lat temu bardzo chorował na alergię i astmę. Co dwa tygodnie miał czterdzieści stopni gorączki, zapalenie płuc, oskrzeli przeplatane napadami astmy i poważnymi dusznościami. Chorował nawet latem. Zwiedziłem całą Polskę jeżdżąc do sanatoriów, znałem wszystkich lekarzy w promieniu trzech województw, a także znałem wszystkie metody leczenia wraz z chomeopatią i biorezonansem. Wtedy przypadkowo, będąc w biurze u mojego przyjaciela, powiedziałem mu, że nie mogę jechać na kolejne spotkanie, bo znowu mój synek jest chory. On znał moje problemy i dał mi wtedy takie małe pudełeczko z takimi pigułkami jak cukierki, które rzekomo miały pomóc mojemu synkowi. Cóż, po moich przejściach postanowiłem sprawdzić polecenia innych rodziców i jak okazało się, że są super opinie potwierdzone certyfikatami jakości, nie czekałem długo, aby zaaplikować suplement synkowi. Moje doświadczenia były rewelacyjne – synek przez następne pół roku nie zachorował, a jak po tym czasie złapał przeziębienie, to przeszedł łagodnie! Wtedy zrozumiałem, że nie tylko ja mam takie problemy na Świecie i że branża suplementów jest bardzo potrzebna. Na nowotwory i choroby układu krążenia umiera na Świecie około 70 procent ludzi. To daje mi misję w biznesie. Takie dwa w jednym – pomoc innym w zdrowiu i finansach.
Jednak i z tą firmą przestałeś współpracować. Co było tego przyczyną?
W tej firmie poznałem wspaniałego lidera Aleksandra T. i to on nauczył mnie wszystkiego o MLM. Dziękuję jemu za to. Jest dla mnie liderem nr 1 na Świecie. Natomiast inni liderzy w tamtej firmie nie popierali mojej wizji działania przez Internet, a ja szukałem takiego właśnie wsparcia w liderach. Wtedy nie byłem jeszcze gotowy na działanie off-line. Dlatego szukałem dalej i znalazłem.
Z Tomaszem Damianem rozmawiał Tomek Nawrot