„Wychowywałam dzieci, ale ambicja i wykształcenie nie pozwalały mi na dozgonny domowy tryb życia. Macierzyństwo, a biznes, to dwie wykluczające się drogi – tak wtedy myślałam. Buntownicza natura zaprowadziła mnie jednak na sam szczyt biznesowych zmagań i zamożności.”
Jak wyglądało Pani życie przed rozpoczęciem współpracy w sprzedaży bezpośredniej i marketingu sieciowym?
Zacznę od cytatu „Prościej jest rządzić narodem, niż wychować czwórkę dzieci” – powiedział Winston Churchill. Zaczynałam raczkować w biznesie dawno temu, gdy zaczęły raczkować dwie moje małe córki. Działo się to 18 lat temu. Dzisiaj jedna ma 22, a druga 23 lata. Mam jeszcze dwóch synów 16 i 8 lat. Taka tradycyjna rola kobiety to kuchnia, sprzątanie, opieka i tak bezpowrotnie uciekał czas. W moim życiu przyszedł jednak moment, gdy spojrzałam na swoją sytuację. Warunkiem podniesienia samooceny jest lepsze poznanie siebie, a szczególnie – poznanie mocnych stron swojego charakteru. Sprzeciwiłam się wtedy i wyraziłam swoją niezgodę wobec rzeczywistości, w której przyszło mi żyć. Zaczęłam mieć marzenia…
O czym wtedy zaczęła Pani marzyć?
Chciałam zostać kobietą sukcesu, występować na scenie, prowadzić szkolenia. Marzyłam o dobrym samochodzie, podróżowaniu i poznawaniu nowych ludzi.
Które z nich udało się zrealizować?
Zrealizowałam wszystkie. Ale w miarę ich spełniania pojawiają się nowe. Teraz moim celem jest podróż dookoła świata w doborowym towarzystwie oraz dom w Hiszpanii.
Co skłoniło Panią do tego, aby jednak zacząć samodzielnie zarabiać pieniądze?
Wychowywałam dzieci, ale ambicja i wykształcenie nie pozwalały mi na dozgonny domowy tryb życia. Macierzyństwo, a biznes, to dwie wykluczające się drogi – tak wtedy myślałam. Buntownicza natura zaprowadziła mnie jednak na sam szczyt biznesowych zmagań i zamożności. Dała mi – kobiecie, możliwość zapoczątkowania niezdrowego wyścigu do doskonałości i finansowej niezależności. Kiedy dzieci były jeszcze małe, prowadziłam księgowość w spółce męża, czego szczerze nie cierpiałam. Mogłam to robić w domu, dzięki czemu nie zaniedbywałam swoich obowiązków. Dziś wiem, że ten okres w życiu był mi potrzebny, bo doświadczenie, które wtedy nabyłam, pomaga mi w prowadzeniu swojej działalności gospodarczej.
Co Pani dała współpraca w sprzedaży bezpośredniej?
W sprzedaży bezpośredniej niezmiennie dominują kobiety. Początki jakiegokolwiek handlu oparte były na sprzedaży bezpośredniej. Praca nad sobą, rozwój osobisty i ciągłe doskonalenie swoich umiejętności to też zalety tego systemu pracy. Był to idealny biznes dla mnie, dał mi wiele swobody i pozwalał na elastyczne dobieranie godzin pracy. Mogłam siedząc w domu sprzedawać dobre produkty, a kupując ich więcej, miałam większe zniżki i większy dochód ze sprzedaży. Była to firma działająca w marketingu sieciowym – ale bez urazy – mało innowacyjnym. Kobieta zawsze może spełnić się w pracy na własny rachunek pozwalającej poświęcić więcej czasu rodzinie.
Po 10-ciu latach zajmowania się sprzedażą bezpośrednią rozpoczęła Pani współpracę z jedną z firm MLM. Co stało się tego powodem?
To z powodu mojej córki poznałam moc ziół i tajemnice marketingu sieciowego. Kiedyś po pięciu latach ciągłych treningów tańca towarzyskiego zachorowała na alergie i w konsekwencji astmę. Lekarz w Rabce, gdzie była leczona powiedział, że nigdy już nie będzie tańczyć. Uparłam się wtedy i dzięki suplementacji ziołowej osiągnęłam sukces w leczeniu. Moja córka Jaga obecnie klasyfikowana jest w najwyższej klasie tanecznej. Zdobyła mistrzostwo Małopolski w tańcach latynoamerykańskich, trenuje i uczy tańca innych. Nie wyobrażam sobie, jak wygadałoby dziś jej życie, gdyby nie zioła i moja determinacja. Za to wiem, jak wyglądałoby moje, gdyby nie jej choroba i dwie panie, które przyszły do mnie na prezentację preparatu ziołowego. Z ich wykładu, w którym mówiły o tym, jaka to będę zdrowa i bogata, usłyszałam tylko jedno – preparat działa na alergie. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że zadziała na całe moje przyszłe życie.
Dzisiaj współpracuje już Pani z inną firmą. Skąd ta zmiana?
Obecnie jestem członkiem Earth Power Platinium Club, a zarazem osobą zajmującą jedną z najwyższych pozycji menadżerskich w firmie. Z Earth Power Europe jestem od 15-go września 2009. Dzień wcześniej urodził się mój wnuczek i stwierdziłam, że czas na nowe – podpisałam umowę. Doskonały tonik ziołowy Phyto Chi szybko sprawdził się dając wiele spektakularnych efektów zdrowotnych. Firma ujęła mnie nowoczesnym , a jednocześnie prostym planem marketingowym. Idea Earth Power oparta jest na zakupie produktu na własne potrzeby i budowie zdrowej struktury konsumenckiej. To coś, czego mi brakowało.
Była Pani ze wszystkich liderów na najwyższej pozycji w poprzedniej firmie i teraz też tak jest w EarthPower. Ma Pani talent do pracy w MLM? Dzięki czemu odnosi Pani takie sukcesy?
Marketing sieciowy jest oczywiście jedną z wielu metod zarabiania pieniędzy, jakie oferuje współczesny świat. Na początku drogi w MLM trzeba włożyć więcej wysiłku uzyskując czasem mniejszy efekt, ale w konsekwencji prowadzi to do sytuacji, w której pozwoli ci zarabiać więcej pracując mniej. Godząc się na pracę w marketingu sieciowym musisz wiedzieć, że jedynym szefem dla ciebie będziesz ty sam. Czyli nikt nie będzie tobie narzucać jakichkolwiek planów do wykonania, czasu na pracę, itp. Można powiedzieć. że osiągnęłam cel, który sobie postawiłam. Zbudowałam zespół, z którego jestem dumna i uzyskałam przychód pasywny. Trzeba cierpliwości, czasu, wysiłku i pracy, by odnieść sukces.
Początki miała Pani trudne, było wiele przeciwności. Czy porażki Panią osłabiały czy wzmacniały?
Zawsze początki są trudne, ale pod ciśnieniem rodzą się diamenty. W MLM potrzeba na początku systematyczności i determinacji. Przytoczę tu opowieść. Żaby postanowiły wejść na Wieżę Eifla. Było ich sporo i wskakiwały coraz wyżej, a pozostałe żaby stojące pod wieżą krzyczały – to się nie uda, spadniecie. Słysząc to pojedyncze żaby spadały. Tylko jedna dotarła do szczytu. Dlaczego? Bo była głucha… Jeśli uparcie dążymy do celu, musimy być jak ta głucha żaba. Nie zabraknie nam po drodze opinii osób, które wiedzą lepiej, wiedzą, że się nie uda. Mam takie swoje motto, które czasami cicho powtarzam – Nie polemizuj z idiotą. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem dobije swoim doświadczeniem. Porażki wzmacniają mocnych, a osłabiają słabych. Dzisiaj mogę powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do zwycięstw i umiem je osiągać.
W jaki sposób motywuje Pani swoich współpracowników do pracy i osiągania sukcesów?
Stały postęp jest lepszy od szybkich zrywów. Wiarygodność w biznesie to pierwsze zarobione pieniądze. Każdy kolejny awans wiąże się z coraz większymi dochodami, co przekłada się w pewien sposób na motywację do działania. Sama motywacja pieniężna to za mało i potrzebne są kolejne działania, np. premie, wycieczki, awans na określoną pozycję w planie kariery. Utrzymanie poziomu zaangażowania w postaci obrotów własnych czy też nowych osób pozyskanych do struktury marketingu sieciowego motywuje do systematyczności w działaniu. Ciesz się swoim życiem i bądź jego głównym bohaterem – to moje kredo. Wybieram zawsze motywację pozytywną, która polega na stwarzaniu danej osobie perspektyw coraz lepszego urzeczywistniania jej prywatnych celów, np. poprzez osiąganie wyższych zarobków, dodatkowe szkolenia, większą samodzielność, służbowy samochód itp.
W którym momencie życia zyskała Pani pewność, że będzie Pani kobietą sukcesu?
Samodyscyplina i wytrwałość zaczęły owocować. Niezależność finansowa była tylko potwierdzeniem mojego zaangażowania w biznes i dała tą długo oczekiwaną pewność siebie. Czas szybko przemija, a cele które sobie nakreślamy powinny wyprzedzać czas i to jest główna droga do dochodzenia celów. Musimy chcieć spełniać swoje marzenia i życiowe cele. Przede wszystkim musimy zacząć dostrzegać własną doskonałość, przypisywać sobie zasługi za to, co osiągnęliśmy.
Na przestrzeni całej tej drogi, jaką Pani przebyła w swoim życiu, jak zmieniało się Pani myślenie na temat siebie i życia?
Zycie mamy jedno i powinniśmy być w nim szczęśliwi bez względu na to, w jakim to będzie do osiągnięcia czasie. Najważniejsze to zmienić ograniczające nas przekonania na temat siebie, innych ludzi lub otaczającego nas świata i posiąść umiejętność programowania własnej przyszłości. Wiele razy zadawałam sobie pytanie czy wystarczająco kocham siebie. Kiedyś powiedziałabym, że to egoizm. Dzisiaj, że to dawanie szczęścia drugiemu. Bo czy można dać komuś coś, czego samemu się nie ma? Wydaje mi się, że w porę nauczyłam się przyjmować dobre słowa z wiarą i wdzięcznością. Nauczyłam się wyrażać dla siebie uznanie, akceptować wszystkie swoje działania i sprawiać sobie przyjemność bez poczucia winy. Osiągając szczyty kariery zawodowej stałam się bardziej wymagająca w stosunku do swoich najbliższych. Zrozumiałam w końcu, że miłość do innych to dzielenie się sobą, ale nie rozdawanie siebie. Miłość to szacunek dla innych, ale zawsze najpierw do siebie.
Przeczytała Pani wiele książek. Która z nich była najlepsza, która najbardziej przyczyniła się do Pani sukcesu?
„Myśl i bogać się” – Napoleon Hill. Książka ta uświadomiła mi, jak ważny jest sposób myślenia, jak kształtuje naszą rzeczywistość. Nie od razu udało mi się uzyskać efekty. Wymagało to kilku lat pracy nad sobą. Ale opłaciło się – pojawiły się korzystne rezultaty.
Z Anną Stypuła rozmawiał Tomek Nawrot
Anna Stypuła – z zawodu nauczycielka. Od 18-tu lat zajmuje się sprzedażą bezpośrednią i MLM. Obecnie jest jednym z czołowych liderów Earth Power Europe.