Dyrektor generalny – Ranking MLM: marka osobista w biznesie https://rankingmlm.pl Najlepszy ranking firm i managerów MLM. Marka osobista dla Ciebie i Twojej firmy - Multi Level Marketing. Budowanie marki, reklama i promocja. Mon, 06 Jul 2020 13:55:09 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.5.2 https://rankingmlm.pl/wp-content/uploads/2020/03/cropped-og-graph-32x32.jpg Dyrektor generalny – Ranking MLM: marka osobista w biznesie https://rankingmlm.pl 32 32 Emin Akdogan – „Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich” https://rankingmlm.pl/emin-akdogan-lepiej-zaliczac-sie-do-niektorych-niz-do-wszystkich/ Mon, 06 Jul 2020 09:27:07 +0000 https://rankingmlm.pl/?p=55848 Współpracuje z firmą Souvre Internationale, w której uzyskał pozycję Dyrektora Generalnego oraz status członka Rady Liderów. Organizacja, którą prowadzi, generuje grubo ponad 15.000.000 zł obrotu rocznie. Jest twórcą Akademii Success Way, w której każdy może nauczyć się jak skutecznie i profesjonalnie budować network marketing. Świetny mówca motywacyjny i szkoleniowiec, który specjalizuje się w nauczaniu konkretnych umiejętności pozwalających osiągać szybkie rezultaty. Napiszemy krótko! Emin Akdogan - człowiek talent!

Artykuł Emin Akdogan – „Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich” pochodzi z serwisu Ranking MLM: marka osobista w biznesie.

]]>
Emin AkdoganEmin Akdogan

Szczęśliwy mąż, ojciec dwóch córek i przedsiębiorca, który od 2013 roku zawodowo zajmuje się network marketingiem. Od 2016 roku współpracuje z firmą Souvre Internationale, w której uzyskał pozycję Dyrektora Generalnego oraz status członka Rady Liderów. Organizacja, którą prowadzi, generuje grubo ponad 15.000.000 zł obrotu rocznie. Jest twórcą Akademii Success Way, w której każdy może nauczyć się jak skutecznie i profesjonalnie budować network marketing. Świetny mówca motywacyjny i szkoleniowiec, który specjalizuje się w nauczaniu konkretnych umiejętności pozwalających osiągać szybkie rezultaty. Jego wystąpienia wielokrotnie odbywały się przed tysięcznymi grupami słuchaczy, a to za co najczęściej jest chwalony podczas swoich prelekcji to zrozumiały i merytoryczny przekaz. W niecałe 4 lata współpracy z jego obecnym projektem zarobił pierwszy milion złotych. To, co wielokrotnie można usłyszeć w jego wypowiedziach to: „Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich”, „Do OTWARTYCH Świat należy”, „Schowaj ego do kieszeni i wyciągnij pokorę”, „Kto inicjuje, ten ma, a kto nie inicjuje, ten nie ma”, „Czas i tak minie”. Wizjoner, kreator, praktyk. Jak wyglądały jego pierwsze kroki zawodowe?

W branży MLM działasz od 7 lat. Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki zawodowe?

Moje pierwsze kroki zawodowe były dość zabawne. To totalne przeciwieństwo gracji i finezji w biznesie – nie ma się co dziwić, ponieważ nie miałem żadnego doświadczenia i wiedzy. Nie wiedziałem nawet jak budować tego typu biznes z uwagi na to, że jestem byłym sportowcem i nigdy nie miałem z tym nic wspólnego. Zawsze opowiadam, że ta droga była dla mnie wymagająca. Mimo wielu potknięć zawsze towarzyszyły mi pozytywne emocje i energia, przez co totalnie nieświadomie udało mi się uzyskać pierwszy efekt pędu. Mój początek wyglądał tak, że zaprosiłem w ciągu trzech dni pod rząd dwanaście osób i dziewięć podjęło ze mną współpracę, co spowodowało efekt „kuli śnieżnej”. Jeśli chodzi o moje największe wyzwania, to zdecydowanie były to wystąpienia publiczne, z którymi borykałem się ponad rok czasu. Totalnie błędnie podchodziłem do przygotowywania się do prelekcji na scenie. Pomimo całkiem niezłych rezultatów, moje wystąpienia kosztowały mnie mnóstwo stresu. Drugim wyzwaniem zdecydowanie była nieprawidłowa postawa i myślenie. Byłem człowiekiem niezwykle zamkniętym na nowości. Moje motto brzmiało: „Po co coś zmieniać skoro jest dobrze.” Miałem dużo naleciałości ze sportu, takich jak dyscyplina, szybkie tempo działania i oczekiwanie zaangażowania od całego Zespołu na tym samym poziomie. Z czasem bardzo dużo zrozumiałem, doświadczyłem i zmieniłem się, ponieważ wiedziałem, że jest to konieczne, aby w końcu osiągnąć nowe – lepsze rezultaty.

Emin Akdogan

Dlaczego postawiłeś na firmę Souvre?

Z kilku powodów.

  • Po pierwsze jest to firma polska, w związku z czym mam w pewien sposób na nią wpływ, np. mogę porozmawiać z zarządem firmy.
  • Po drugie Souvre prowadzi marketing produktowy – jest to dla mnie bardzo ważne. Tego typu marketing jest bardzo prostą i stabilną branżą. Tutaj rezultaty buduje się na podstawie naturalnej potrzeby posiadania produktu. Oferta Souvre jest bardzo mądrze stworzona, ponieważ znajduje się w niej asortyment codziennego użytku (na każdą kieszeń), są produkty premium (dla osób, które chciałyby coś wyjątkowego) i są produkty typowo dla branży B2B (dla przedsiębiorców, np. firm kosmetyczno – fryzjerskich). Zauważyłem, że firma ma bardzo szeroką ofertę, dzięki czemu każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie.
  • Po trzecie – obfity plan marketingowy. Souvre ma bardzo dobrze opracowany plan finansowy. Firma samej podstawy partnerom płaci 38%, a biorąc pod uwagę różne dodatkowe bonusy, to jest aż 46%!
  • Po czwarte Souvre to firma, która od samego początku jest nastawiona na budowanie długoterminowego, pokoleniowego biznesu. Osoba, która jest z nami przez kilka miesięcy, zauważa dużą dynamikę rozwoju oraz szybkość podejmowania decyzji. Widzi również to, że firma słucha swoich partnerów – co jest bardzo istotne oraz kluczowe.

Myślę, że mógłbym jeszcze bardzo dużo opowiadać o jej zaletach. Przytoczyłem cztery najważniejsze punkty, które spowodowały, że zdecydowałem się na projekt Souvre.

Souvre Internationale

Czy pamiętasz swój przełomowy moment w branży MLM?

Wiele razy nazywam to tzw. klikiem. Miałem ich naprawdę dużo, ale opowiem o dwóch najważniejszych. Pierwszy „klik” totalnie zniszczył moje przekonania, ponieważ na swojej pierwszej w życiu prezentacji biznesowej miałem okazję jako 20-latek wysłuchać 24-latka, który wtedy zarabiał ponad 20.000 zł miesięcznie. Przez całe moje życie uważałem, że takie pieniądze legalnie w Polsce może zarabiać tylko dyrektor banku, lekarz, prawnik… Ale ja? Osoba ze świata sportu? Pewnie w ogóle nigdy do takich pieniędzy nie dojdę. I wtedy pierwszym „klikiem” było przekonanie, że ja również mam szansę! Mam szansę dojść do takich samych rezultatów finansowych, wystarczy trochę samozaparcia. Ta wizja otworzyła mi oczy na tego typu branżę.

Drugi „klik” był wtedy, kiedy zrozumiałem, że marketing nie polega na robieniu tzw. etatu w MLM, czyli na wykonywaniu ogromnej ilości pracy, bez konkretnego celu. Network marketing najlepiej wykonuje się z konkretną wizją i długoterminowymi celami do zrealizowania dzieląc je na mniejsze, odhaczając mikro cele. Do skutecznej realizacji swoich planów niezbędny jest dobrze zorganizowany system pracy, który powinien być stworzony tak, aby kolejne osoby miały jak najprostszą i najskuteczniejszą formę edukowania się i budowania swoich rezultatów. To wszystko jest po to, aby wiedziały, jak ten biznes powielać zachowując dynamikę, jakość i profesjonalizm. Od tego się zaczęło stworzenie marki Success Way.

Emin Akdogan

Z jakimi osobami nie chciałbyś nigdy współpracować?

To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ wielokrotnie edukuję z tego partnerów we własnym biznesie. Ja to nazywam: „dobieranie osób do współpracy”. Osobiście nie podejmuję współpracy z egoistami, narcyzami, z osobami, dla których ważne są tylko i wyłącznie pieniądze – na zasadzie „po trupach do celu”. Nie podejmuję również współpracy z ludźmi, którzy są zamknięci – to znaczy, że nie słuchają i nie idzie się z nimi normalnie dogadać.

Z drugiej strony może powiem, z jakimi osobami chętnie podejmuję współpracę. Na pewno są to osoby, które nie boją się pracy, które mają w sobie naturalną chęć pomagania innym ludziom, dzielą się dobrem i robią z uśmiechem coś dla innych. Idealnymi partnerem do współpracy jest także osoba, która oczekuje czegoś więcej od życia – niż tzw. minimum. Taka, która słucha i potrafi schować ego do kieszeni wyciągając pokorę. Najważniejsze jest to, aby nie bała się pracy i nie szukała drogi na skróty, bo takich nigdy nie ma.

Emin Akdogan wywiad

Jak MLM zmienił Twoje życie?

Network marketing dał mi możliwość zmiany swojego lifestyle dokładnie o 180 stopni. Z człowieka, który był turbo zamknięty jak konserwa, który był mega sentymentalny i miał negatywne podejście do zmian, z człowieka, który potrafił 3 razy pod rząd kupić sobie co 1,5 roku dokładnie ten sam model i kolor butów, który uważał, że uśmiechanie się jest niemęskie, który miał duży problem z inteligencją finansową, wieloma nawykami, przekonaniami – zmieniłem się w networkera. Dziś jestem przedsiębiorcą, który patrzy na życie nieszablonowo. Patrzy inaczej na kwestie rodzinne, relacje, przeszłości, teraźniejszości, przyszłości oraz finanse. Network dał mi możliwość praktykowania i rozwijania się bez sufitu finansowego, nauczył mnie też bardzo dużej pokory, udowodnił mi, że najważniejsze jest utrzymanie dobrego nastawienia. To wszystko to higiena myślenia, podejmowania decyzji, funkcjonowania oraz wartościowe nawyki. Nauczyłem się w nim jak dobierać osoby do współpracy i dbać o dobrą atmosferę w zespole. Network dał mi możliwość zarabiania nieprzeciętnych pieniędzy, dał mi możliwość jeżdżenia nowym samochodem, możliwość zwiedzania świata, budowania genialnych kontaktów, znajomości, relacji a przede wszystkim dał mi możliwość wielu inspiracji.

Emin Akdogan

Co motywuje Cię do działania?

Zdecydowanie motywuje mnie moja determinacja, czyli moja żona Monia, córka Oliwia, druga córka Julia no i A jak Akdogan. Z tych słów wychodzi „MOJA” – wtedy zawsze mówię: „moja determinacja, czyli moja rodzina”. To ona mnie zawsze motywowała do działania. Kiedy jeszcze nie było na świecie moich córeczek, to właśnie wizja stworzenia rodziny była dla mnie ogromną determinacją, by prowadzić w przyszłości godne i spokojne życie. Drugą rzeczą, która mnie motywuje, to wizja i misja, jaką sam sobie zbudowałem z biegiem czasu. Wiadomo, że na samym początku dla każdego człowieka motywacją są pieniądze, natomiast jeśli już się pojawią, to zmieniają się troszeczkę cele w życiu. Moją misją jest odczarowanie branży Network marketingu w Europie. Chcę pokazać ludziom, że jest to branża normalna, nie jakaś szalona, z ciągłym wydzwanianiem do ludzi i z ciśnięciem ich, aby cokolwiek kupili. Stworzyłem Akademię, która uczy i edukuje jak ten marketing budować dynamicznie, jakościowo i profesjonalnie. Ludzie znajdą tam konkretne narzędzia i materiały, osoby prowadzone są przez ekspertów, którzy są wyszkoleni do tego jak robić to skutecznie. Jest tam bardzo dobra standaryzacja, gdzie duplikacje uzyskujemy na poziomie 100%. Wiele lat doskonaliłem cały system, aby ta duplikacja była po prostu perfekcyjna, a wiem, że w każdym networku jest z tym problem. Chciałbym pomóc jak największej ilości osób, wszystkiego ich nauczyć, zainspirować, pokazać, że można w życiu żyć godnie, dobrze, spokojnie, bez stresu, w środowisku ludzi nietoksycznych, pozytywnych, zaradnych, którzy podczas całego procesu tworzą między sobą niesamowite relacje.

Souvre

Założyłeś własną Akademię. Proszę pokrótce opisać jakie są jej założenia i cele.

Po pierwsze zauważyłem, że budując network biznesowo wykonuje się bardzo dużo rekrutacji i równolegle wiele osób rezygnuje z działania. Po drugie są takie osoby, które pięknie budują network poprzez produkt pracując samemu. Po trzecie zaobserwowałem, że w każdym networku jest taki jakby efekt ruchomych schodów, które zjeżdżają w dół. Po czwarte zauważyłem, że w danych zespołach jest ogromny problem z duplikacją, gdzie jeden Lider daje z siebie 100% a kilku kolejnych otrzymuje już raptem 10% informacji. Po piąte zauważyłem, że dla wielu ludzi network jest taką magiczną branżą , gdzie wiadomo, że po pewnym czasie można osiągnąć tutaj pewne rezultaty, ale nikt nie wie w jaki sposób. Zauważyłem również, że ludzie chcąc budować network muszą stworzyć najpierw cały system, po to żeby móc działać. Jak wiemy nie każdy człowiek jest kreatorem i nie każdy nawet będąc kreatorem ma tyle energii, siły, motywacji i determinacji żeby stworzyć cały mechanizm, zarazić kolejne osoby oraz skrupulatnie tego wszystkiego pilnować. Podsumowując: Akademia Success Way jest szkołą network marketingu, w której znajdziemy gotowy plan na to, jak zrealizować swoje cele oraz mamy swojego eksperta, który razem z nami go zrealizuje. W Success Way uczymy jak budować network w oparciu o biznes oraz produkt. Mając to i to – masz stabilny biznes, w którym jest dynamika i jakość, czyli powtarzalność zakupowa. Dodatkowo w Akademii mam przyjemność tworzyć filmy szkoleniowe, prowadzić szkolenia, tworzyć materiały, narzędzia, edukować i rozwijać ekspertów – w związku z czym każdy uczy się dokładnie tego samego mechanizmu. Zauważyłem, że jak ludzie mają wszystko wytłumaczone, gdzie jest ukazane konkretne działanie – to wszystko przekłada się na szybkie rezultaty. Cóż chcieć więcej? To cały przepis na sukces. Wiele razy usłyszałem pytanie „Emin, a jaka jest twoja skuteczność? ” – wtedy odpowiadam: „Nie pytaj mnie jaka jest moja skuteczność, a zapytaj jaka jest skuteczność osób, które są w naszej Akademii”. To, co jest naszą największą siłą to fakt, iż osoby, które zaczynają współpracę w naszym zespole są potwornie skutecznie od samego początku.

Academy Success Way

Dla jakich ludzi stworzyłeś Akademię?

To jest genialne pytanie. Nie ukrywam, że Akademia jest stworzona dla wszystkich. Dlaczego? Marketingiem zajmuje się już 7 i pół roku. Przez ostatnie 4 i pół roku tworząc Akademię miałem przyjemność pracować z każdą grupą społeczną. Z osobami, które się uczą, które prowadzą własne gospodarstwo domowe, firmę, które nie pracują lub które zajmują się domem. Miałem okazję budować network poprzez typowy biznes, budować network poprzez produkt, spotkania produktowe, budować biznes na żywo i online, również w formie B2B poprzez np. firmy kosmetyczno – fryzjerskie . Nie ukrywam, że z mojej strony była to ogromna praca do wykonania, żeby poznać  każdą grupę docelową, poznać jej potrzeby, problemy i wyzwania. Natomiast w każdej tej grupie wykreowałem Liderów, którzy zarabiają w networku przynajmniej pięciocyfrowe sumy. Zrozumiałem jakie mechanizmy muszą być wykonane, żeby każda z tych grup mogła działać i funkcjonować. Nie ukrywam, że prowadzenie tej Akademii jest dla mnie dużą odpowiedzialnością , natomiast dbam o to aby wszystkie narzędzia i materiały były tak stworzone, aby odpowiadały każdej grupie docelowej.

Emin Akdogan

Co trzeba konkretnie robić, żeby w MLM odnieść sukces? Jakie czynniki na to wpływają?

Myślę, że jest to pytanie wielopłaszczyznowe. Po pierwsze skupiając się najpierw na samym sobie – musimy wiedzieć co chcemy osiągnąć i być otwarci na nowe możliwości. Osoba na pewno nie może bać się pracy, musi posiadać chęć pomagania innym, ponieważ w networku chcąc stworzyć dźwignię nie można pracować samemu. Istotą jest skupienie się na ludziach, należy ich wykreować a potem stanąć gdzieś w ich cieniu, aby to właśnie oni brylowali. Kolejna kwestia to dobry system pracy, bez niego nie stworzymy upragnionego celu. Dobra organizacja i higieny pracy – to jest podstawa podstaw. Należy też pamiętać o posiadaniu wzoru do naśladowania, nie mówię tutaj o nieosiągalnym wzorze człowieka, gdzie udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Mówię o człowieku, który nas poprowadzi w tym wszystkim i dzięki temu możemy się uczyć razem z nim. Nawiązując do naszej Akademii; u nas każdy uczestnik ma przyznanego Eksperta, który działa razem z nim w teorii i w praktyce.

Souvre

Jakie są Twoje plany na najbliższe miesiące?

Moje plany to zdecydowanie pielęgnowanie tego, co już stworzyliśmy oraz tworzenie nowych strategii, jakie są wymagane do stale zmieniającego się rynku. Już dziś wspólnie z naszym zespołem tłumaczymy materiały na języki zagraniczne i tworzymy nowe narzędzia, które pozwolą kolejnym osobom realizować najwyższe pozycje jeszcze szybciej od nas.

Emin Akdogan wywiadPozdrawiam

Emin Akdogan

Artykuł Emin Akdogan – „Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich” pochodzi z serwisu Ranking MLM: marka osobista w biznesie.

]]>
27 lat w MLM – Marek Prucnal, część 1 https://rankingmlm.pl/27-lat-w-mlm-marek-prucnal-czesc-1/ Wed, 26 Jun 2019 05:34:17 +0000 https://rankingmlm.pl/?p=52372   Geodeta, strażak, fotograf i handlowiec w MLM. Interesuje się siatkówką oraz podróżami. Nasza redakcja postanowiła poznać jego historię. Zapraszamy do interesującego wywiadu z Dyrektorem Generalny EuCO, Markiem Prucnalem.       Co robi strażak i fotograf w biznesie MLM? Trochę rozwinąłbym to pytanie: co robi geodeta, strażak, fotograf i […]

Artykuł 27 lat w MLM – Marek Prucnal, część 1 pochodzi z serwisu Ranking MLM: marka osobista w biznesie.

]]>
Marek Prucnal

 

Geodeta, strażak, fotograf i handlowiec w MLM. Interesuje się siatkówką oraz podróżami. Nasza redakcja postanowiła poznać jego historię. Zapraszamy do interesującego wywiadu z Dyrektorem Generalny EuCO, Markiem Prucnalem.

 

 

 

Co robi strażak i fotograf w biznesie MLM?

Trochę rozwinąłbym to pytanie: co robi geodeta, strażak, fotograf i handlowiec w MLM. Moja rodzina i otoczenie nie dały mi wzorca i podpowiedzi jak osiągnąć sukces. W tamtych czasach sukcesem było skończyć studia, być magistrem i pójść do pracy na etat. Już wtedy zadawałem sobie pytanie: Co osiągnę? Odpowiedzi nie były motywujące. Kiedy patrzyłem na swoich rodziców – ojciec dyrektor szkół, mama pracownik administracji, zdawałem sobie sprawę, że niewiele. Bo służbowe mieszkanie i Fiat 126p kupiony po 5 latach wpłacania rat nie było moim szczytem marzeń. Byt kształtuje świadomość i ogranicza marzenia. Jedynym oknem na inny świat, niż szare socjalistyczne otoczenie, były wtedy dla mnie książki i programy podróżnicze, jak Klub Sześciu Kontynentów czy podróże Halika. Oj, jak bardzo chciałem zwiedzać świat! W 1977 roku kończyłem liceum ogólnokształcące w małej miejscowości Czudec na Podkarpaciu i nie wiedziałem co wybrać: germanistykę, AWF, prawo, a może wojsko, a może szkołę oficerską pożarnictwa? Rada pedagogiczna uznała, że jako najlepszy uczeń mogę wybrać sobie dowolny kierunek studiów bez zdawania egzaminów. Ja uważałem, że mój kolega jest ode mnie lepszy i nie przyjąłem tej nagrody. Tuż przed maturą zdecydowałem się na szkołę oficerską pożarnictwa i aby zdać egzamin musiałem wiele nadrobić z przedmiotów ścisłych, zwłaszcza z fizyki. Fizykę oblałem.

Jaki kierunek wybrałeś?

Przypadkowo wybrałem studium geodezyjne, bo mój kolega też tam poszedł. Po ukończeniu studium przez pół roku byłem geodetą. A potem, aby uniknąć wojska, zostałem w 1980 roku strażakiem zawodowym zaczynając od służby na tzw. podziale bojowym, czyli wyjazdy do akcji gaśniczych. Trzy lata później ukończyłem Szkołę Chorążych Pożarnictwa w Łodzi i zostałem oficerem dyżurnym Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnych w Rzeszowie. To była swego rodzaju fucha, bo w skali miesiąca pracowałem łącznie 9 dób, a reszta to czas wolny. Drogę ku realizacji moich nie sprecyzowanych jeszcze marzeń otworzył aparat fotograficzny Zenit TTL. Kiedy po moim ślubie, w 1982 roku, otrzymaliśmy trochę pieniędzy mogłem spełnić swoje marzenia. Wiem, że trudno dzisiaj uwierzyć, że takie miał wtedy 24 letni mężczyzna, ale byt kształtuje marzenia. Kupiłem lornetkę, Zenita TTL i rower. Kupiłem, tzn. kolega załatwił mi Zenita, a ja kupiłem rower, bo akurat trafiłem na dostawę. To czasy, kiedy wszystko było na kartki, a to co nie było na kartki kupowało się jak tylko coś przyszło do sklepu. Smutne czasy.

Lata młodości Marka Prucnala

Jak zaczęła się Twoja historia z fotografią?

Robienie zdjęć stało się moją pasją i szybko okazało się, że mam talent. Zaczęły pojawiać się zamówienia od znajomych i bliskich. Zamarzyłem, aby otworzyć zakład fotograficzny. Dzisiaj jest to proste. Kupuję sprzęt, rejestruję działalność i otwieram. Ale to były inne czasy. Trzeba było mieć dyplom „Mistrza w zawodzie”. Aby go zdobyć, w 1986 roku ukończyłem 2-letni kurs, zdając jako jeden z najlepszych egzamin na mistrza i od 1 lipca 1986 roku zacząłem przygodę z działalnością gospodarczą, która trwa do dziś. Jeżeli coś jest Twoją pasją – robisz to dobrze. Fotografia była moją pasją, więc sypały się zamówienia. W tym czasie pojawiły się na rynku również pierwsze kamery video. Jak ja wtedy zapragnąłem taką mieć! Ale za co? Kamera Panasonic M5 kosztowała w Pewexie (ciekawe czy wszyscy wiedzą co to Pewex) 1500 $. Moi rodzice musieliby na nią razem pracować 5 lat. Fotografia nie pozwalała jeszcze wiele odłożyć, bo cały czas dokupywałem sprzęt. Kolega podpowiedział: jedź do Turcji i zarobisz.

Pojechałeś?

Oczywiście! Pojechałem wtedy w swoją pierwszą podróż „handlową” do Istambułu, kupionym 2 lata wcześniej siedmioletnim Fiatem 125p. To była moja duma. W końcu dałem za niego co najmniej roczne zarobki. Z Istambułu przywiozłem nie tylko ciuchy. Przywiozłem marzenia! To miasto mnie oczarowało swoją różnorodnością kultur, architektury, zapachów i energii. Inny świat! Byłem tam kilka razy w krótkim czasie. Podróże były wyczerpujące i przepełnione adrenaliną. Jeżeli ktoś ma ochotę, to opisuję je trochę na swojej stronie www.marekprucnal.com. Po kilku tzw. „kółkach” miałem pieniądze, które pozwalały kupić kamerę. Tylko, że to były ruble. ­­­Chyba ok. 70.000, a więc wtedy równowartość nowej Wołgi. Teraz trzeba było kupić za nie złoto, przewieźć je do Polski, sprzedać i kupić dolary. W tej części ZSRR, gdzie dzisiaj mamy Ukrainę nie było złota, nie było go też na Kaukazie, gdzie odbyłem następną podróż, ale na szczęście było w północnej części Syberii. Tam nie tylko kupiłem złoto. Poznałem piękno tej części świata i wspaniałych ludzi, z którymi tam byłem. Od nich dowiedziałem się o podróży na Daleki Wschód – 5 tygodni rejsu od Władywostoku przez Szanghaj, Singapur, Bangkok, Dżakartę, Manilę, Nagasaki. Bagatela 700 $ – wtedy 2 lata pracy w Polsce. To tak jakby dzisiaj mając normalną pracę wydać 100.000 zł na podróż. Po powrocie z Syberii do Polski kupiłem wymarzoną kamerę, która stała się dla mnie źródłem głównych dochodów.

Jeżeli twoje marzenie jest naprawdę silne, pokonasz każdą przeszkodę. Moje było bardzo silne.

Pożyczałem od kogo mogłem pieniądze, aby mieć na podróż 700$ i drugie 700$, aby za te pieniądze kupić coś w Bangkoku i odrobić koszty podróży. Poleciałem na moją podróż życia! Nie tylko odrobiłem podróż, ale zarobiłem 1500$ na filmie z podróży, który zamawiali u mnie uczestnicy. Byłem w siódmym niebie. Zwiedzałem, robiłem zdjęcia i kręciłem film! Spełniałem swoje marzenie. Podróże zmieniają ludzi. Ta podróż odmieniła mnie na resztę życia. To jest przełomowy moment w moim życiu. Zwłaszcza Singapur. Wyłaniające się z tafli morza wieżowce, kiedy wpływamy do portu, a na pokładzie z głośników leci Blake – Wonderful Life: do dzisiaj mam w swojej głowie te obrazy i melodię. Bogactwo, czystość, estetyka, spokój i uśmiech ludzi Singapuru – dziękuję Singapurze.

Marek Prucnal w Singapurze

To w tej podróży geodeta, strażak i fotograf zaczął pragnąć innego poziomu życia?

To wtedy pękły ramki moich marzeń. Wróciłem inny niż wyjeżdżałem. Chciałem osiągnąć sukces. Byłem głodny podróży. Rzuciłem się w wir pracy fotografa, filmowca. W 1990 roku otworzyłem mały sklepik, potem drugi i trzeci. Pracowałem po 16 godzin będąc na ślubach, komuniach. Siedziałem dniami i nocami w ciemni fotograficznej lub montowałem filmy. Woziłem towar do sklepów, stałem za ladą i zrobiłem się dużo bogatszy niż byłem przed podróżą. Na pewno byłem bardziej zmęczony, a moje dzieci zaczęły rosnąć obok mnie, a nie ze mną. Mogłem sobie znowu wziąć kalkulator i policzyć na co w życiu nie będzie mnie stać. To co robiłem nie mogło doprowadzić mnie do moich marzeń.

Jak rozpocząłeś swoją przygodę ze sprzedażą?

W grudniu 1992 roku znajomy zaprosił mnie na tajemnicze spotkanie. Okazało się, że jest to prezentacji firmy Amway. Prawie nic nie wiedziałem o niej wcześniej. Prezentację prowadził Dystrybutor Bezpośredni Janusz Kmiotek. Ale dostałem kopa! WOW! Tak! Ja też tak chcę! Ja do 2000 roku też będę Diamentem i będę siedział w loży VIP-ów na olimpiadzie w Sydney! Będę bogaty! Natychmiast zabrałem się do działania. Umówiłem samych pewniaków na spotkanie u mnie w domu. Sam Janusz Kmiotek przyjechał poprowadzić prezentację. I co się stało? Nikt z 9 zaproszonych par nie przyszedł. Co za wstyd! Okazało się, że sam optymizm to za mało. Następne zaproszenia zrobiłem zgodnie z instrukcją. Przyszli wszyscy. Tak zaczęła się moja przygoda z MLM, która trwa do dziś. To już 27 lat. Okazało się, że „sponsorowanie” czyli rekrutowanie nowych osób szło mi bardzo dobrze. Byłem wyróżniany, chwalony i piąłem się w drabince procentów. Co tydzień w rzeszowskiej filharmonii wypełnionej po brzegi odbywały się spotkania ludzi głodnych sukcesu. Na jednym ze spotkań nagranie Waldka Warzechy. Ale to miało moc!

Jak wyglądały Twoje kolejne kroki w sprzedaży bezpośredniej?

Zacząłem zaniedbywać swoje tradycyjne biznesy, poświęcając mnóstwo czasu na Amway. Kiedy minęło ponad pół roku tego olbrzymiego zaangażowania, a wysiłek nie przekładał się na zarobki, zaczęły się wątpliwości. Nasza struktura zaczęła dreptać w miejscu. Nasz guru – Janusz Kmiotek zaprosił nas pod koniec listopada 2003 roku na spotkanie, na którym pokazano nam, że możemy zarabiać gigantyczne pieniądze w systemie MLM nie w Amway, ale w ubezpieczeniach na życie, które naszym klientom mają jednocześnie zbudować kapitał emerytalny. Było trochę konsternacji, ale 13.12.2003 roku kilka autobusów wypełnionych ludźmi z Amway pojechało do Jadwisina pod Warszawą, na Seminarium Bazowe austriackiej firmy MBI. Jechałem tam podekscytowany, chociaż nic nie wiedziałem wtedy o ubezpieczeniach. Dwa dni spędzone na tym seminarium, to jak zamontowanie w starym aucie silnika nowej generacji o olbrzymiej mocy. Tak, dam z siebie wszystko! To jest to! Obiecałem sobie, że za kilka miesięcy to ja będę stał przed ludźmi na takich seminariach i będę opowiadał o tym jak odnieść sukces. Niewiele jeszcze wiedząc o produkcie umawiałem spotkania. Jakże pociły się ręce trzymające słuchawkę, jakże drżał głos. Chyba każdy, kto dziś jest doświadczonym sprzedawcą pamięta swoje pierwsze telefony.

Marek Prucnal

Co działo się dalej?

W ciągu dwóch tygodni podpisałem kilkanaście polis. Okazało się, że był to super wynik, który też automatycznie spowodował, że przeskoczyłem swoich sponsorów w Amway. Zacząłem szybko budować swoje struktury. Miałem bardzo wielu bezpośrednich pod sobą. Od tamtego czasu własną sprzedaż traktowałem już tylko jako dodatek i naukę, a moją strategią na odnoszenie sukcesów w MLM stała się rekrutacja. Co miesiąc sypały się wyróżnienia, szybko awansowałem na następne poziomy, szkoliłem się na międzynarodowych seminariach, uczestniczyłem w treningach wystąpień publicznych. Po kilku miesiącach stałem się jednym z tych, którzy prowadzą szkolenia. Szybko zacząłem zarabiać tyle, ile w moich tradycyjnych biznesach. MLM stał się moim światem. Byłem pewny, że MBI da mi wszystko to, o czym marzyłem. Nie zawsze mamy jednak wpływ na to, co dzieje się w firmie, w której pracujemy. W 1997 roku Ergun Spitzer, Dyrektor Generalny MBI na Polskę otworzył własną firmę ECG. Nastąpił rozłam. Poszedłem za tymi, którzy wybrali ECG. Obietnice były tak piękne, że wydawało się, iż to, co w MBI nas bolało nie będzie miało miejsca w ECG…

Mydlana bańka pękła?

Tak. Po przejściu straciłem cały wypracowany dorobek finansowy. Przestałem trochę wcześniej zarabiać na fotografii i zlikwidowałem sklepy. Był to trudny czas w moich finansach, a jednocześnie determinacja by iść cała naprzód! I tak się stało. Szedłem jak burza, budując struktury. W hierarchii ECG doszedłem do 6 z 7 poziomów. Jeździłem po świecie w nagrodę za wyniki, pokazywałem na międzynarodowych seminariach swoje strategie budowania struktur i zarobki, które oszałamiały uczestników. Przyszedł zapowiadany przez dwa lata „czas żniw” czyli 1999 rok i fundusze emerytalne. I to był szok. ECG płaciło kilka razy mniej niż konkurencja. Poczułem się jak wielu innych oszukany. Ergun Spitzer był bardzo sprytnym człowiekiem. Wiedział, ile można będzie zarobić na funduszach i po to założył własną firmę. Proporcje podziału zysków między firmę, a strukturę sprzedaży były rażąco krzywdzące. Pieniądze, które wtedy zarabiałem i tak były dobre. W okresie funduszy to ok. 40.000 zł miesięcznie. Nie chciałem jednak już być ziarenkiem piasku rzucanym przez wiatr. Zacząłem sam rozglądać się za partnerem, z którym mógłbym robić uczciwy biznes. Wybór padł na Life Invest Management z grupy Konzeption.

Jak przebiegała Twoja współpraca z Life Invest Management?

Wynegocjowałem prawie dwa razy większe prowizje niż płaciło ECG, przygotowałem wszystkie materiały szkoleniowe, system kariery i kiedy ok. godziny 4.00 rano w 2000 roku Konrad Korzeniowski wchodził na metę zdobywając złoty medal na olimpiadzie w Sydney, kończyłem swój projekt i ogarnęło mnie wzruszenie. Nie byłem w loży VIP-ów Amway, ale byłem przekonany, że mogę dać ludziom piękny prezent zapraszając ich do współpracy w LIM. Wziąłem duży kredyt inwestycyjny zastawiając swój dom, aby na początku mieć kapitał dla siebie i osób, które podejmą się opuszczenia szeregów ECG, bo przejście do konkurencji będzie wiązało się z utraceniem prowizji. Do tego czasu nikt o tym nie wiedział. Kiedy pokazałem system i firmę ludziom z ECG, ponad połowa struktur przyjęło propozycję. Popełniłem jednak duży błąd mówiąc od początku, ile dostajemy prowizji i jak ją podzielimy. Okazało się wkrótce, że szczerość nie zawsze popłaca, a ludzie nie mają umiaru w swoich oczekiwaniach. Mimo, że w LIM dostali dużo więcej niż wcześniej, to oczekiwali jeszcze więcej. A tego więcej już nie było. Zaczęły się szantaże, odejścia. Część zakładało własne firmy. U mnie zagościł strach o przyszłość i rozgoryczenie postawą części ludzi. Strach się pogłębiał, a obroty nie wystarczały na pokrycie kosztów i spłatę kredytów. W 2003 roku stałem się bankrutem.

CIĄG DALSZY NASTĄPI…

 

 

Artykuł 27 lat w MLM – Marek Prucnal, część 1 pochodzi z serwisu Ranking MLM: marka osobista w biznesie.

]]>