Aleksander Sienkiewicz
Polski mówca, który inspiruje nie tylko w Polsce. Prowadził prelekcje m.in. w miejscach jak: Litwa, Łotwa, Estonia, Portugalia, Belgia (Bruksela). Autor poradnika dla sprzedawców „Halo? Sprzedaż!” oraz inspirującego nagrania XII (12 lekcji od polskiej sprzedaży i przedsiębiorczości). Jeden z pierwszych w Polsce Licencjonowanych Trenerów Structogram®; szwajcarskiej metodyki rozwoju kompetencji, która pochłonęła go bez reszty i która w połączeniu z doświadczeniem w sprzedaży pozwala mu wynosić klientów na wyżyny skuteczności!
Jak wyglądały Pana pierwsze kroki zawodowe?
Pierwsze doświadczenia zawodowe zbierałem jeszcze podczas studiów, w roli konsultanta w uznanej firmie konsultingowej. Byłem wówczas uczestnikiem audytu w komórce analitycznej, powołanej przy jednym z polskich ministerstw. Wyjątkowe doświadczenie, kiedy po raz pierwszy miałem okazję zderzyć wiedzę z zakresu zarządzania z praktyką, w dodatku w tak ściśle regulowanej organizacji. To właśnie wtedy zakochałem się w praktycznym zarządzaniu projektami oraz agregowaniu wiedzy z różnych obszarów działalności. To była też wyjątkowa szkoła z komunikacji, szczególnie w relacji z audytowanym podmiotem i nierzadko bardzo doświadczonymi pracownikami.
Zanim na dobre związałem się ze sprzedażą i przedsiębiorczością miałem jeszcze epizod w roli doktoranta na wrocławskiej Akademii Ekonomicznej (dzisiaj Uniwersytet Ekonomiczny). Napisałem, wg oceniających, bardzo dobrą pracę magisterską na temat zarządzania ryzykiem w projektach IT i ogólnie byłem jednym z najlepszych studentów, co razem niejako z automatu podpowiadało wybór takiej ścieżki kariery.
Niestety nie potrafiłem zaakceptować dwóch kwestii: braku wynagrodzenia (wówczas było wyłącznie stypendium naukowe i to nie od razu) oraz świadomości, że mam uczyć często praktyków przedsiębiorczości nie mając we własnych przychodach przysłowiowego „miliona” z biznesu. Ciężko przychodziło też regularne proszenie mamy o stówkę na życie (śmiech).
Niedługo przyszło mi czekać na decyzję, aby jednak porzucić karierę naukową i zacząć praktykowanie, co zaowocowało moją pierwszą pracą na etacie. Doskonale pamiętam ten moment, ponieważ w rekrutacji na moje stanowisko brało udział jakaś szalona ilość osób. Udało mi się jednak dobrze sprzedać samego siebie (to były pierwsze przebłyski moich sprzedażowych ciągotek) i rozpocząć pracę jako młodszy konsultant w firmie zajmującej się szeroko pojętą funkcją personalną oraz pracowniczym leasingiem (początki tej usługi na polskim rynku).
Niespełna pół roku później przejęto mnie do grupy spółek o profilu reklamowo marketingowym i tam przez kolejne lata przeszedłem przez całą ścieżkę kariery, począwszy od new business’a, na szefie sprzedaży kończąc. Uczestniczyłem też na poziomie zarządczym w jednej ze spółek, która zajmowała się sprzedażą marki licencyjnej głównie producentom spożywczym (postać Hugo z telewizji, którą dzieci kierowały za pomocą pilota). Skutecznością i zaangażowaniem udało nam się wywalczyć nawet wyłączność na region CEE.
Po około czterech latach zostałem współzałożycielem agencji reklamowej, co rozpoczęło czas mojej solowej, przedsiębiorczej kariery poza etatem i zewnętrznymi kontraktami. Później pojawiła się przestrzeń na uczenie innych sprzedaży i pracy z klientem oraz kolejne inwestycje i przedsięwzięcia. Sporo tego jest.
Aktualnie nadal szkolę, jestem inwestorem w kilku przedsięwzięcia start’upowych, okresowo zarządzam projektami innowacyjnymi na zlecenie funduszy. Całkiem niedawno powołałem z moim przyjacielem spółkę kapitałową, która porusza się w branży OZE ze ściśle sprofilowanym klientem.
MLM w Pana opinii. Jakie są niezaprzeczalne fakty, a jakie największe mity na temat tego rodzaju biznesu?
MLM obserwuję i znam od ponad dekady. Miałem okazję szkolić, albo współpracować z wieloma firmami i liderami, którzy z powodzeniem realizują się od lat w tej formule biznesu. Dzisiaj MLM ma zupełnie inne postrzeganie niż 10 lat wstecz, kiedy wielu ludzi nie rozumiało modelu, a wyrabiało opinie głównie na bazie własnej percepcji mocno eksponowanego sukcesu najmocniejszych liderów z tej branży. W efekcie, często nawet z lekkiej zazdrości, dość mocno atakowali ten model albo konkretne osoby, przypisując ich cechy całej branży i samej formule biznesu. Trudno też się temu dziwić, ponieważ w branży nie brakowało przypadków pozorowania spektakularnych sukcesów, pod płaszczykiem których kryła się mało praktyczna inżyniera głównie budowania wrażenia w miejsce perspektywy sensownego, długoterminowego biznesu.
We mnie MLM wzbudzał od samego początku raczej zazdrość (zdrowo pojętą) i inspirację do tego, że można zbudować genialną sieć sprzedaży, która jak żadna inna tradycyjnie pojmowana, mogła edukować klienta i realizować ten proces silnie zaangażowanymi, zmotywowanymi promotorami, sprzedawcami.
Reasumując w temacie faktów i mitów, które noszą znamiona „niezaprzeczalności”, o którą Pani pyta:
Fakt
MLM to wg mnie jedna z najlepszych i najskuteczniejszych form dystrybucji produktów, które wymagają edukacji swoich klientów, a którą to edukację realizują ludzie z silną motywacją wewnętrzna i zewnętrzną. Wyjątkową wartością tego systemu są ludzie, którzy wiedzą, że sukces sam się nie zrobi i aby po niego sięgnąć niezbędne są: praca i osobisty rozwój. Warto również wspomnieć o tym, że MLM od lat skupia osoby, które cenią sobie przestrzeń, elastyczność i pracę wg własnego systemu, co przecież w biznesie tradycyjnym staje się dzisiaj jednym z kluczowych atraktorów przyciągających młode pokolenia. To również przestrzeń, w której można sporą część środków, które pochłania budowanie tradycyjnej dystrybucji, ulokować w samym produkcie podnosząc jego wartość, użyteczność bądź jakość.
Mit
MLM to piramida, która buduje interes wyłącznie tym na górze. No cóż, na pewno są takie biznesy, które w swoim krótkim istnieniu przyjęły tak niemądry cel. Większość jednak, szczególnie tych, które zakładają długoterminowy sukces, dają jednakowe szanse na wzrost wszystkim zaangażowanym. To przecież jasno rozpisany system, który daje przestrzeń. Owoce zaś to wyłącznie wynik zaangażowania, konsekwencji i przede wszystkim sumiennej pracy każdego, kto ten system rozpozna i uzna za odpowiedni dla siebie. W każdym biznesie, tym tradycyjnym zwłaszcza, zawsze jest ktoś „na górze” i o ile w tradycyjnym modelu ciężko będzie w ogólnym rozrachunku, np. finansowo przebić prezesa, o tyle w modelu opartym na systemie rozliczającym efekty, jak to mówią „sky is the limit”. Dzisiaj zaczynasz, a za dwa lata prowadzisz własną strukturę, która otwiera ci kolejne poziomy do samorealizacji.
Oczywiście cały czas odnoszę się do analizy biznesów uczciwych, których celem jest długoterminowy wzrost i odpowiedzialna obecność na rynku.
Jakie kompetencje są według Pana ważne w tej branży?
Myślę, że bez większego trudu moglibyśmy na ten temat rozmawiać oddzielną godzinę albo i dwie. Ale gdybym miał skondensować swoje przemyślenia, postawiłbym na dwa zbiory kompetencji: Pierwszy w formie zbioru stałego, przydatnego w każdym biznesie w tej formule oraz drugi, który pozostaje w ścisłej zależności z charakterem i specyfiką konkretnego MLM’u.
Ponieważ o konkretnym nie rozmawiamy (musiałbym jeszcze dobrze poznać jego specyfikę żeby się wypowiadać), odniosę się do tego pierwszego zestawu. Nazwijmy go zestawem cech uniwersalnie przydatnych.
W tym zbiorze wskazałbym na:
- inteligencję emocjonalną, rozumianą szerzej jako zbiór kompetencji z zakresu samoświadomości, samoregulacji, wrażliwości społecznej (tutaj empatia) oraz zdolności komunikacyjnych;
- świadomość oraz praktyczne rozumienie procesu sprzedaży i budowania relacji z klientem;
- łatwość nauki i otwartość na wiedzę – szczególnie w obszarze, którego dotyczy produkt, bądź usługa oferowana w sieciowej dystrybucji;
- bardzo dobrą organizację pracy;
- umiejętności przywódcze, które w sporej części składają się z tych zawartych w inteligencji emocjonalnej;
- otwartość i świadomość nowych technologii a szczególnie social mediów, bez których ciężko będzie budować odpowiedni zasięg w swoim biznesie sieciowym;
- mocno przydatne mogą okazać się też umiejętności przemawiania, prowadzenia prezentacji publicznych, choć to będzie zależało od specyfiki danego modelu biznesu.
Dlaczego wybrał Pan tę drogę?
To bardzo ogólne pytanie. Jeśli dotyczy mojej kariery zawodowej, to sprzedawać zacząłem trochę z przypadku, a dodatkowo ucząc robię to do dzisiaj z kilku powodów. Po pierwsze kocham ludzi i nie wyobrażam sobie pracy bez rozmawiania, kontaktów i pomagania innym w sięganiu po spełnione życie. Po drugie nie znam bardziej uniwersalnie przydatnej w życiu kompetencji jak umiejętność rozmowy, przekonywania i budowania relacji. A po trzecie, wciąż widzę ogromną potrzebę w naszym społeczeństwie nauki szacunku do drugiego człowieka, elegancji w sprzedaży i rozwijania siebie w zgodzie z własną naturą zamiast bezmyślnego powielania aktualnie modnych schematów.
Jakie cele ma Pan na najbliższe 5 lat?
Im jestem starszy, tym bardziej doceniam każdy dzień (ten, w którym jestem oraz ten tuż przede mną) i skupiam się na byciu szczęśliwym bez dodatkowych powodów oraz odległych perspektyw. Mam kilka celów zawodowych i prywatnych. Mogę zdradzić jedynie, że dotyczą trochę budowania, trochę kariery naukowej, trochę publikacji, ciut biznesu (inwestycje, w których jestem) i podróży. Jestem świeżo upieczonym motocyklistą i po pierwszym sezonie oswajania się z motocyklem mam już ochotę na inny sprzęt i podróż po Europie. Kto wie, może w tym sezonie postawię drugi krok w tej materii…
Większość wielkich ludzi inspiruje się innymi. Jacy ludzie inspirują Pana i dlaczego?
Przyznam, że ja jakoś od początku mojej kariery, a nawet i wcześniej głównie inspiruję się osobami, które są dość blisko mnie. Szacunku i wrażliwości względem ludzi nauczył mnie swoją postawą ojciec, a biznesu uczę się od polskich przedsiębiorców, prezesów spółek i funduszy, z którymi mam okazję współpracować. Od własnych dzieci uczę się spontanicznej radości i przypominam sobie jak ważne jest być blisko.
Podczas gdy wiele osób inspiruje się zagranicznymi sławami, ja pozostanę może trochę mało modny i zamiast napisać klasyczne Steve Jobs, napiszę: polski przedsiębiorca. Być może zabrzmi to lekko dziwnie, ale spacer brzegiem morza albo piękną ścieżką gdzieś nawet w niewysokich górach daje mi tak wiele energii i inspiracji do tworzenia, że nie mam już miejsca na więcej.
Zresztą jako autor i trener od samego początku wolałem pisać własne „złote myśli”, zamiast zdobywać zainteresowanie cytując znanych. Można trochę podejrzeć na mojej stronie www.OlekSienkiewicz.pl w zakładce „Wall of inspiratons” 😉
Czy zmieniłby Pan coś w branży MLM?
Myślę, że ten model biznesu jest już tak długo na rynku, że doskonale wie w którą stronę musi ewaluować. Ze swojej strony starałbym się ograniczać rolę „świecidełek”, którymi przyciąga się ludzi do sieci, ponieważ to właśnie nimi bardzo łatwo później zachwiać lojalnością, a w konsekwencji czasem i całą strukturą. Z całą pewnością np. luksusowe auto to świetny czynnik motywacyjny jednak zadziała jeszcze lepiej jeśli sięgnie po niego przekonany do oferty profesjonalista, dla którego stanie się zwieńczeniem wysiłku i narzędziem do wejścia na kolejny etap kariery i wzrostu. Nigdy nie przyniesie długoterminowego efektu jeśli stanie się celem sam w sobie.
Dziękujemy za rozmowę!
Dziękuję i trzymam kciuki za wszystkich sieciowych profesjonalistów!