Udało Ci się rozkręcić biznes, na konto co miesiąc wpływają kwoty z coraz większą ilością zer, struktura, którą zbudowałeś, doskonale się rozwija, a Ty sam jesteś ceniony przez współpracowników i klientów jako ekspert w swojej dziedzinie. Jednym słowem, odniosłeś sukces, a mówiąc metaforycznie, wspiąłeś się na sam szczyt. Aby jednak nie spaść z niego z wielkim hukiem lub powoli, niepostrzeżenie nie osunąć się w dół, musisz być czujny i ominąć pułapkę, jaką niesie ze sobą powodzenie – poczucie rozleniwiającego samozadowolenia, które sprawia, że przestajesz się rozwijać i spoczywasz na laurach. A kto się nie rozwija… no właśnie.
Rozleniwieni sukcesem
Powszechnie znanych przykładów sytuacji, w której firmy z wielkimi sukcesami na koncie i pozycją lidera w branży tracą czujność i w efekcie przegrywają z konkurencją, jest wiele. Jedną z takich firm jest Kodak, który w latach 70. kontrolował aż 85 procent amerykańskiego rynku fotograficznego. Firma odniosła tak duży sukces dzięki swojej strategii opierającej się na innowacyjności – można powiedzieć, że zawsze o krok wyprzedzali konkurencję. To Kodak wprowadził na rynek filmy w rolkach 35 mm, był pionierem fotografii kolorowej, a także wymyślił aparat dla amatorów.
W pewnym momencie właściciele firmy stracili jednak czujność i, mimo że Nokia jako pierwsza stworzyła aparat wykorzystujący technologię cyfrową, nie rozpoczęli jego sprzedaży, uparcie stawiając na tradycyjną fotografię. Na skutki takiej postawy nie trzeba było długo czekać – rynek fotografii cyfrowej zdominowały Canon i Sony.
Inny przykład – Nokia i jej były prezes, Jorma Ollila, który najpierw doprowadził firmę do pełnego rozkwitu, a następnie pogrążył się w błogim samozadowoleniu, lekceważąc rynkowe trendy. W 1985 roku rozpoczął karierę w Nokii, kilka lat później obejmując funkcję dyrektora generalnego. W czasie jego kilkunastoletniej kadencji firma stała się największym pracodawcą w Finlandii oraz czołowym producentem telefonów komórkowych (kiedy zaczynał pracę, Nokia produkowała telewizory, kable i gumiaki).
W 2009 roku przychody Nokii wyniosły 40 miliardów euro, podczas gdy w 1993 wynosiły 2 miliardy. Sukces był więc oszałamiający. Niestety, po raz kolejny sprawdziła się zasada, że kto się nie rozwija, ten się cofa. Ollila nie wykorzystał mody na telefony z klapką, a następnie przestał rozwijać własne innowacje – a dokładnie ekran dotykowy, mimo że Nokia miała taki aparat już w 2006 roku. Efekt? Konkurencja rozwinęła skrzydła, a Nokia na wszystkich frontach przegrywa z iPhonem, w błyskawicznym tempie tracąc udziały w rynku amerykańskim i europejskim. Ollila natomiast w 2012 roku odszedł z firmy.
Ziarno autozniszczenia
Morał powyższych historii jest jasny – nie wolno tracić czujności, bo konkurencja nie śpi. I nie chodzi tu wyłącznie o ogromne koncerny obracające miliardami dolarów. Ta zasada sprawdza się w codziennym życiu i to zarówno zawodowym, jak i prywatnym. Lider, który uspokojony wysokimi wynikami sprzedażowymi osób ze swojej struktury przestaje się nimi interesować, właściciel małej firmy, który zaczyna lekceważyć potrzeby klientów, menadżer, który jest przekonany, że wszystko wie najlepiej i nie potrzebuje żadnych szkoleń czy choćby dyskusji na temat swoich metod pracy, a także mąż lub żona, którzy sądzą, że ich związek zawsze będzie idealny, bez żadnego wysiłku z ich strony – oni wszyscy najprawdopodobniej przeżyją bolesne zdziwienie, kiedy okaże się, że to, co do tej pory świetnie się sprawdzało, nagle zaczyna sprawiać problemy.
Zadowoleni z siebie wpadamy często w pułapkę myślenia, że tak już będzie zawsze i „odpuszczamy sobie” działania. „Sukces w biznesie ma w sobie ziarno autozniszczenia. Rodzi samozadowolenie, a ono z kolei rodzi porażkę. Wytrzymują tylko paranoicy” – to stwierdzenie Andy’ego Grove’a, byłego szefa Intela, warto wziąć sobie do serca.
Samozadowolenie ma wiele twarzy. Może objawiać się przekonaniem, że jesteśmy najlepsi i wiemy najlepiej, co robić. Nie dopuszczamy do siebie głosów krytyki, bo przecież już raz udało nam się osiągnąć sukces. Często wpadamy przy tym w pychę, lekceważąc konkurencję.
Inna wersja to chęć zachowania status quo za wszelką cenę. Boimy się opuścić swoją strefę komfortu i skonfrontować z rzeczywistością. I chociaż podskórnie czujemy już, że to się źle skończy, jak najdłużej nie dopuszczamy do siebie tej myśli, zastępując ją refleksją: „Jakoś to będzie”.
Jeszcze inny rodzaj samozadowolenia osiągają ludzie, którym sukces przypadł w udziale niejako przypadkiem, dzięki sprzyjającym okolicznościom i bez większego wysiłku. Wtedy za wszelką cenę chcemy wierzyć, że tak będzie „zawsze” i nie mamy konkretnego planu na przyszłość. I nawet nie zauważamy, jak szybko ucieka czas, pieniądze się kończą i znowu zostajemy z niczym (typowym przykładem takiego podejścia są osoby, które wygrały fortunę na loterii lub odziedziczyły majątek i nie mają żadnego pomysłu na mądrą inwestycję tych pieniędzy).
Nie spocząć na laurach
Na szczęście pułapkę, jaką zastawia na nas sukces, można ominąć. Należy jednak pamiętać o kilku podstawowych zasadach.
Po pierwsze, trzeba zachować coś w rodzaju kontrolowanej paranoi. Oznacza to, że musimy mieć świadomość istnienia konkurencji – skoro odniosłeś sukces, nieważne, na jakim polu, zawsze znajdą się osoby, które będą chciały go powtórzyć. Nawet jeśli obecnie nie masz konkurencji, taki stan jest przejściowy. Dlatego zachowaj czujność, monitoruj rynek i zwiększaj swoją atrakcyjność. Szukaj nowych rozwiązań, inwestuj w innowacje, szukaj nowych klientów, nie zaniedbuj współpracowników.
Po drugie, od czasu do czasu oglądnij się za siebie. Kto depcze Ci po piętach? Co możesz zrobić, aby nie dać się wyprzedzić? Pozycja lidera wcale nie jest łatwa. Wiedzą o tym sportowcy, którzy atakują dopiero przed samą metą. Jednak możesz ją utrzymać, jeśli tylko będziesz miał odwagę patrzeć we wsteczne lusterko. Klapki na oczach to częsty błąd osób, które objęły prowadzenie.
Po trzecie, pamiętaj, że możesz być jeszcze lepszy. Dążenie do perfekcji uchroni Cię przed zastojem, oczywiście pod warunkiem, że nie stanie się Twoją obsesją. Co robią dobrzy sportowcy po zdobyciu medalu? Wypijają lampkę szampana, a następnego dnia wracają do treningów, aby pobić swój własny rekord lub przygotować się do kolejnych zawodów. Jeśli chcesz zachować koszulkę lidera, bierz z nich przykład. Szukaj nowych wyzwań i ciągle się rozwijaj.
Po czwarte, zachowaj otwarty umysł i świeżość myślenia. Nie pozwól sobie na tkwienie w przekonaniu, że wiesz wszystko najlepiej i nie potrzebujesz żadnych rad. Czytaj, słuchaj, pytaj, szukaj. Sugestie współpracowników i klientów mogą być na wagę złota. Jeśli jesteś sprzedawcą, unikaj schematu w kontaktach z klientami, a do każdej transakcji podchodź indywidualnie.
http://www.inc.com/matthew-swyers/complacency-the-silent-business-killer.html
http://pierwszymilion.forbes.pl/jak-nie-utknac-na-mieliznie-,artykuly,176556,1,1.html
http://www.newsweek.pl/wielkie-upadki-rekinow-biznesu,65987,1,1.html