Często słyszę, że w interesach nie ma przyjaciół i zastanawiam się czy jest to reguła, od której nie ma odstępstw. Osobiście uważam, że jak najbardziej takie odstępstwa występują. Przekonuje mnie o tym obserwacja środowisk działających w systemie Multi Level Marketingu, które – takie można odnieść wrażenie – całe swoje działanie opierają na współpracy, której motorem jest wzajemne zaufanie i zacieśniająca się przyjaźń.
Biznes, który rodzi przyjaźń
W żadnej innej branży nie spotkałem i nie poznałem tylu zadowolonych z siebie, życia, Świata i w ogóle ze wszystkiego ludzi, co właśnie w MLM-ie. Choć moje ścisłe kontakty z ludźmi pracującymi w tym sektorze datują się zaledwie od niecałego roku, to już poznałem kilkadziesiąt osób z różnych firm, które wprost tryskały optymizmem i dobrym samopoczuciem. Ich telefony wciąż dzwoniły, nawet podczas nagrywania wywiadów czy luźnych, quazi towarzyskich rozmów „po godzinach”. Dzwonili ludzie ze struktury, znajomi, przyjaciele. Uśmiech nie znikał z twarzy moich rozmówców. Domyślam się, że także ich partnerzy czy kontrahenci, którzy właśnie dzwonili, także byli uśmiechnięci. Klimat sukcesu, szczęścia i niewymuszonej, spontanicznej radości – tak właśnie zapamiętałem liderów z FM Group, z którymi miałem okazję wspólnie obchodzić siódmą rocznicę powstania firmy w portugalskim Algarve. Podobnie wspominam managerów Akuny, z którymi bawiłem na konferencji w Wiśle. Ci ludzie są i chyba już na zawsze pozostaną przyjaciółmi dla siebie nawzajem. Wspierając się i dopingując w osiąganiu sukcesu, przyczyniają się nie tylko do sukcesu własnego i swojej firmy, ale także zacieśniają łączące ich relacje. To właśnie te obserwacje pozwalają mi zakwestionować tezę, według której w interesach nie ma przyjaciół. W MLM wspólny biznes nie tylko nie wyklucza przyjaźnie, ale wprost ją prowokuje i wywołuje.
W moim przekonaniu podstawy systemu MLM, które opierają się na samodzielności i – w pewnym oczywiście sensie – samowystarczalności sprawiają, że działający w takim systemie ludzie nie widzą w swoich konkurentach wrogów, w ogóle nie widzą konkurentów ponieważ awans w tym modelu biznesowym nie zależy od tego czy jest akurat wolne miejsce, na które można „wskoczyć”. Tu wszyscy mogą awansować równolegle, a to na jakim poziomie się znajdą, zależy niemal wyłącznie od ich własnego zaangażowania i wysiłku. Skoro nie ma wrogów, konkurentów w drodze do awansu, to śmiało można, a nawet trzeba poszukać sprzymierzeńców, partnerów, przyjaciół. Tak właśnie działa marketing sieciowy. Zapraszamy do współpracy ludzi, których często nie znamy, ale z którymi bardzo szybko możemy nawiązać sympatyczną relację. Jeśli współpraca się układa, korzyści odnoszą wszystkie zainteresowane strony, to rodzi się naturalna płaszczyzna do pogłębienia i zintensyfikowania kontaktów, a to często kończy się dobrą znajomością czy nawet przyjaźnią. Nic tak przecież nie łączy ludzi, jak wspólnie osiągane sukcesy, na które wszyscy uczciwie zapracowali.
To z tego powodu twierdzę, że przyjaźń w interesach jest jak najbardziej możliwa, a nawet pomaga w ich jeszcze lepszym prowadzeniu. To kolejna już przyczyna, dla której śmiało można uznać, że Multi Level Marketing jest wyższym poziomem prowadzenia biznesu – bardziej cywilizowanym, dużo mniej drapieżnym, po prostu ludzkim.
Marek Łuszczki