Na początku chce się przyznać, że nie jestem specjalistą od MLM. Biorąc pod uwagę, gdzie ten artykuł jest publikowany, pewnie w pierwszej chwili może to zabrzmieć dosyć mocno dyskredytująco. Może nawet niektórzy nie będą chcieli czytać dalej.
Jednak według mnie tak otwarte wyjaśnienie ułatwi nam dalszą komunikację, bo to Ty sam, Szanowny Czytelniku, będziesz mógł dokładnie tak, jak chcesz, przenieść pewne rzeczy na grunt tego, co sam robisz. Jak już przeniesiesz, to wystarczy, że później będziesz pielęgnował, podlewał, nawoził i gwarantuję – coś wyrośnie.
Skąd wiem, że wyrośnie?
Bo mogę się teraz zupełnie otwarcie przyznać, że większość rzeczy, a ściślej wiedzy i umiejętności związanych z komunikacją, sprzedażą, czy negocjacjami, które mam, wzięły swój początek właśnie z jednego z MLM-ów. Udało mi się w nim osiągnąć poziom 9% dystrybutora nawet. Nauczyłem się tam inaczej myśleć i efektywnie się uczyć, wykorzystując do tego każde możliwe źródło.
Zakładam więc, że jeżeli mi udało się kilka lat temu przenieść to, czego się w MLM-ie nauczyłem i używać w klasycznych kanałach sprzedaży czy dystrybucji, to być może Tobie uda się ten proces odwrócić i skorzystać z tych kilku uwag, które przed Tobą.
Zakładam, że od „moich” czasów pewne rzeczy w MLM się zmieniły, pozostałe jednak są takie same i dalej podstawą jest dobrze sporządzona lista. Dzięki temu właśnie, że ktoś mnie kiedyś tego nauczył, mogłem odnieść sukces w zupełnie innej branży. Zaczynaliśmy działalność w 2001 roku w październiku z dwoma komputerami i dwoma telefonami. Potrzebowaliśmy dla naszej, dosyć zresztą specyficznej działalności, potencjalnych klientów. Prezes, który mnie zatrudniał, stwierdził, że trzeba dać ogłoszenie do kilku ogólnokrajowych gazet, później usiąść i czekać aż biznes zacznie się kręcić. Trochę się temu wprawdzie dziwiłem, ale później dowiedziałem się, że on przedtem, całe życie zarządzał rządowymi i międzynarodowymi fundacjami, co wiele wyjaśniało.
Miał później dosyć wesoły, żeby nie powiedzieć śmieszny zwyczaj. Wchodził do naszego pokoju kilka razy dziennie i zadawał niezmiennie to samo pytanie:
Czy przedsiębiorcy dzwonią? – zabawne, nieprawdaż?!
Ja, mając jednak inne doświadczenia, postanowiłem zacząć od sporządzenia listy przedsiębiorców, z którymi chcę się skontaktować. Najpierw zrobiłem rewizję w domu. Z pudełek, torebek i innych opakowań spisałem sobie pierwsze 36 adresów
Później chodziłem do supermarketów. Miałem kartkę, długopis i po kolei zdejmowałem z półki towar, spisywałem dane producenta, odstawiłem towar i tak dalej, i tak dalej. Aż prędzej czy później pojawiał się ktoś z ochrony i prosił, żebym przestał i opuścił sklep. Dziwne, ale prawdziwe. Tak czy inaczej udało mi się listę zbudować, po pierwszym roku działalności obsługiwaliśmy 321 przedsiębiorców. W tej chwili ponad 1000. A wszystko dzięki dobrze sporządzonej liście. No może jeszcze dzięki uporowi oraz konsekwentnemu i elastycznemu działaniu, co w MLM-ach, chyba nadal, również jest fundamentem sukcesu.
Załóżmy jednak, że swoja listę już masz. I co dalej?
O czym masz zamiar informować ludzi, których na niej umieściłeś?
Co im chcesz powiedzieć?
Po co chcesz z nimi rozmawiać?
Jakiego działania od nich oczekujesz?
Ile razy już wcześniej zastanawiałeś się nad odpowiedziami na dokładnie te pytania?
Dobre i mądre odpowiedzi mogą Ci pozwolić łatwiej i szybciej osiągnąć to, co zamierzyłeś, a te źle sformułowane wpychają Cię na coś w rodzaju ronda, z którego nie wiesz jak zjechać. Jeździsz więc w kółko, dziwiąc się, że innym się udaje ten piekielny krąg opuścić. Może właśnie dlatego, że oni widzą trochę inne niż ty drogowskazy. Albo po prostu zwracają uwagę na to, co jest na nich napisane zamiast polegać wyłącznie na przekonaniu, że wiedzą lepiej, jak należy jechać. Możliwe też, że oni trochę inaczej zaprogramowali swój wewnętrzny GPS i dlatego łatwiej im znaleźć właściwą drogę.
Bo odpowiedzieli sobie na pytania inaczej.
Odpowiedzi na nie stworzą podwaliny pod twoją prezentację i określą wszystko to, co będziesz robił podczas spotkania ze swoim klientem, prospektem czy jak tam wolisz go nazywać.
O prezentacji przeczytasz w następnej części więc CDN
Wojtek Grad