Pozwólcie, że podzielę się z Wami kilkoma historiami rodem z siłowni – zobaczmy, jak wiele lekcji dla siebie możecie z nich wyciągnąć.
Zaczyna się w momencie, kiedy płacę ponad tysiąc dolarów, żeby wykupić kartę członkowską siłowni, która znajduje się naprzeciwko mojego domu, pomimo tego, że mam świetnie wyposażoną siłownię we własnym bloku. Dlaczego więc bulę taką kasę?
Dlatego, że moja wspólnota mieszkaniowa działa według następującego schematu: Kiedy jakiś sprzęt się psuje, wzywają ekipę serwisową. Ekipa ta pojawia się mniej więcej w tydzień do 10 dni później. Kiedy już przyjadą na miejsce, nieuchronnie podają cenę za naprawę. O ile nie jest to mało znaczący wydatek, musi poczekać na od trzech do sześciu tygodni na zaplanowane wcześniej zebranie zarządu wspólnoty. Następnie zarząd rozważa, czy lepiej naprawić sprzęt czy od razu go wymienić. Zwykle potem zasięgają opinii zarządcy lokalu i proszą go o przedstawienie różnych opcji. W rezultacie zwykle cały proces wymiany sprzętu trwa od dwóch do czterech miesięcy. W czasie, gdy tu mieszkam, jeden orbitrek był zepsuty przez całe sześć miesięcy.
Dla zarządu cały ten proces jest rozsądny i uzasadniony. Ja oraz inni właściciele mieszkań trenujący teraz po drugiej stronie ulicy mamy inne zdanie. Ale pomijając mnie i moje gardłowanie na ten temat, jaka lekcja płynie z tej sytuacji dla Ciebie?
Czy masz jakiś proces lub system w założeniu ułatwiający Twoją pracę – który w rzeczywistości zniechęca potencjalnych klientów?
Zmiana perspektywy
—
W siłowni należącej do mojej wspólnoty mieszkaniowej zwykle jestem najbardziej zaangażowaną osobą. Często zdarza się, że pięć lub sześć osób przychodzi w czasie gdy już ćwiczę i mimo to kończy swój trening przede mną. Kiedy zaczynam ćwiczyć na jakimkolwiek sprzęcie, zazwyczaj zwiększam obciążenie po tym, kto używał go ostatni. Nie ma tam zbyt wielu ludzi, z którymi chętnie zamieniłbym się na ciało.
Nowa siłownia, naprzeciwko mojego domu, ma prawie 4 tysiące metrów kwadratowych. O każdej porze dnia i nocy ćwiczy tam masa ludzi poważnie zakręconych na punkcie fitnessu. Jest wypełniona dziesiątkami osób o wspaniale wyrzeźbionych ciałach. W niektórych z przyrządów, zanim zacząłem ćwiczyć, musiałem zredukować obciążenie o połowę po tym, kto używał go przede mną.
To z pewnością dało mi do myślenia – wyciągnąłem stąd lekcję o poszerzaniu horyzontów. A Ty?
Ostatnia historia
—
Niedawno podszedł do mnie trener i zapytał, czy nie chciałbym darmowej sesji indywidualnego treningu. Zawahałem się, wydałem z siebie coś w rodzaju chrząknięcia i w końcu – tak delikatnie jak tylko mogłem – powiedziałem mu, że nie chcę być niemiły i naprawdę nie próbuję być złośliwy, ale nie chcę sesji treningowej z nim, ponieważ jego postura nie jest lepsza od mojej.
Ten człowiek ma duże bicepsy i jestem przekonany, że jego dziewczyna uważa go za bardzo seksownego. Ale patrząc na jego wątłe nogi i rozdęty brzuch wiem, że nie reprezentuje on tego poziomu zdrowia i wyglądu, do którego dążę.
To może się tyczyć zarówno zdrowia, jak i każdej innej dziedziny, ale założę się, że i tu znajdziesz lekcję dla siebie…
Randy Gage
http://www.randygage.com/blog/