Jakiś czas temu (jakieś kilka miesięcy temu :P) na konferencji Myśleć Jak Milionerzy jeden z prowadzący wykład powiedział, że jego wewnętrzna przemiana zaczęła się od książki Marka Fishera „Sekret Milionera”. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym jak najszybciej nie przeczytała polecanej pozycji.
No cóż … naczytałam się już literatury „sukcesu”, więc owe idee nie były dla mnie specjalnie rewolucyjne ale… nie wszystko mam opanowane, właściwie niektóre punkty mam bardzo zaniedbane. Poza tym myślę, że są rzeczy, które powinniśmy sobie „wbijać do głowy” nieustannie, bo wyrabianie dobrych nawyków jest niezwykle trudne i pracochłonne, a wrócić na złe tory i w stare destrukcyjne schematy jest bardzo łatwo. Zresztą moim zdaniem z motywacją i inspiracją jest trochę jak z jedzeniem. Tak, jak nie można „najeść się na zapas”, nawet najsmaczniejszym i najpożywniejszym posiłkiem, tak nie można „naładować się na zawsze” jedną choćby najlepszą książką czy najwspanialszym kursem.