Część pierwsza
Przez kilka lat szukał odpowiedzi na pytanie, co jest dla niego ważne. W końcu znalazł. Po doświadczeniach z pracą w korporacjach i prowadzeniu klasycznej działalności odkrył, że jego powołaniem jest coaching i propagowanie idei rozwoju osobistego. Zdarzenie losowe sprawiło, że powrócił do biznesu, rozpoczynając współpracę z FM Group. Tym samym doskonale połączył działalność biznesową z pomaganiem innym ludziom.
Prowadziłeś własną firmę, przez jedenaście lat pracowałeś w strukturach korporacyjnych. Dlaczego teraz zajmujesz się coachingiem i szkoleniami?
Cóż, na pierwszym roku studiów poznałem człowieka, który zainspirował mnie do tego, by zająć się sprzedażą. Dwa lata później otworzyłem własną firmę i zacząłem współpracę z największymi zakładami ubezpieczeń w Polsce. Na własnych błędach uczyłem się sprzedaży i prowadzenia biznesu. Popełniając kolejny błąd, uzmysłowiłem sobie, że nie do końca wiem, w jaką stronę zmierzam w swoim życiu. Co jest dla mnie ważne? W tym czasie związałem się mocniej z korporacjami bankowymi, co w konsekwencji doprowadziło mnie do wypalenia zawodowego. Po drodze skończyłem studia coachingowe i znalazłem odpowiedź na wcześniej zadane pytanie.
Jednocześnie opuściłem szeregi korporacyjnych szczurów i zacząłem kolejne studia, tym razem na Akademii Trenerów Biznesu. Od wielu lat chciałem być prawdziwym trenerem, z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Doświadczenia biznesowe posiadam, a trenerskiego niewiele. Po pewnym czasie przeprowadziłem się na wieś. W tym też okresie mocno skupiłem się nad rozwojem osobistym, co zaowocowało tym, że dzisiaj jestem szczęśliwy, ponieważ robię to, co jest dla mnie ważne, co daje mi dużo satysfakcji i zadowolenia. Często prowadzę sesje coachingowe, w tym dla menadżerów międzynarodowych firm, angielskich biznesmenów i sportowców kadry narodowej.
Współpracujesz też z firmą FM Group. Jak ta współpraca się zaczęła?
Cóż, przypadek może decydować o naszej przyszłości. Tak też było i tu. Początkowo spotkałem się z Maćkiem Wieczorkiem, który przedstawił mi wizję Business Support Group i sposób współpracy z FM Group. Uznałem, że nie jest to biznes dla mnie, miałem pracę na etacie, z pewnymi perspektywami. Jednak moja ówczesna partnerka była w trudnej sytuacji finansowej. Postanowiłem więc, że będę firmował jej działania i jednocześnie wesprę ją wiedzą i ewentualnymi kontaktami. Pewna jest tylko jedna rzecz, że umrzemy. Przez wiele miesięcy moja współpraca z BSG i FM Group była mocno pasywna. W chwili obecnej moje działania zmierzają do istotnej zmiany tej sytuacji.
Jesteś zwolennikiem tezy, że każdy jest odpowiedzialny za siebie, za swój stan, w jakim się znajduje, nawet za swoje samopoczucie. Jak rozumieć zwłaszcza to ostatnie, gdy np. jest kiepska pogoda, pada deszcz, przychodzi równie kiepskie samopoczucie?
Jestem odpowiedzialny za to, co myślę o otaczającym mnie świecie, w tym również o pogodzie. Jeżeli nie mam na coś wpływu, to moje zdanie na ten temat warunkuje moje postrzeganie. Każdy ma prawo do gorszego dnia. Jednak świadomość celów, chęć osiągnięcia szczęścia w życiu, daje nam możliwość przezwyciężenia tego. Z drugiej strony, jak nie mam na coś ochoty, uważam że wykonanie danej pracy nie przyniesie spodziewanych efektów, bo nie mam przekonania do tego, to mam prawo poczekać, naładować akumulatory i jutro zrobić to lepiej niż zajmować się naprawianiem wczoraj popełnionych błędów. Wiele osób narzeka, że Słońce nie świeci, pada deszcz i co z tego wynika? Mają doła, są przygnębieni. Ja patrzę na to obiektywnie, pada i już. Słońce nie świeci i co z tego? Tego już nie zmienię więc nie będę się tym zajmował. Należy rozgraniczyć zastaną rzeczywistość, na którą nie mam wpływu, od mojej opinii na jej temat.
Czy Twoim zdaniem każdy jest odpowiedzialny w pełni za wyniki swojej pracy?
Takie podejście będzie prowadziło do częstej frustracji. Przypomnę słowa Adam Małysza: „Muszę wykonać dwa równe skoki”. Nasz mistrz koncentrował się na działaniu – nie na wyniku. Tak też proponuję podchodzić do każdej pracy. Tym bardziej do takiej, w której ostateczny wynik nie jest bezpośrednio zależny od nas. Planując jakikolwiek biznes, pracę zawodową, warto skupić się na działaniach, zależnych od nas samych. Jeżeli zaplanujesz kontakt z dwudziestoma potencjalnymi osobami do współpracy, masz przygotowaną listę, dzwoniąc do nich realizujesz plan. Statystycznie jedna osoba będzie naszym współpracownikiem. Jednak zakładając odwrotnie, że dziennie musisz wpisać do systemu jedną osobę, to jak ci się to nie będzie udawać przez kilka kolejnych dni, możesz się zrazić i przestać w ogóle działać. Racjonalizując sobie, że to nie dla ciebie, to oszustwo, piramida finansowa, będziesz się frustrował i przestaniesz działać, zasilając szeregi ludzi ciągle narzekających.
Można być odpowiedzialnym za wynik swojej pracy, gdy jest on zależny w 100% od nas samych. Oczywiście pojawią się argumenty, że mogę tak sobie dzwonić i proponować współpracę bez większego przekonania i też nie osiągnę wyniku. Jest to prawdą. Planując działanie, muszę być również przekonany do tego, że to, co oferuję, jest dobre. Należy mieć przygotowany system dochodzenia do sukcesu. W danej chwili działanie jest najważniejsze, tylko ono się liczy. Po pierwsze sam muszę wiedzieć czego chcę. Po drugie, jak to mogę osiągnąć? Po trzecie z kim, po czwarte jaką wiedzę muszę posiadać, aby wszystko się udało. Większość struktur dzisiejszego MLM-u daje taką możliwość, a w szczególności Business Support Group.
Często dystrybutorzy argumentują brak wyników mówieniem, że produkt jest nie wystarczająco dobry, za drogi, sponsor za mało pomaga. Według Ciebie to mogą być rzeczywiste przyczyny?
Szukanie wymówek jest najprostszym sposobem zaprzestania działania. Jeżeli chcesz działać, znajdziesz sposób, nie chcąc – szukasz powodu. Każdy z nas wybiera, co chce: działanie czy narzekanie. Nie ma idealnego biznesu, idealnych produktów, idealnych sponsorów. Jedyne, co można zrobić w tym zakresie, to działać. Dlatego, że chcę. Chyba, że szukam wymówek, wtedy może od razu warto się zastanowić czy ten biznes jest na pewno dla mnie. Czy mam przekonanie do tego, że osiągnę w nim sukces? Chwile zwątpienia pojawiają się u każdego. Jednak tylko nieliczni potrafią się do tego przyznać. W takich momentach warto odpowiedzieć sobie na pytania: Po co robię ten biznes? Jakie mam korzyści z tego narzekania? Co osiągnę, przestając narzekać i ponownie zacznę działać? Chwila refleksji, spojrzenie na to wszystko z boku, ułatwia podjęcie słusznej decyzji.
Często liderzy w celu motywowania swoich dystrybutorów radzą im, aby określili dla siebie duży, znaczący cel. Na tyle wielki, aby był dla nich źródłem siły do codziennej pracy. Jednak u znacznej liczby osób powoduje to zbyt duży stres i napięcie spowodowane wysoko postawioną poprzeczką. W efekcie to odbiera im siły. Jak więc należy określać swoje cele, aby były naprawdę motywujące?
Trafne stwierdzenie. Umiejętność budowania skutecznych celów, to podstawa pracy każdego coacha rozwoju osobistego. Warto więc przyjrzeć się temu bliżej. Uniwersalnym celem każdego człowieka jest szczęście. Różnica polega wyłącznie na sposobie jego definiowania. Dla jednego będzie to apartament w centrum Warszawy i nowy Mercedes. Dla drugiego szczęśliwa i duża rodzina. Dla kogoś innego możliwość podróżowania po świecie, wolność i życie z dnia na dzień. Pierwszym krokiem jest marzenie. Jak powiadają Amerykanie: Masz marzenie – masz cel. To bardzo słuszne stwierdzenie – bez marzeń nie ma celów. Jednak nie wszystkie marzenia staną się celami. Podstawą budowania celu jest jego zależność od nas samych. Musi być związany z jakąś istotną dla nas wartością. Jest nią zawsze uczucie lub emocja. Jak należy to rozumieć? Działając, odczuwamy różnego rodzaju emocje i to one są naszym największym motywatorem. To właśnie dla tych chwil podejmujemy wyzwania i działamy. Jeżeli dla mnie największą wartością jest miłość do rodziny, to zapewnienie jej odpowiedniego standardu życia może być moim celem. Należy jednak brać pod uwagę wszystkich, których cel dotyczy, w trakcie jego realizacji oraz gdy zostanie zrealizowany. Miłość do rodziny i praca ponad siły przez osiemnaście godzin na dobę, z dala od najbliższych, niewiele ma wspólnego z utrzymywaniem odpowiednich relacji.
Cel powinien być wyzwaniem, jednak w zasięgu możliwości. Chcę lecieć na księżyc – to wyzwanie. Jednak dla większości ludzi na świecie pozostanie w sferze marzeń. Brak racjonalności celu jest bardzo często drugim z błędów popełnianym w procesie dochodzenia do szczęścia. Zbyt wysoko postawiona poprzeczka szybko zniechęca, jest podstawą do ucieczki, źródłem negatywnego stresu.
Po określeniu celu przychodzi czas na działanie. Jak postępować, aby w jego wyniku nie wypalić się i nie zrezygnować z osiągnięcia obranego celu?
Jak wspomniałem wcześniej, należy koncentrować się na działaniu, nie na wyniku. Idąc dalej, nasze działanie powinno być coraz bardziej efektywne. Ten proces musi trwać nieustannie. Najlepiej obrazuje go filozofia Kaizen, której istotą jest niekończący się proces ulepszania. Podstawą tego procesu jest chęć działania w taki właśnie sposób. W procesie realizacji celów bardzo często spotykamy się z sytuacją, w której nasze początkowe działania nie przynoszą oczekiwanych efektów. To normalne. Jeszcze nie urodził się nikt taki, który potrafi przewidzieć przyszłość. Należy dostosowywać swoje działanie do zmieniających się warunków, jednak pod żadnym pozorem nie należy zmieniać określonego celu. Dlaczego? No cóż, proces zmiany celu najczęściej zmierza do jego zmniejszenia, aż w konsekwencji dojdzie do takiej sytuacji, że nicnierobienie będzie celem samym w sobie.
Istotne jest dostosowanie sposobu osiągnięcia celu do zmieniających się warunków, a nie zmiana celu. Oczywiście możemy znaleźć się w takim położeniu, że wcześniej określony cel przestanie mieć znaczenie lub jego realizacja przyniesie stratę. W tym wypadku należy zastanowić się nad nowym celem i jednocześnie wyciągnąć wnioski z dotychczasowych działań. Reasumując, satysfakcja z wykonywanej pracy jest źródłem skutecznego działania. To nasze subiektywne odczucia mają najistotniejszy wpływ na nas samych. Czując się wspaniale, wypełnieni zadowoleniem, radością i szczęściem, działając pod wpływem takich stanów, osiągamy wyniki, nie koncentrując się na nich samych.
Koncentrowanie się nie na celu, ale satysfakcji z podejmowanego działania jest cenną sugestią. Jak odnieść to do pracy w MLM, gdy zwykle na początku trudności i przeciwności nie sprzyjają czerpaniu z tej pracy satysfakcji?
Aby czerpać satysfakcję z działania, trzeba mieć przekonanie, że to, co robię, zbliża mnie do określonego celu. Na wstępie musisz wyznaczyć sobie drogę, jaką chcesz podążać. Mam na myśli istotny cel życiowy. Jeżeli praca w MLM jest zbieżna z nim, to dobrze. Następnie przeanalizuj całą wkładaną pracę i podziel ją na elementy. Część z nich to takie, które mogą przynosić większą lub mniejszą satysfakcję. Pracując, najpierw skup się na tych radosnych. Jak już będziesz czuć się szczęśliwy, przejdź do kolejnego etapu pracy, tego mniej zadowalającego. Ważna jest również nagroda. Ktoś może zapytać, ale za co? Cóż, za włożony trud i wykonaną pracę. Po wykonaniu każdego etapu nagradzaj się. Niech będzie to drobnostka, która daje ci radość, np. kostka czekolady, za każde dziesięć skutecznie wykonanych telefonów. Z czasem coraz więcej elementów będzie cię satysfakcjonować.
Pamiętajmy, że po burzy zawsze świeci Słońce. Masz również wsparcie swojego sponsora, porozmawiaj z nim o tym, co cię trapi. Wspólnie łatwiej rozwiązywać problemy. Osobiście uważam, że dzisiaj do MLM należy podchodzić inaczej niż dziesięć czy nawet pięć lat temu. Liczba firm czy innych sposobów prowadzenia biznesu daje nieograniczone możliwości. Dlatego minimalizacja dyskomfortu, już na samym początku współpracy, ma istotne znaczenie dla odniesienia sukcesu.
Z Maciejem Kozubikiem rozmawiał Tomek Nawrot
Maciej Kozubik jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach (ekonomia, ubezpieczenia gospodarcze) oraz Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu (Akademia Coacha oraz Akademia Trenerów Biznesu). Wiele lat prowadził własną firmę, pracował również dla kilku korporacji, w tym międzynarodowych. Dzisiaj zajmuje się coachingiem, szkoleniami oraz budowaniem struktury w marketingu sieciowym.