Jerzy Krzewicki
W branży Multi Level Marketingu działa już ponad 20 lat. Jest bogaty nie tylko w wiedzę, ale też w doświadczenie. Ludzie podziwiają go za umiejętność budowania potężnych struktur w krótkim czasie. Swoją postawą, zaangażowaniem i determinacją inspiruje innych do działania.
Jerzy Krzewicki, jeden z najbardziej rozpoznawalnych liderów w branży MLM. Przez wiele lat kojarzony z firmą Jeunesse. Co się stało, że zmieniłeś firmę na Duolife?
Powodów było na pewno kilka. Jednym z nich jest to, że nie jestem osobą, która skacze po firmach – jak już oddaję serce to na długie lata. Biorę udział tylko w takich projektach, w które wierzę. Nie byłbym zaangażowany w nic, jeżeli takiej wiary by brakowało. Czasami jednak przychodzi taki moment, kiedy tę wiarę się traci. U mnie to się dzieje rzadko, ale jak już się dzieje, to znaczy, że są ku temu powody.
Dlaczego akurat Duolife?
Dlatego, że założycielami tej firmy są moi koledzy, z którymi współpracowałem wcześniej w amerykańskiej firmie telekomunikacyjnej. Kiedyś jeden z założycieli, dokładnie Piotr Pacyga, powiedział, że siłą tej firmy jest to, że znajdują się tutaj, na miejscu. Będziemy zatem mieli wpływ na to, jak funkcjonuje.
Często z zagranicznymi firmami bywa tak, że polski rynek nie jest traktowany poważnie. Takie firmy, mając kilkadziesiąt różnych krajów pod sobą, skupiają się przede wszystkim tylko na tych, które rozwijają się najlepiej. Brakuje zaangażowania w tworzenie warunków do wykorzystywania potencjału naszego rynku rodzinnego.
Możliwość realizacji wizji, o której mówiła firma jest wówczas nierealna. W Duolife założyciele są na miejscu, stąd droga komunikacji z nimi jest bardzo krótka. Na początku to też oczywiście była tylko wizja, ale dzisiaj Duolife jest jedną z najszybciej rozwijających się firm w Polsce, między innymi dlatego, że właściciele wysłuchują swoich współpracowników. Efekty tego są już widoczne, gdyż wizja firmy została urzeczywistniona. Dowodem na to jest doprowadzenie do perfekcji całej organizacji tutaj w Polsce i wejście na rynek zagraniczny. Jest to firma, którą dzisiaj rzeczywiście wiele osób podziwia.
W życiu jedynym, czego możemy być pewni są zmiany. Od kiedy współpracujesz z Duolife? To był jakiś impuls, czy coś głębszego?
Przyłączyłem się do firmy w połowie marca 2018 roku. Jeżeli chodzi o impuls to uważam, że osoby które zajmują się profesjonalnie branżą marketingu, nie podejmują raptownych decyzji. Kiedy przychodzi moment zmiany, nigdy nie jest to decyzja pochopna, czy nieprzemyślana. Dlatego takie decyzje poddane są wcześniejszej, dogłębnej analizie. Przypadkowość w marketingu ma bardzo często miejsce w momencie, w którym ktoś dopiero zaczyna. Ludzie przyłączają się do współpracy w oparciu o relacje i zaufanie. Jeśli ich liderzy działają w branży dłużej i rzeczywiście podchodzą do pracy z pełnym profesjonalizmem, to dbają o to, by zapewniać wsparcie i organizować odpowiednie warunki do działania. Inaczej jest, gdy ktoś decyduje się na samodzielne wprowadzanie na rynek firmy, która w ogóle nie jest znana. Jest to całkowity początek. Wtedy też trzeba mieć świadomość, że cała organizacja leży po jego stronie, a podejmowane decyzje muszą być pragmatyczne.
Branża Network Marketingu niedługo będzie obchodzić w Polsce trzydzieste urodziny. Które urodziny będziesz świętował w branży MLM? Jak zaczęła się ta przygoda?
Jeżeli chodzi o pierwszą firmę, w którą na poważnie się zaangażowałem, była to firma w branży ubezpieczeniowej.Tam działałem kilka lat, bazując głównie na sprzedaży polis ubezpieczeniowych. Można więc powiedzieć, że będę obchodził 22. urodziny w branży MLM. Później miałem 9 lat przerwy, gdyż firma, w której pracowałem zmieniła reguły w trakcie gry. Bardzo mi się to nie spodobało. Z tego powodu stanąłem przed ludźmi i powiedziałem szczerze, jak sytuacja wygląda. Przestaliśmy tam działać. Potem poszedłem w kierunku swojego własnego biznesu. Zawsze fascynowały mnie nowe technologie. Założyłem więc firmę ze sprzedażą nawigacji GPS. W 2009 roku wróciłem do branży marketingu, do wcześniej wspomnianej amerykańskiej firmy telekomunikacyjnej, którą promował Donald Trump. Wówczas byłem tuż po przeczytaniu wszystkich pozycji książkowych, a więc ze świeżym, optymistycznym podejściem. Poza tym była to piękna wizja, wiedząc że firma świadczy usługi prądu i gazu, czyli takie, z których każdy korzysta. Nie wyobrażałem sobie w tamtym momencie lepszej usługi, tym bardziej, że nasza oferta miała obniżać ludziom rachunki. Niestety wizja pozostała tylko wizją i usługi nigdy nie trafiły na polski rynek. Zaletą jednak było to, że poznałem tam ludzi, którzy dzisiaj są założycielami Duolife. Po 3 latach działania w tamtej firmie trafiłem do branży suplementacyjnej i już w tej branży zostałem.
Początek zainteresowania Duolife zaczął się pojawiać w połowie stycznia 2018 roku, kiedy pojechaliśmy na wykład dr Kardasza i zobaczyliśmy jak niesamowicie dobrze jest to zorganizowane – wszystko w ramach firmy Duolife. Na spotkaniu z doktorem było 500 osób. Warto zaznaczyć, że w dzisiejszych czasach nie jest łatwo zaprosić ludzi na różnego rodzaju konferencje marketingowe. Wszystkie bilety na jego wystąpienie zostały wyprzedane już po 3 dniach. To było pierwszym sygnałem, że warto. Zaczęliśmy przyglądać się organizacji, by móc zrozumieć te nieprawdopodobne wyniki. Wiedzieliśmy że kolejna taka sama konferencja miała odbyć się na drugi dzień we Warszawie. Zdumiewające było to, że odnotowano tam podobną liczbę uczestników. Wiedzieliśmy też, że firma organizuje jednodniowe szkolenie w Częstochowie. Tam zagościło aż 1500 osób. Takie wydarzenia są średnio raz w miesiącu. Jest to genialny wynik, pokazujący, ile osób chciało z własnej woli przyjechać i zobaczyć, jak to wygląda od wewnątrz. Ja tam nie byłem. Wtedy nie miałem w sobie jeszcze żadnej decyzji o tym, żeby zmienić firmę.
Zaczęliśmy jednak zwracać uwagę na to, w jaki sposób ktoś na naszym rynku potrafi rozkręcić cały projekt na taką skalę.
Kolejne tego typu wydarzenie miało miejsce w Toruniu, gdzie, z tego co słyszałem, dr Kardasz miał wyprzedanych aż 1000 biletów. Nie było dostępnej nawet tak dużej sali, więc rozłożono konferencję na 2 dni. Trzeba przyznać, że robi to ogromne wrażenie. Z tego co wiem, do tej pory w branży suplementacyjnej nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek projekt przyciągał tak ogromną ilość zainteresowanych zdrowiem Polaków. Głównym celem takich spotkań jest edukacja na temat zdrowia jak najszerszej grupy ludzi i uświadomienie im, jak ważną ono stanowi wartość. Człowiek, który przyłącza się do marketingu często jest finansistą, mechanikiem samochodowym, czy reprezentuje wiele innych zawodów, które w ogóle nie są traktowane jako autorytatywne z punktu widzenia kogoś, kto miałby mówić o zdrowiu. Dlatego też wiele osób wykazuje trudności w przebiciu się wśród swoich znajomych. Kojarzeni są bowiem z inną branżą, stąd pod wątpliwość poddana jest jego wiedza na tematy zdrowotne. Dlatego takie konferencje organizowane przez Duolife w ramach Fundacji „Żyję świadomie” pełnią ważną rolę edukacyjną.
Masz olbrzymie doświadczenie, jesteś elokwentny i przedsiębiorczy. Jeden z właścicieli firm MLM powiedział mi o Tobie, że jesteś niesamowicie konsekwentny, więc nasuwa mi się pytanie – Czy nie chciałbyś kontynuować swojej kariery jako udziałowiec, bądź członek zarządu?
Nie wykluczam tego na przyszłość, nie wiem jak się ułoży moje życie. Myślę, że na pewno mógłbym wnieść sporo, jeśli chodzi o moje doświadczenie. Na tę chwilę jednak nie myślałem o tym. Jeżeli w ramach bycia niezależnym przedstawicielem zrealizuje też moje cele, to nie jest to dla mnie szczególnie ważne, by być też udziałowcem. Patrząc na to, jak dużo pracy wkładają założyciele i współwłaściciele Duolife, nie jestem do końca przekonany, że to coś dla mnie. Także ja nie mówię tak i nie mówię nie, zobaczymy jak się to wszystko ułoży w przyszłości.
Teraz zapytam o sukces. Masz ich na koncie sporo, ale powiedz proszę – jaki był Twój największy?
Mój sukces jest związany z pracą. Moim największym sukcesem chyba jest to, że właśnie dzięki branży wkroczyłem na ścieżkę rozwoju osobistego. Zawsze miałem dość dużo różnych zainteresowań, ale to dopiero właśnie w branży marketingu zasmakowałem tego, czym jest rozwój osobisty. Na pewno to jej zawdzięczam.
To teraz będzie trudne pytanie, dlatego że 95% ludzi nie zna na nie odpowiedzi. Jaki jest Twój cel?
Moją misją, jest to, żeby dzięki branży marketingu wyciągnąć ludzi z pułapki systemu, w której są uzależnieni od braku pieniędzy. Chodzi mi o to, że żyjemy w systemie, w którym sprzedajemy nasz czas za pieniądze. Większość ludzi jest wartych znacznie więcej niż 15 zł za godzinę swojego życia, której już nigdy im nikt nie zwróci. Ja uważam, że maksymalnie do 30. roku życia ludzie powinni zapomnieć o temacie braku pieniędzy. Najpóźniej do 30. roku życia należy zbudować sobie takie źródła pasywnego dochodu, żeby z wolną głową skupić się na rozwijaniu pozostałych sfer swojego życia, talentów, czy pasji. Jest to łatwiejsze do osiągnięcia dla młodych osób, które nie mają jeszcze dużych kosztów. Jest to jednak związane nie tylko z ilością pieniędzy, które będą zarabiali, ale też z ilością tych, które im zostaną w kieszeni, po opłaceniu kosztów. Istnieje pewne prawo Parkinsona, które mówi , że czym ktoś więcej zarabia, tym wprost proporcjonalnie jeszcze więcej wydaje. To jest bardzo duża pułapka, w którą większość z nas podczas życia wpadła. Zaczynamy więcej zarabiać i nagle kupujemy rzeczy, o których wcześniej nie myśleliśmy.
Z biegiem czasu okazuje się, że nasze potrzeby są coraz większe. Moim zdaniem, jedynym rozwiązaniem, by zapobiec takiej sytuacji, jest edukacja. Jeżeli ludzie będą odpowiednio wcześnie ostrzegani przed prawem Parkinsona, to być może znajdą w sobie więcej dyscypliny, by nie dopuścić do podobnej sytuacji. Taki poziom wiedzy pozwoli na to, by w momencie osiągnięcia wolności finansowej przynajmniej połowę nadwyżki inwestować, a resztę przeznaczyć na korzystanie z życia.
Należy dążyć do tego, by móc świadomie poświęcić swój czas rozwojowi i swoim pasjom.
Kiedyś usłyszałem ciekawą teorię, która głosi, że istnieją trzy poziomy świadomości. Pierwszy – WIEM – to jest najniższy poziom. Drugi – ROZUMIEM, trzeci natomiast – STOSUJĘ. Mogę podać przykład: kiedy rodzice mówią do dzieci, że coś mają zrobić, to bardzo często otrzymują odpowiedź: „mamo, ale ja wiem, po co mi to mówisz, jak ja wiem”. Zdajemy sobie sprawę z tego, że „wiedzieć” a „rozumieć” to jest zupełnie coś innego. Bo „rozumieć” – to rozumieć potrzebę, dlaczego należy to zrobić. „Wiedzieć” – to przyjąć do wiadomości. Znacznie wyższym poziomem świadomości jest „zrobić”, czyli zastosować. Uważam, że większość ludzi pozostaje na poziomie „wiem”. Nie osiągneli poziomu „rozumiem”, a co dopiero „stosuję”. Nie jest łatwe doprowadzić do tego, by z pasywnych źródeł dochodów mieć wyższe dochody niż koszty życia. Wymaga to bardzo dużej dyscypliny i odpowiedzialności. Zrealizowanie celu jest jednak warte ciężkiej pracy. Prowadzi do osiągnięcia wolności finansowej. Pozwala na dokonanie tego wszystkiego, czego być może nigdy byśmy nie osiągnęli, uganiając się wiecznie za pieniędzmi na podstawowe potrzeby. Pod presją ludzie są w stanie sprzedać swój czas za bardzo małą kwotę tylko po to, by zarobić na „tu i teraz”. Ja sam się tego cały czas uczę i jako misję przyjąłem edukowanie oraz pomoc innym w osiągnięciu wolności finansowej. Dla mnie ta wizja jest bardzo piękna, gdyż wiem że uczyni to świat lepszym.
Zabawimy się w czarnowidza. Co byś zrobił, gdybyś stracił to wszystko, co osiągnąłeś do tego momentu?
Bardzo często słyszy się o tym, że w życiu powinno się robić to, co człowiek kocha. Będąc w marketingu nigdy nie mówiłem, że idę do pracy. Ja tego nawet nie czuję, jakby to była moja praca. Spotkania z kolejnymi osobami sprawiają mi przyjemność. Myślę, że gdybym stracił to wszystko, co osiągnąłem to prawdopodobnie zacząłbym od nowa robić to, co robię teraz. Daje mi to bardzo dużo satysfakcji i się w tym spełniam. Praca z ludźmi w warunkach, w których oni nic nie muszą robić, jest wyzwaniem. Najbardziej motywują mnie cele, które sobie wyznaczyłem. Są one moim bardzo mocnym motorem napędowym w życiu, który sprawia że wciąż się rozwijam i staję się lepszym człowiekiem. Marketing nie jest jednak jedynym kierunkiem, który mnie pasjonuje. Jestem też ogromnym pasjonatem nowych technologii. Uważam, że byłbym świetnym sprzedawcą samochodów elektrycznych.
Większość wielkich ludzi inspiruje się innymi. Jacy ludzie inspirują Jerzego Krzewickiego i dlaczego?
Przede wszystkim praktycy. Od mówienia do zrobienia jest bardzo długa droga. Wielu ludzi ma opanowaną do perfekcji umiejętność pięknego mówienia, ale nie przekłada się to w żaden sposób na rezultaty. Niemniej jednak to właśnie rezultaty mówią o wartości przekazywanej wiedzy. Dlatego praktycy są dla mnie takimi osobami, które mnie inspirują. Jedną z nich jest Daniel Kubach. Największymi mentorami w naszej branży do dzisiaj pozostają też Bash Bokhari i Miriam de la Sierra. To małżeństwo z Hiszpanii, które przygarnęło Polaków, mimo tego, że nie byli w ich zespole. Pokazali, w jaki sposób budują biznes, który jest liczony w dziesiątkach tysięcy przedstawicieli. Możliwość ich poznania zawdzięczam Piotrkowi Pacyga, czyli współzałożycielowi DuoLife. Gdyby nie jego otwartość, nie wiem czy kiedykolwiek miałbym szansę spotkać ich osobiście. Dzisiaj mu to zaprocentowało, bo właśnie taka postawa jest między innymi powodem tego, że DuoLife jest tak mocną firmą w Polsce i coraz mocniejszą w Europie. Jest firmą, która od początku stawia w centrum człowieka i kieruje się zasadą, że to nie ludzie mają budować firmę, tylko firma ma budować ludzi.
Teraz coś o rozwoju. Bierzesz udział w różnych szkoleniach, ale też sam je prowadzisz. Co Cię do tego zainspirowało?
Jeżeli człowiek chce być liderem to na pewnym etapie naturalną drogą jest to, by przejść do fazy przekazywania swojej wiedzy kolejnym osobom. Na początku odbywa się to indywidualnie, ale z biegiem czasu zyskuje większe rozmiary. Wtedy wykorzystujemy tę dźwignię: jeden do wielu.
Nie wszyscy lubią na to odpowiadać. Jak wygląda Twój dzień w pracy i dzień wolny od pracy?
Nie mam takiego rozgraniczenia. Jak wspomniałem wcześniej, nie traktuję tego, czym się zajmuje, jako pracy. Systematycznie planuję zadania na kolejny dzień i staram się trzymać tego, żeby te zadania wykonać. Tak samo jest ze spotkaniami. W ostatnim czasie dużo czasu poświęcam też na social media, w ramach których daję ludziom wartość w postaci wiedzy o zdrowiu, rozwoju osobistym i finansach. Przygotowuję posty, prowadzę wywiady z ludźmi sukcesu w różnych sferach życia.
Jaka była Twoja największa porażka?
Nie przychodzi mi nic konkretnego na myśl. Jeśli miałbym odpowiedzieć na to pytanie, to nie w kategorii porażki. Pracuję w branży około 10 lat, mimo to do tej pory jednak zabrakło mi pierwiastka szczęścia. Nie znalazłem się bowiem w odpowiednim czasie w firmie, która wytrwałaby na tyle długo, bym mógł zrealizować wszystkie moje cele do końca. Ambicje mam o wiele wyższe, niż to co osiągnąłem do tej pory. Jest naprawdę wiele osób wokół nas, którym możemy pomagać i to się nigdy nie skończy.
Co byś zmienił w branży MLM?
Uważam, że jeżeli chodzi o branżę MLM, to bardzo zły wpływ mają na nią projekty firm, które nie do końca reprezentują ideę marketingu sieciowego. Praktykują metody, które na dłuższą metę nie mają prawa bytu. Pieniądze z wpłat kolejnych osób przeznaczają na wypłaty współpracowników. Prowadzi to do sytuacji, że końcowa grupa ludzi poniesie straty. Psuje to wizerunek całej branży. Ciężko jest go też odbudować i pokazać drugą, etyczną stronę. Jak na każdym na rynku, tak też tutaj są koncepty uczciwe i mniej uczciwe.
Czy przeczytałeś w ostatnich latach jakąś książkę, którą chciałbyś polecić?
Książka, którą szczególnie chciałbym polecić to „Efekt kumulacji” Darren Hardy. Rewelacyjna książka napisana przez człowieka, który prowadził wywiad z Donaldem Trumpem, jako głównym gościem na ogromnej konwencji. Na drugi dzień miał swój własny wykład i przebił Donalda Trumpa wielokrotnie tym, jaką wartość przekazał. Wówczas dowiedziałem się, że napisał książkę pt. „Efekt kumulacji”. Została ona później przetłumaczona na język polski i jest jedną z najlepszych, którą mógłbym polecić każdemu, kto chce w życiu osiągnąć sukces. Pokazuje, jak te niewielkie, codzienne, małe działania po czasie prowadzą do potężnego efektu kumulacji. Zarówno te dobre, pozytywne, jak i te negatywne. W książce zostało to pięknie przedstawione.
Czym nas zaskoczysz w kolejnych 3 latach?
To jest bardzo dobre pytanie. Dziękuję za nie. Odpowiem na nie czymś, co będzie zgodne ze mną. Nie zdradzę czym zaskoczę. Ja wolę pokazać niż mówić. Zawsze tak miałem. Czasami to dobrze, czasami źle, ale sądzę, że rezultaty mówią same za siebie. W Duolife zetknąłem się z bardzo ciekawym powiedzeniem: „pracuj w ciszy, niech efekty robią hałas”. Z perspektywy czasu mogę potwierdzić, że osoby, które mówiły najmniej, okazywały się największymi liderami. Jeśli chodzi o moje doświadczenia w sprzedaży, to mam zasadę, która głosi, że im więcej mówisz, tym bardziej przegrywasz. Prowadząc konwersację, powinniśmy oddać głos drugiej osobie. Wzrastają wówczas nasze szanse na poznanie potrzeb i dostosowanie oferty handlowej.
Doskonale obrazuje to książka pt. „Jak przetrwać i odnieść sukces w biznesie”. Napisał ją Frank Bettger, jeden z najlepszych w historii sprzedawców ubezpieczeń. Autor zdradza tam tajniki swoich rozmów handlowych, które opierały się właśnie na zainteresowaniu klientem i jego życiem. Nie wspominał nigdy o swoich produktach. Na koniec rozmowy klient sam dopytywał o jego pracę i produkty. W większości przypadków kończyło się to finalizacją sprzedaży. Kluczem do rozpoczęcia rozmowy jest więc zbudowanie relacji. Osobiście uważam, że jest to ogromne wyzwanie dla wielu osób, dlatego też mam w planach przeprowadzić serię wywiadów z ludźmi, którzy są wzorem, jeśli chodzi o umiejętność budowania relacji z innymi.
Czy chciałbyś dodać coś od siebie?
Osoby, które czytają ten artykuł i same myślą o sukcesie w marketingu zachęcam do pełnego zaangażowania się w działanie w ramach tych godzin, które w ciągu tygodnia mają do dyspozycji. Te osoby powinny dać sobie 1 – 3. miesięcy na maksymalne zaangażowanie. Mam na myśli taki okres, w którym można poczuć, czy jest to coś dla nich, czy nie. W życiu nie chodzi bowiem o to, żeby robić coś wbrew sobie. Zdarzają się też sytuacje, że komuś nie wychodzi. Jednak jego postawa, determinacja i wytrwałość pomoże w zdobyciu odpowiednich kompetencji i realizacji celów w przyszłości. Te wszystkie osoby raz jeszcze zachęcam do całkowitego zaangażowania przez kilka lat i potraktowanie marketingu sieciowego w sposób poważny. Taka postawa na pewno przyniesie oczekiwane rezultaty.