Minął już rok odkąd przebywam na urlopie. Cały ten czas był niezwykle pouczającym doświadczeniem. Niektóre z lekcji są przewidywalne, inne okazały się zaskakujące. Jedną z najbardziej fascynujących lekcji, których doświadczyłem po drodze, jest ta:
Różnica pomiędzy samorozwojem a samotorturą
—
W życiu i pracy kieruję się wiarą w przyrodzone dobro rodzaju ludzkiego. Naprawdę wierzę, że większość ludzi wolałaby postępować we właściwy sposób, działać szlachetnie i stawać się lepszymi osobami. Dlatego właśnie piszę mój blog i zapewne dlatego czytasz to, co napisałem. Z rozwoju osobistego płynie wielka radość i satysfakcja, kiedy każdego dnia czujesz się nieco lepszą osobą niż jeszcze dzień wcześniej.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo, które możemy spotkać na tej ścieżce, kiedy wymagamy od siebie zbyt dużo lub działamy z niewłaściwych pobudek. Przeanalizujmy oba te scenariusze:
Niebezpieczeństwo nr 1 – perfekcjonizm
—
Świetnie jest zdecydować się na poprawę zdrowia i rzeźbienie sylwetki. Ale porównywanie obrazu, który widzisz w lustrze, do zdjęć po obróbce w Photo-Shopie przedstawiających wspaniale umięśnionych modeli na diecie heroinowej z ośmiopakiem na brzuchu spowoduje tylko, że poczujesz się gorzej.
Dążymy do sylwetki Bruce’a Lee, oświecenia Buddy, miłosierdzia Jezusa albo cierpliwości Gandhiego. Są to oczywiście wspaniałe przykłady do naśladowania, jednak te osoby już nie żyją, a to, co o nich wiemy, zostało ubarwione przez legendę, tradycję ludową i przesądy. Porównując się do takich instytucji kulturowych możesz jedynie poczuć się niewystarczająco dobry. Twoi osobiści bohaterowie powinni Cię inspirować, ale jedyną osobą do jakiej możesz się porównywać jesteś Ty sam.
Niektórzy z Was po przeczytaniu powyższego tekstu przygotowują się na pewno do napisania komentarza, w którym stwierdzą, że w ich przypadku jest inaczej, ponieważ uznają jedną z wymienionych postaci za boga. Z pewnością masz niekwestionowane prawo żeby wierzyć, ale jeżeli chcesz podejść do tego tematu racjonalnie, musisz przyznać, że w rzeczywistości nie ma żadnych dowodów na poparcie Twojej wiary, która jest tak samo nielogiczna jak postawa ludzi wierzących w Zeusa, Neptuna lub Merkurego.
Jednak jeśli Twoje przekonania religijne ułatwiają Ci spełnianie się w życiu to znaczy, że dobrze Ci służą. Niestety dzisiaj w przypadku większości ludzi na świecie przekonania religijne, które mają zaprogramowane, zamiast przybliżać ich do oświecenia, utrudniają im dostęp do niego.
Najważniejszą kwestią jest tutaj fakt, że ideał perfekcjonizmu jest niemożliwy do osiągnięcia, więc jeśli obierasz to za swój cel, decydujesz się na udział w przegranej walce, w której znokautujesz sam siebie.
Właśnie wtedy samorozwój zamienia się w samotorturę. Kryje się ona pod pozorem rozwoju osobistego, ale zazwyczaj skutkuje jedynie nieskończoną i surową samokrytyką, samobiczowaniem i problemami z poczuciem własnej wartości. (Chrześcijanie zapewne będą argumentować, że zgodnie ze swoją wiarą są grzesznikami, którzy pokutują za swoje grzechy, aby uzyskać przebaczenie swojego wybawiciela. Ale mnie trudno się pogodzić z niekończącym się strumieniem chrześcijan, którzy przychodzą do mnie z głęboko zakorzenionymi problemami z poczuciem własnej wartości.)
Jeśli Twoim celem jest bycie perfekcyjnym, z pewnością nie uda Ci się go osiągnąć, a to z kolei prowadzi do załamań nerwowych, obłędu i ciągłego niedowartościowania. Rezultat końcowy jest następujący: dążysz do osiągnięcia dobrostanu i sukcesu na świadomie ustalonym poziomie, a kończysz nieświadomie sabotując sam siebie.
Najważniejsze jest, żebyś potrafił oddzielić siebie od przekonań, które są zakorzenione w Twoim umyśle – niekoniecznie religijnych – i zastanowił się, czy one naprawdę Ci służą, czy też nie. Starania, aby stawać się codziennie lepszym budują charakter i przybliżają do oświecenia. Dążenie do perfekcji sprawia, że wariujesz, doznajesz rozczarowania i poczucia, że zawodzisz.
Samodoskonalenie jest wspaniałą sprawą. Każdy dobry nawyk, który uda Ci się rozwinąć, oznacza jeden zły nawyk mniej. Im większej ilości informacji poszukujesz, tym większą zdobędziesz wiedzę. Tak długo jak żyjesz chwilą i celebrujesz swoją podróż jesteś na ścieżce, która wiedzie Cię tam, gdzie chcesz iść. Tylko wtedy gdy mierzysz swój rozwój, porównując go do upragnionej perfekcji, wchodzisz na drogę frustracji, która oddala Cię od celu.
Niebezpieczeństwo nr 2 – mylenie ulepszania swojego wizerunku z ulepszaniem siebie
—
To niebezpieczeństwo grozi Ci wtedy, gdy usiłujesz zrealizować pomysł na to, kim chcesz być zamiast realizować siebie. Jedną z głównych przyczyn, które skłoniły mnie do sprzedaży wszystkiego i wyjazdu na ten urlop, była wizja świata, wydającego się zmuszać mnie do utrzymywania własnego wizerunku. Jestem facetem, któremu się powodzi, więc każdy chciał rozmawiać o tym, ile mam sportowych samochodów, o moim zegarku za 50 tysięcy lub zaletach Singapore Airlines w porównaniu do prywatnych lotów.
To zrozumiałe – ludzie chcą wiedzieć, że ich trener dobrobytu sam jest bogaty i dzięki niemu pośrednio odczuwają powodzenie. Ale ja nie zamierzam już być facetem, który ma Vipera, ponieważ poczułem, że nacisk położony na powierzchowność i materializm był zbyt duży. (Szczerze mówiąc, sam byłem za to w dużej mierze odpowiedzialny.) Nie interesuje mnie bycie takim, jakim chcą mnie widzieć inni. Chcę być po prostu sobą.
Owszem, kiedy manifestujesz prawdziwe powodzenie, wiąże się to z pieniędzmi i materialnymi rzeczami, ale to tylko niewielki wycinek. A kiedy poszukujesz sukcesu i samorealizacji, ważne, aby odbywało się to na Twoich warunkach, niczyich innych. Jeśli wyobrażasz sobie siebie jako kogoś, kim tak naprawdę nie jesteś, zostaniesz z uczuciem niezapełnionej pustki. Nie ma radości ani spełnienia w życiu dla wizerunku.
Przede wszystkim musisz pokochać siebie. Tylko wtedy bowiem możesz zakochać się w reszcie świata. A tylko wtedy świat zakocha się w prawdziwym Tobie.
Jest zbyt wielu ludzi, którzy zostali lekarzami, bo tak chciały ich matki, albo prawnikami, bo taki zawód mieli ich ojcowie. Bardzo łatwo wpaść w pułapkę kiedy próbujesz realizować wizerunek osoby, jaką chciałbyś być, zamiast stawać się rzeczywistym człowiekiem, jakim chcesz się stać. Gdy szukasz aprobaty otoczenia, bardzo trudno uniknąć tej pułapki. Próba stania się osobą, która zadowoli Twoich rodziców, małżonka lub szefa rzadko kiedy prowadzi do szczęścia. (A jeśli już, to nie Twojego. Za to oni będą bardzo szczęśliwi.) To kolejny powód, dla którego ludzie z Twojego otoczenia są tak ważni.
Większość z nas otacza się ludźmi, którzy pozwalają nam tkwić w miejscu. To również nie jest dobre. Chcesz otaczać się osobami, które stawiają Ci wyzwania i popychają Cię do wspaniałości. Ważne, aby byli to ludzie, którym zależy na Tobie i chcą dla Ciebie jak najlepiej, zamiast realizować swoje niespełnione ambicje. Potrzebujesz ludzi, którzy po prostu chcą widzieć, jak zmieniasz się w najwspanialszą osobę, jaką możesz być. Właśnie tego chcę dla Ciebie.
Czy jesteś na to gotowy?
Randy Gage
Artykuł pochodzi z oficjalnego bloga Randy’ego Gage’a: http://www.randygage.com/torturing-yourself/
Tłumaczenie: