Cykl artykułów: Wizerunek a branża MLM Część pierwsza
Co ludzie powiedzą?
Reputacja, renoma, opinia, pozycja, uznanie, rekomendacja, poważanie i tak dalej i tym podobne. Wszystkie te słowa można śmiało zastąpić jednym, bardzo pojemnym i bardzo ważnym terminem – wizerunek. Wizerunek czyli co konkretnie? Najprościej rzecz ujmując, wizerunkiem możemy nazwać zbiór przymiotów, atrybutów, cech charakterystycznych, właściwości typowych dla osoby, rzeczy bądź organizacji, a także branży. Na wizerunek składa się wszystko to, co dla danego podmiotu jest najbardziej typowe, charakterystyczne. Wizerunek, to niestety także wszystko to, co jest z tym podmiotem kojarzone. Mówiąc kolokwialnie – wszystko, co się przyczepi. Czy tego chcemy czy nie, wszyscy posiadamy jakiś wizerunek. Każda nasza aktywność, a nawet jej brak, rodzi komentarze, prowokuje powstawanie i utrwalanie się opinii. Gdy nie dbamy o to, komentarze i opinie kiełkują sobie same, rosną, dojrzewają, rozprzestrzeniają się i z czasem zaczynają wpływać na nas i naszą działalność. Jeśli wciąż nie dbamy o to, opinie i komentarze przeobrażają się w stereotypy i jako takie bardzo mocno się utrwalają w opinii publicznej. Stereotypy żyją własnym życiem i bardzo ciężko z nimi walczyć. W zasadzie walka ta skazana jest zazwyczaj na porażkę.
Za przykład niech posłuży tu opinia jaką o Polakach czy Rosjanach mają mieszkańcy krajów Europy zachodniej. Bardzo często można się spotkać ze stereotypem Polaka złodzieja i Rosjanina pijaka. Walka z tymi stereotypami jest beznadziejna i chyba bezsensowna. Szczególnie, że i Polacy i Rosjanie (oczywiście niektórzy) bardzo się postarali, by przyklejona im łatka nie odpadła. Pamiętajmy bowiem, że wszelkie opinie, nawet te najbardziej niesprawiedliwe, nie wzięły się tak całkiem z powietrza. Ktoś je stworzył i podał dalej. Ktoś, kto coś zauważył, zinterpretował to tak, jak mu się podobało i rozpowszechnił wersję, która mu najbardziej odpowiadała. Możemy w tym momencie stwierdzić: a cóż to nas obchodzi ? Przecież wiemy jacy jesteśmy i nie powinniśmy się przejmować opiniami innych. Być może, jako Polacy (naród) posądzani o złodziejstwo możemy sobie na to pozwolić, bo temat nie dotyczy konkretnego Kowalskiego, ale wszystkich, tak ogólnie czyli w zasadzie nikogo. Pytanie czy aby na pewno możemy i powinniśmy pozwalać sobie na lekceważenie takich opinii? Czy wolno nam puszczać mimo uszu stwierdzenia w stylu: Polacy, to złodzieje? Otóż zdecydowanie nie powinniśmy! Wszelka, a szczególnie zła opinia, musi zostać potępiona, jeśli oczywiście jest nieprawdziwa. Brak zdecydowanej reakcji, to dla postronnych dowód, że głoszona teza jest prawdziwa. Bo skoro nikt nie protestuje, to tak, jakby się zgadzał ze sformułowaną opinią. Innymi słowy należy przejmować się tym, co ludzie mówią i – kiedy zajdzie taka potrzeba – prostować i piętnować nieprawdziwe stwierdzenia. Zanim przerodzą się w stereotypy.
Ziarno od plew. Odparcie ataku.
Przejmowanie się każdym przejawem krytykanctwa czy bezmyślnej, ogłupiającej próbie zniesławienia szybko może wywołać ból głowy i inne niekorzystne objawy. Reagowanie na każdą, najbardziej bzdurną zaczepkę spowoduje utratę cennej energii, tak potrzebnej do bieżącego funkcjonowania. Dlatego reagować należy tylko na te zniewagi czy złe opinie, które rzeczywiście mogą zaszkodzić pozycji organizacji lub branży i które mogą w istotny sposób zepsuć jej wizerunek. Jak zatem oddzielić ziarno od plew? Odpowiedź jest banalnie prosta. Walczmy z naszym przeciwnikiem jego własną bronią. A konkretnie sprawdźmy jaką on opinią i renomą cieszy się w swoim środowisku bądź branży. Jeśli po nawet dość pobieżnej analizie stwierdzimy, że oto próbuje nas podgryzać zabawny ratlerek, który więcej czyni hałasu, niż prawdziwej szkody, wtedy zwyczajnie odpuśćmy. Nie wytaczajmy przeciw niemu armaty, którą moglibyśmy rozwalić nie tylko jego, ale i połowę miasteczka, w którym mieszka. Nie róbmy tego dla własnego dobra, bo jeśli rozkwasimy małego „niewinnego” pieska kolubryną, to dopiero wtedy posypią się na nas prawdziwe, mocne gromy, przed którymi nie będziemy się w stanie obronić. Nie odpowiadajmy na zaczepki konkurentów, którzy nie walczą w naszej kategorii wagowej. Bądźmy cierpliwi i wyrozumiali. Ich to w końcu zirytuje, a nas i wszystkich dookoła co najwyżej rozbawi. Inaczej rzecz się przedstawia w przypadku, gdy rękawicę rzuci zawodnik dorównujący nam siłą, doświadczeniem, zapleczem i potencjałem. Konfrontacja z takim przeciwnikiem może być dla nas ciężka, ale i bardzo korzystna. Jeśli dobrze się przygotujemy, wykażemy rozwagę, rozsądek i konsekwencję, a także niezbędny w tego rodzaju sytuacjach spryt i refleks, to wygraną mamy praktycznie zagwarantowaną. Podstawą takiej konfrontacji powinno być gruntowne, merytoryczne przygotowanie oraz doskonałe rozpoznanie przeciwnika ze szczególnym uwzględnieniem jego słabych stron. Tu znów nasuwa się pytanie: jak rozpoznać słabe strony przeciwnika, gdy ten właśnie na nas napiera? Oczywiście, że wtedy jest już za późno, dlatego przygotowania do odparcia ewentualnego ataku należy rozpocząć o wiele wcześniej. Wkraczając na nowe tereny, poszerzając obszar swojego działania, powinniśmy – to oczywiste – z góry założyć, że ktoś, kto już tu jest, zechce zmieść nas z powierzchni ziemi lub przynajmniej przetrącić nam nogi. Jeśli takie założenie poczynimy, to nie pozostaje już nic innego, jak tylko wytypować potencjalnych, najbardziej prawdopodobnych napastników i zawczasu przygotować się na ich bezwzględny atak. Ktoś zapyta: a jak to wszystko ma się do branży MLM i kwestii wizerunku firm w niej działających? Otóż ma się i to bardzo mocno! Przecież MLM, to nic innego, jak kolejna formuła robienia biznesu. A biznes, to z kolei nic innego, jak pole zmagań i ciągłej konkurencji. Podmiot, który zechce się wyróżnić na tle innych firm, będzie musiał o lepszą pozycję zawalczyć. Umiejętnie wykreowany wizerunek prężnej, odważnej i dobrze rozgrywającej kolejne swoje ruchy w grze o klienta firmy, to najlepszy oręż. Zwróci uwagę opinii publicznej na firmę i z całą pewnością zwiększy zainteresowanie jej ofertą.
Świadomość własnego wizerunku.
W codziennym pędzie za uciekającą złotówką nie zastanawiamy się jak nas widzą inni. Oczywiście czasem o tym myślimy, ale myśli te nie towarzyszą nam w każdej sekundzie czy choćby godzinie. Bardzo często idziemy na tak zwany żywioł, wierząc głęboko w to, że jakoś to będzie. Od czasu do czasu poczytamy w mądrej gazecie czy na portalu, że jak nas widzą, tak nas piszą i może nawet przez chwilę pomyślimy nad głębszym sensem tego, jakże już wyświechtanego przysłowia. Prawda jest jednak taka, że temat własnego wizerunku traktujemy najczęściej po macoszemu. Niby obchodzi nas co mówią i piszą o nas inni, ale tak naprawdę, to nie obchodzi nas to wcale. Mamy to gdzieś. Świadomie i konsekwentnie swój wizerunek kreuje bardzo wąska grupa managerów, których obsługują wyspecjalizowane agencje suto opłacane przez koncerny zatrudniające tychże managerów. Nawet jednak w takich przypadkach bardzo często mamy do czynienia jeśli nie z fikcją, to przynajmniej z półfikcją. Jest wreszcie, już naprawdę bardzo wąska, grupa pasjonatów, którzy są rzeczywiście i szczerze przekonani, że to ich wizerunek, opinia i renoma, jaką sobie wypracowali, przynoszą im najwięcej sukcesów. Najbardziej zaskakujące i niewiarygodne jest to, że o potrzebie czy nawet konieczności dbania o wizerunek wiedzą praktycznie wszyscy biznesmeni i jednocześnie przytłaczająca większość z nich o ten wizerunek nie dba wcale albo jedynie pozoruje dbanie. Istnieje ogromna przepaść między dostępem do informacji na temat wizerunku oraz teoretyczną wiedzą związaną z korzyściami, jakie wynikają ze świadomego tworzenia pozytywnej opinii o sobie i swoim biznesie, a praktycznym stosowaniem zasad świadomego kreowania zewnętrznego obrazu osób czy firm. Dotyczy to praktycznie całego polskiego biznesu, w tym także szeroko rozumianej branży marketingu sieciowego. Jednak w przypadku MLM wszelkie braki i niedociągnięcia związane z lekceważeniem tego zagadnienia szybciej i wyraźniej mszczą się na tych, którzy na takie lekceważenie sobie pozwalają. W biznesie, nazwijmy go tradycyjnym, wiele niedoskonałości i ewidentnych niekompetencji „wizerunkowych” można zamieść pod dywan. W przypadku marketingu sieciowego jest to o wiele trudniejsze, o ile nie niemożliwe.Z czego to wynika i jak sobie radzić z tym problemem napiszę w kolejnej części minicyklu Wizerunek a branża MLM.
Marek Łuszczki
Kolejna część artykułu już za tydzień na www.rankingmlm.pl
Chcesz dowiedzieć się kim jest Marek Łuszczki przeczytaj wywiad który ukazał się na naszej stronie