Każdy z nas ma wewnętrzny zegar, który reguluje pracę całego organizmu. Jednak nie każdy może sobie pozwolić na luksus dopasowania stylu życia do wskazań tego zegara. Długofalowe skutki życia w sprzeczności z biologicznym rytmem prawdopodobnie będą opłakane. Dlatego, jeśli pracujesz w branży marketingu wielopoziomowego, w sprzedaży bezpośredniej lub zdalnie i możesz regulować swój „rozkład jazdy” zgodnie z naturalnym rytmem Twojego ciała – zrób to! Zyskasz naprawdę wiele: lepsze samopoczucie, zdrowie, efektywność i koncentrację, a w dalszej perspektywie dłuższe życie.
Wewnętrzny rytm
Jądro nadskrzyżowaniowe, czyli niewielki fragment tkanki mózgowej umieszczony między naszymi oczami, to właśnie centrum dowodzenia całego organizmu, które reguluje fazy snu, produkcję hormonów, sprawność organów a nawet procesy poznawcze. Ściśle współpracuje z siatkówką oka, która dostarcza informacji o stopniu natężenia światła, a więc o tym, czy na zewnątrz panuje noc czy dzień. W zależności od tego organizm wzmaga lub zatrzymuje produkcję melatoniny – hormonu snu, a także innych hormonów odpowiedzialnych za łaknienie, temperaturę organizmu, ciśnienie, koncentrację i potrzeby seksualne. Wszystko to funkcjonowało bez zarzutu, dopóki człowiek nie wynalazł żarówki, a co za tym idzie – nie zmodyfikował naturalnych pór działania organizmu, sztucznie wydłużając dzień. Efekt? Jesteśmy rozdarci pomiędzy wskazaniami zegara biologicznego i tego, który nosimy na ręku, wieszamy na ścianie czy sprawdzamy w telefonie.
Gdybyśmy uważnie wsłuchali się w siebie i swój wewnętrzny rytm, odkrylibyśmy w jakich porach dnia nasz organizm jest najbardziej aktywny i zdolny do pracy, w jakich potrzebuje odpoczynku, kiedy ma ochotę na czułości, a kiedy na sport czy wysiłek fizyczny. Naukowcy udowodnili, że już tygodniowy pobyt pod namiotem, gdzie jesteśmy pozbawieni sztucznego oświetlenia (latarka się nie liczy), umożliwia „reset” organizmu i powrót do naturalnego rytmu. Badania pokazują, jak w ciągu doby zmienia się nasza kondycja psychofizyczna.
6 – 8 rano – rośnie poziom adrenaliny, która budzi ze snu i przygotowuje do działania. Zwiększa się także poziom testosteronu, co skutkuje ochotą na seks. Serce pompuje więcej krwi. Organizm potrzebuje energii, dlatego tak istotne jest zjedzenie pożywnego śniadania.
10 – 12 przed południem – momenty najwyższej sprawności intelektualnej. Pamięć działa bez zarzutu, umysł jest jasny. To idealny czas na naukę, pracę umysłową czy twórczość. Około południa wzmaga się wydzielanie kwasów żołądkowych – to najlepsza pora na lunch.
Wczesne popołudnie – aktywność organizmu spada, nie bez przyczyny południowcy w tym właśnie czasie udają się na sjestę. Udowodniono, że nawet 15-minutowa drzemka o tej porze dnia ładuje baterie podobnie jak nocny sen.
15 – 18 – druga fala aktywności. Zwiększa się odporność na ból, dlatego to dobry moment na wizytę u dentysty. O tej porze możemy bić rekordy – to dobry czas na trening fizyczny. Zwykle w tych godzinach osiągamy pułap swoich możliwości (pod warunkiem, że odpoczęliśmy w czasie sjesty). To także dobry moment na ostatni większy posiłek – później metabolizm zaczyna zwalniać.
Około 20 ważymy najwięcej i czujemy się senni. Jednocześnie jesteśmy bardziej wrażliwi i skłonni do wzruszeń. Naukowcy twierdzą, że o tej porze najtrudniej znieść samotność. Organizm wycisza się i powoli przechodzi w tryb odpoczynku.
22 – 24 – powinniśmy już smacznie spać. Jest ciemno, władzę nad ciałem przejmuje hormon snu, procesy metaboliczne zwalniają.
1 – 3 w nocy – jesteśmy podatni na zimno, czujność jest osłabiona, zużycie energii osiąga minimum. Ludzie, którzy o tej porze pracują, mają najwolniejszy czas reakcji. O tej porze zdarza się najwięcej wypadków, nawet jeśli kierowcy są w dobrej formie. Jeśli nadal nie śpimy, nasz wewnętrzny zegar rozregulowuje się.
Skowronki i sowy
Nie każdy jednak organizm funkcjonuje w tym samym rytmie. Fizjolodzy wyróżniają dwa zasadnicze typy ludzi – sowy i skowronki. Ci pierwsi wolą kłaść się do łóżka później i dłużej spać, a najlepiej pracuje im się po południu i wieczorem. Rano trudno im wstać – właśnie wtedy ich sen jest najmocniejszy. Drudzy wstają skoro świt i największą aktywność wykazują rano, około 22 idą spać. Według badaczy obecnie co szósty człowiek jest skowronkiem, co trzeci sową, a pozostali dosyć łatwo przystosowują się do zmiennych okresów aktywności i snu. Według profesora Tilla Roenneberga (Uniwersytet Ludwiga Maximiliana w Monachium) taki podział wykształcił się już w okresie prehistorycznym, dzięki czemu część członków plemienia czuwała, podczas gdy inni spali. Rolę „sów” pełnili zwykle młodzi mężczyźni, którzy, jako najsprawniejsi fizycznie, polowali w nocy. Również dzisiaj nastolatki i studenci częściej kładą się spać późno, polowania zamieniając na imprezy, a rano czasem nawet najgłośniejszy budzik nie jest w stanie wyrwać ich ze snu. Lekcje czy zajęcia odbywają się najczęściej wcześnie, czyli wtedy, gdy możliwości przyswajania wiedzy przez sowy są mocno ograniczone.
Roennenberg twierdzi również, że skowronki mają większe szanse na sukces w świecie korporacji, ponieważ rano są wypoczęte i pełne energii do działania. Problem w tym, że współczesna kultura każe nam zasypiać coraz później i, chcąc nie chcąc, stajemy się sowami. Wciąż jednak próbujemy oszukać biologiczny zegar i zmusić do aktywności, kiedy powinniśmy spać. I odwrotnie – odsypiamy, gdy nasz wewnętrzny budzik dzwoni. Skutki? Nasze organy przestają pracować synchronicznie, hormony są wydzielane o niewłaściwych porach, jesteśmy zmęczeni, ale mamy problemy ze snem, zmniejsza się czujność i koncentracja, a rośnie rozdrażnienie. Jednym słowem, nasz system się zawiesza. To wszystko profesor określa jako syndrom przesunięcia czasu.
Posłuchaj siebie
Rozwiązanie tego problemu jest proste, a jednak dla wielu ludzi nieosiągalne. Należy dopasować swój rozkład dnia do wewnętrznego zegara, a nie odwrotnie. Powinniśmy uwzględnić pory roku – w ziemie, gdy jest ciemniej, organizm potrzebuje więcej snu, w lecie ma więcej energii. Na syndrom przesunięcia czasu cierpią osoby pracujące na zmiany lub pracujące w nocy, ale także sowy, które zmuszone są stawiać się w biurze punkt 8.00. Nierzadko oznacza to pobudkę o 6 rano, co dla sowy jest środkiem nocy. A roli snu nie wolno nie doceniać, ponieważ od jakości tych ośmiu (teoretycznie) godzin zależy nasza wydajność w pozostałych 16 godzinach pracy i życiowej aktywności na rozmaitych polach.
Jeśli masz ten luksus i sam ustalasz godziny swojej pracy, postaraj się rozpoznać, jakim typem jesteś. Pewnie już wiesz, w jakich godzinach pracuje Ci się najlepiej, a kiedy krótka przerwa może zdziałać cuda. Często, przytłoczeni nadmiarem obowiązków, popełniamy poważny błąd i zaniedbujemy odpoczynek. Jednak zmęczony organizm pracuje wolniej i mniej wydajnie. Lepiej więc zrobić sobie godzinną przerwę na lunch i krótką drzemkę, a potem wrócić do pracy z nowym zapałem i wykonać zadanie w godzinę, zamiast poświęcać na to całe popołudnie, a efekt i tak nas nie zadowoli. Tak jak podczas sesji większe szanse na zaliczenie egzaminu ma student, który uczył się co prawda mniej, ale przespał kilka godzin i jest wypoczęty, niż ten, który faszerując się kawą siedział nad podręcznikiem do piątej rano.
Redakcja Rankingu MLM
Źródła:
http://m.onet.pl/wiedza-swiat/nauka,d5l1y
http://zwierciadlo.pl/2012/zdrowie/porady/w-jakim-rytmie-bije-twoj-zegar-biologiczny/3
http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=504&Itemid=35