Większość z Was wie, że obecnie unikam rozgłosu, nie wystawiam swojej osoby na widok publiczny i po prostu jestem na urlopie naukowym (szczegóły tutaj). Muszę Wam powiedzieć, że jak na razie ta podróż wywarła na mnie oszałamiający wpływ, poszerzyła moją świadomość i obaliła mury mojej strefy komfortu…
Dwa tygodnie temu, kontynuując moją podróż dookoła świata, poleciałem z Helsinek na lotnisko JFK, gdzie przywitał mnie napis „Witamy w Stanach Zjednoczonych”. Jednak zawitałem tu tylko przelotem i po raz pierwszy w ciągu 54 lat mojego życia poczułem, że kraj, w którym się urodziłem i dorastałem nie jest moim domem. Prawdę mówiąc, w pierwszej chwili było to trochę przerażające.
Ta i kilka innych sytuacji sprawiły, że zacząłem rozmyślać nad strachem i nad tym, kiedy strach jest dla nas czymś zdrowym i dobrym. Dlatego postanowiłem wysłać Wam kolejną pocztówkę.
Coachowałem niezwykle utalentowanego piosenkarza, żeby mógł sobie poradzić w czasie eliminacji do programu X-Factor. Pierwszą rundę przeszedł, trafił do kolejnej, z producentem – tutaj również mu się powiodło. Jednak do hotelu wrócił z atakiem paniki, miał trudności z oddychaniem. Zadzwonił do mnie.
Oto, co mu powiedziałem…
Co sezon, w każdym programie konkursowym trafia się tzw. ofiara sytuacji. Mowa o osobie, która ma na przykład problemy z oddychaniem i nie może śpiewać. Albo mdleje i trzeba ją natychmiast zawieźć do szpitala. Albo ćwiczy całą noc, a potem nad ranem, w dniu finałów, ma zapaść. Albo skręca sobie kostkę przed konkursem tańca.
Realizatorzy robią z tego wielki dramat, bo chcą maksymalnie wykorzystać sytuację, a ofiara i jej losy są głównym tematem danego odcinka. Potem wszyscy się rozchodzą i o takiej osobie nigdy więcej się nie słyszy…
Być może zatrzyma sobie nagranie tego odcinka na pamiątkę. Może będzie pokazywała je rodzinie i przyjaciołom, rozpaczając jaki to wielki sukces mogła odnieść – tylko pech chciał, że padła ofiarą choroby/wypadku/nieszczęścia. Kto jednak zaliczył kurs „cudoznawstwa”, ten wie, że nie ma ofiar – są tylko ochotnicy.
Nie bądź ofiarą
Osoba ta dzwoni po karetkę, bo ma jakąś fizyczną dolegliwość. Tyle, że nie jest to dolegliwość fizyczna – ale psychiczna.
Tym zaburzeniem psychicznym jest tendencja do autosabotażu, prawie zawsze wynikająca z jednej z dwóch fundamentalnych przyczyn:
1) Problemy z poczuciem własnej wartości (zasługiwania),
2) Strach przed sukcesem.
Jeśli masz to pierwsze, to z pewnością doprowadzi ono do tego drugiego. Ludzie fizycznie, świadomie dążą do sukcesu – jednak podświadomie podkopują te starania, nie wiedząc nawet, że to robią. Gdyby takiej osobie zasugerować, że być może utrudnia sobie życie, sugestię tą przyjęłaby zazwyczaj z niedowierzaniem, czasami nawet z wrogością. Złudzenia mają wielką moc.
To szkodliwe, defetystyczne zachowanie zaobserwować można w różnych sytuacjach, nie tylko w przypadku programów typu talent show. Oto kilka przykładów z życia wziętych:
• Przyszły sportowiec, „pewniak”, dostrzeżony w pierwszej rundzie i wylatujący z powodu uzależnienia. (Często na myśl przychodzą mi przyszli sportowcy o dużym potencjale, których profesjonalne kariery kończą się, ze względu na jakiś uraz. Jaki odsetek tych sportowców kończy swoją karierę podświadomie, bo ma problem z poczuciem własnej wartości/lub odczuwa strach przed odniesieniem sukcesu? Zgaduję, że jakieś 50 czy 60 procent.)
• Pani, której się wydaje, że nie umie zamienić słowa z choćby jedną z 300 tysięcy osób w jej mieście na temat szansy oferowanej przez marketing sieciowy, bo pięć lat temu jakiś facet przekonał aż 800 osób, a potem z powodu włożonego w te działania wysiłku wypalił się.
• Producent filmów dokumentalnych chcący uzbierać milion dolarów na kolejną produkcję, podczas gdy reżyserzy filmowi kręcą uznane przez krytyków i odnoszące kasowe sukcesy filmy za ułamek ułamka tej sumy.
• Dystrybutor wstrzymujący się z uruchomieniem kampanii reklamowej, bo toczone są ciągłe debaty nad kolorem loga, czy nad cenami.
• Autor czekający na dużą zaliczkę i na święty spokój, by móc wreszcie zacząć pisać swoją książkę.
• Przedsiębiorca, który tygodniami i miesiącami nie jest w stanie umieścić swojej witryny w sieci, bo korekta, bo komentarze, bo ciągle coś trzeba zmienić.
Rzecz w tym, że tak – czasami musimy położyć fundamenty, zdecydować się na logo, przetestować cenę, uzbierać pieniądze, czy podjąć inne działania przygotowujące nas do odniesienia sukcesu. Problem zaczyna się wtedy, gdy masz już ten etap za sobą, a mimo to nadal wykorzystujesz go jako wymówkę, żeby nie wykonać kroku naprzód…
OK, musisz przetestować cenę. Aby to zrobić, musisz wystawić swoją ofertę i przetestować kilka różnych cen. Dlatego przygotuj mailing, wysyłaj e-maile, czy puszczaj reklamę.
OK, nie możesz napisać kolejnego wielkiego amerykańskiego dzieła, bo musisz przygotować dzieci do szkoły, telefon dzwoni, a w dodatku martwisz się rachunkami. Ale każda wielka powieść, książka non-fiction, opera, sztuka, czy krótkie opowiadanie miało swój początek w tym pierwszym, kiepskim szkicu. Posadź d…. przed klawiaturą i zacznij klepać.
OK, chcesz, żeby logo było idealne. Prawda jest taka, że poza Tobą i Twoją matką Twoje logo nikogo nie obchodzi. Jeśli wyślesz potencjalnym klientom ofertę produktu czy usługi, która rozwiąże ich problem – to z uczuciem, radością i wdzięcznością obsypią Cię pieniędzmi, żeby to rozwiązanie od Ciebie uzyskać. Zacznij coś sprzedawać.
OK, wydaje Ci się, że potrzebujesz 500 tys. dolarów na rozpoczęcie projektu. Oznacza to, że można to wykonać własnymi siłami za 1/10 tej kwoty. Zainwestuj to, co masz – włóż w to pot, pasję i miłość. To Ci wystarczy, żeby osiągnąć zadowalający rezultat, a może w trakcie pracy nad projektem przyciągniesz więcej pieniędzy. (Albo przedsięwzięcie się nie powiedzie i zdasz sobie sprawę, że powinieneś robić coś lepszego.)
OK, gdyby Oprah poleciła Twoją książkę, to rozeszłaby się w milionach egzemplarzy i uratowałaby lasy tropikalne, wieloryby i burgery z tofu. Jednak Oprah w życiu o Tobie nie słyszała, a Ty nie masz znajomości. Dlatego pisz artykuły, zamieszczaj gościnne posty na blogach, rób wywiady, udzielaj się na forach, uczestnicz w profesjonalnych stowarzyszeniach oraz buduj swoją markę poprzez oferowanie czegoś wartościowego.
Jeśli przygotowujesz się, aby być gotowy, to tak naprawdę tylko szukasz wymówki, żeby chronić siebie przed tym, czego obawiasz się najbardziej. Nie jest to strach przed porażką, ale strach przed odniesieniem sukcesu.
Jeśli wyznajesz jedną z wielu istniejących na świecie religii, na pewno masz od groma problemów z poczuciem własnej wartości i poczuciem zasługiwania.
Jeśli jesteś obywatelem kraju, w którym panuje kolektywizm (a takich jest najwięcej), istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że zostałeś zaprogramowany do czucia się winnym, że odnosisz jakiś sukces.
Jeśli urodziłeś się i wychowałeś w przeciętnej, ludzkiej rodzinie, to prawie na pewno zostałeś zaprogramowany do życia w przekonaniu, że nie jesteś wystarczająco dobry, nie zasługujesz na sukces, że sukces pisany jest innym.
Kiedy więc jesteś przekonany, że na coś nie zasługujesz, wtedy nie pozwalasz sobie na to, żeby to osiągnąć. Świadomie na to pracujesz, ale podświadomie podkopujesz swoje starania. A podświadomość zawsze wygrywa.
Po czym poznać, że już od dawna jesteś przygotowany – a teraz nieświadomie szukasz wymówki, żeby sabotować swoje starania?
Jeśli ktoś Ci powiedział, żebyś to przeczytał – oto pierwsza wskazówka. Jeśli to czytasz i myślisz, że ktoś inny również powinien to przeczytać, oznacza to, że napisałem to dla Ciebie!
Została nam jeszcze kwestia poczucia godności. Być może zostałeś zaprogramowany do życia w przekonaniu, iż nie zasługujesz na osiąganie wielkich rzeczy, na życie w dostatku, na bycie niesamowitym. To jestem w stanie zrozumieć.
Dlatego jestem tutaj, żeby Ci powiedzieć, że na to zasługujesz. Naprawdę.
Każdy jest geniuszem. Ty również. U każdej osoby są pewne obszary, w których dajemy wyraz temu geniuszowi. Niektórzy są architektami, inni – poetami. Niektórzy są B-Boyami, inni – naukowcami. Niektórzy są lekarzami, wynalazcami, przedsiębiorcami, rzeźbiarzami, matematykami, nauczycielami, druhami czy też kaznodziejami. Jednak każdy z nas jest niesamowity.
Ty jesteś niesamowity. Bądź niesamowity.
I wiedz, że kiedy staniesz się niesamowity, mierne umysły zaczną się Ciebie bać. Niektórzy będą z Ciebie szydzić. Inni mogą nawet na Ciebie naskakiwać. Ale to nie jest tak, że cię nienawidzą. Oni nienawidzą samych siebie, bo brak im odwagi, żeby zrobić to, co Ty robisz. Dlatego zapomnij o głosach krytyki – idź na całość.
Poza tym wiedz, że kiedy robisz coś niesamowitego, coś ważnego, coś epickiego – będziesz czuł lekki strach. Albo nawet i wielki. Dlatego należy zadać dwa bardzo ważne pytania:
Jak wielki jest twój strach? Na ile pozwolisz mu urosnąć?
Jeśli nie jesteś choć odrobinę przerażony – to znaczy, że nie podjąłeś się projektu godnego Twojej osoby. Im większemu strachowi jesteś gotów stawić czoła – tym ostatecznie większe będzie to osiągnięcie.
Bądź wierny swoim talentom. Bądź niesamowity. Bój się.
– RG
PS. Obiecałem, że jeśli będziecie szerzyć słowo na temat tych pocztówek, to będę je dalej zamieszczał. Także wiecie, co należy zrobić…
●
[next_message styles=”1″ title=”Randy Gage„]
Nazywany Milionerem Mesjaszem, „Międzynarodowy specjalista” ds. Network Marketingu, 118 000 fanów na Facebooku, 15 000 subskrybentów kanału Prosperity TV na You Tube, 1000 postów na blogu, 9 bestsellerów przetłumaczonych na 25 języków, Wywiady dla Forbes, Success, Inc., Chicago Tribune, Network Magazine, Enterpreneur, Succeed, The Daily Buzz.
Jeżeli chcesz osiągnąć sukces w marketingu sieciowym, to prawdopodobnie nie ma na świecie osoby lepiej wykwalifikowanej w tym zakresie i bardziej pomocnej niż Randy Gage.
Randy przyczynił się do wprowadzenia marketingu sieciowego w wielu rozwijających się państwach i przeszkolił pracowników generujących największe zyski w dziesiątkach firm. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że przeszkolił większą liczbę milionerów czerpiących zyski z marketingu sieciowego niż jakikolwiek inny żyjący specjalista. Co ważniejsze, nauki Randy’ego oparte są na rzeczywistych doświadczeniach — zarobił bowiem miliony dolarów jako dystrybutor. Doskonale wie, co sprawdza się na obecnym rynku i nauczy Twój zespół, jak wspiąć się na wyżyny sukcesu.
Randy Gage jest autorem ośmiu książek i dziesiątek publikacji audio i wideo o odnoszeniu sukcesu, które przetłumaczono na ponad 25 języków i sprzedano w milionach egzemplarzy na całym świecie. Swój czas dzieli między Florydę i Sydney, a do jego hobby należą baseball, wyścigi samochodowe i science fiction.
[/next_message]
[next_message styles=”2″ title=”Go BIG or go HOME„]Już 12 maja 2014 r. w Hotelu Gromada Lotnisko w Warszawie odbędzie się całodniowe Seminarium „Go BIG or go HOME”, które poprowadzi Randy Gage![/next_message]
Rejestracja na wydarzenie:
[next_message styles=”4″ title=”Rejestruj!„]
http://111.syskonf.pl/partnerzy?k=w739fl2svnbg
[/next_message]