Zdarza Ci się mieć wyrzuty sumienia, że w danej chwili nie pracujesz? Podczas urlopu nieustannie dręczy Cię poczucie winy, a o relaksie na plaży nie ma mowy? Na myśl o spędzeniu kilku godzin bez telefonu i dostępu do sieci dostajesz gęsiej skórki? Rodzina i znajomi mają pretensje, że nigdy nie masz dla nich czasu? Pracujesz nawet wtedy, kiedy jesteś chory? Uważaj, jesteś wzorcowym przykładem pracoholika.
Miłe złego początki
—
Zaczyna się zwykle niewinnie. Praca daje Ci satysfakcję, rozkręcasz właśnie swój pierwszy biznes i coraz bardziej się w niego angażujesz, bo widzisz, że czas poświęcony firmie procentuje. Praca staje się Twoją pasją, i cóż w tym złego? Nie czujesz zmęczenia, nawet kiedy zarywasz kolejne noce. Otoczenie jest pełne uznania dla Twojej przedsiębiorczości i niekończącej się energii, klienci i współpracownicy zadowoleni, bo zawsze znajdziesz dla nich czas, a smartfona nie wyłączasz nawet w niedzielny wieczór. Poza tym widzisz efekty – Twoja struktura się rozrasta, produkty idą jak świeże bułeczki, a pieniądze spływają szerokim strumieniem. Mimo tego nie potrafisz zrezygnować z pracy na etacie, której również poświęcasz dużo uwagi, w końcu szef niezwykle Cię ceni, bez Ciebie z pewnością by sobie nie poradzili.
Wakacje? Ostatni urlop, trzy lata temu, to był prawdziwy koszmar. Co chwilę nerwowo spoglądałeś na telefon, a gdy w górach straciłeś zasięg, dostałeś ataku szału. Wieczory zamiast w barze spędzałeś w swoim pokoju z laptopem na kolanach, uzupełniając dokumenty. Codziennie również dzwoniłeś do współpracowników, zasypując ich pytaniami i wskazówkami. W nocy śniło Ci się, że firma zbankrutowała. Następnego dnia spakowałeś się i wróciłeś do pracy – co za ulga!
Pracoholik – kto to taki?
—
Określenie „pracoholizm” nie ma jeszcze w Polsce wydźwięku pejoratywnego. Wiele osób uważa swoje uzależnienie od pracy za powód do dumy – w końcu kochają swoją pracę, są (we własnym mniemaniu) niezastąpieni i bardziej efektywni od innych. Poza tym praca w wielu kręgach stała się najwyższą wartością, sukces zwykle kojarzymy z osiągnięciami zawodowymi. Dlatego pracoholizm wydaje się być niezbyt przykrą przypadłością, a wielu pracodawców wręcz go promuje. Często żartujemy z pracoholików, nie traktując tego problemu poważnie. A jednak życie człowieka uzależnionego od pracy wesołe nie jest – pracoholizm kładzie się cieniem na psychice i uderza w relacje z najbliższymi ludźmi.
Pracoholikami często stają perfekcjoniści i osoby o zaniżonym poczuciu własnej wartości, które mają potrzebę ciągłego udowadniania swojej „przydatności” i żyją w nieustannej obawie przed zwolnieniem lub bankructwem własnej firmy. Statystyczna ofiara to mężczyzna między 28 a 45 rokiem życia, specjalista, przedstawiciel wolnych zawodów lub prywatny przedsiębiorca. Samozatrudnionym często łatwiej uzależnić się od pracy, w końcu pracują na własny rachunek, a własna firma, zwłaszcza na początku, wymaga od nich ogromnego zaangażowania. Ponadto sami wyznaczają sobie godziny pracy, a to często oznacza, że pracują lub myślą o pracy niemal 24 godziny na dobę – z przerwami na jedzenie i sen.
Pracoholicy często mają problem z delegowaniem zadań. Uważają, że nikt nie zrobi danej rzeczy tak samo dobrze, jak oni sami. Nie lubią prosić o pomoc – to według nich oznaka słabości. Lubią mieć kontrolę, sprawdzają pracę innych nawet jeśli nie należy to do ich obowiązków. I chociaż pracy podporządkowują całe życie, wcale nie są najlepszymi pracownikami…
Ciemna strona uzależnienia od pracy
—
Dlaczego? Ponieważ wprowadzają nerwową atmosferę, budząc niechęć współpracowników i nierzadko wymagając od nich równie wielkiego zaangażowania. Z czasem tracą umiejętność pracy zespołowej, która w wielu branżach i firmach jest kluczowa. Biorą na siebie zbyt wiele zadań, których w efekcie nie są w stanie zrealizować. Nieprzespane noce skutkują przemęczeniem i rozdrażnieniem, a to odbija się na kontaktach z klientami. Pracoholicy nie są więc wcale tak efektywni, jak chcieliby o sobie myśleć.
Przepracowanie skutkuje nie tylko problemami rodzinnymi – zapominaniem o urodzinach, rocznicach, wiecznym brakiem czasu dla najbliższych, kłótniami z byle powodu – ale również zdrowotnymi. Skrajnym tego przykładem są Japończycy, „autorzy” nowej choroby cywilizacyjnej karoshi, czyli nagłej śmierci z powodu przepracowania i stresu. Inne dolegliwości, których często nabawiają się pracoholicy to zawał serca, cukrzyca, szwankujący układ odpornościowy i pokarmowy, a w przyszłości – szybsza demencja.
Pracoholicy często cierpią na syndrom niedzielnej nerwicy. Przymusowe wolne, na przykład w święta, wywołuje u nich poczucie rozdrażnienia, niepokój, wyrzuty sumienia, że nie pracują. W efekcie nie potrafią okazywać pozytywnych uczuć i często wyżywają się na Bogu ducha winnej rodzinie. Podobno ponad połowa małżeństw pracoholików się rozpada, a ich dzieci ciągle czują się nie dość dobre dla wymagającego rodzica.
Znaleźć złoty środek
—
Granica między pracowitością a pracoholizmem jest co prawda cienka, można jednak uniknąć jej przekroczenia. Jak? Nawet jeśli pracujesz przez wiele godzin, znajduj czas na inne zajęcia – sport, hobby, przebywanie z rodziną, wyjazd z przyjaciółmi, chwilę lenistwa. Odpoczynku nie traktuj jak fanaberii, relaks jest niezbędny dla zachowania równowagi i zdrowia.
Przykładów ludzi niezwykle pracowitych, a jednak zachowujących równowagę można szukać wśród amerykańskich ludzi sukcesu. Bill Gates, często uważany za pracoholika, poza przeczytaniem 100 e-maili dziennie i odbyciem kilkunastu spotkań znajduje czas na czytanie książek, podwożenie dzieci do szkoły czy prowadzenie fundacji ze swoją żoną. Wszystko jest kwestią doskonałej organizacji.
Wielu zapracowanych ludzi biznesu uważa, że sekret kryje się w odpowiedniej ilości snu oraz – uwaga – wczesnym wstawaniu. Jack Dorsey, szef Twittera, zrywa się o 5.30 i zaczyna dzień od medytacji i biegania. Z kolei szef sieci kawiarni Starbucks spędza wczesne poranki na przejażdżkach rowerowych w towarzystwie żony. Trudno jednak w ich przypadku mówić o spontaniczności. Każdy dzień mają zaplanowany niemal co do minuty. Tak jak Elon Musk, pierwowzór IronMana, który sam nazywa się pracoholikiem i spędza w pracy (głównie w swoich firmach Tesla Motors i Space X) 100 godzin tygodniowo. Elon ma za sobą już dwa rozwody, a jego podejście do związków dobrze ilustruje pytanie, które zadał przyjacielowi: „Muszę sobie znaleźć dziewczynę. Jak myślisz, ile godzin trzeba poświęcić kobiecie tygodniowo? 10 godzin wystarczy?”
Warto uważnie obserwować siebie i swoje reakcje. Każdy z nas jest inny, potrzebuje innych wyzwań i różnej ilości i intensywności pracy, aby czuć się spełnionym na gruncie zawodowym. Jeśli jednak nie potrafisz cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem bez wyrzutów sumienia, to najwyższa pora zwolnić i zastanowić się nad swoim podejściem do pracy. Dla własnego dobra.
—
—
Źródła:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/5-oznak-ktore-mowia-ze-stales-sie-pracoholikiem-3082847.html
http://polska.newsweek.pl/urlop–ktory-boli,106843,1,1.html