Tomasz Zabawa
Top Lider firmy DuoLife, współtwórca jej planu marketingowego i motywacyjnego, ambasador kampanii „Żyję Świadomie” i trener Wolnej Przedsiębiorczości. Tomasz nie miał żadnego doświadczenia w branży marketingu sieciowego. Zdobył je w drugim co do wielkości koncernie na świecie – PepsiCo. Kilkukrotnie awansowany doszedł do stanowiska Key Account Representative, gdzie obsługiwał kluczowych klientów i był wewnętrznym trenerem sprzedaży. W pierwszej części wywiadu Tomasz opowiada o swoim zaangażowaniu i niezachwianej wierze w projekt Soft Marketingu DuoLife.
Dlaczego człowiek znad morza przeprowadził się do Krakowa?
Człowiek znad morza, a konkretnie z Gdańska przeprowadził się do Krakowa, bo po prostu mógł sobie na to pozwolić. Bo stał się wolnym człowiekiem, samodzielnie decydującym o tym, gdzie mieszka, żyje, prowadzi interesy itd. To niesamowite uczucie, kiedy uświadamiasz sobie, że możesz robić to, co chcesz, gdziekolwiek chcesz i tak naprawdę wszystko zależy tylko od Twojej decyzji.
Czym jest dla Ciebie sukces?
Dla mnie sukcesem jest osiąganie stanu szczęścia we wszystkich obszarach, w których chcę go doznać. Nie jest łatwo, ale warto na maksa zaangażować się tak właściwie w swoje życie, aby odnosić sukcesy tam, gdzie sobie to zaplanowaliśmy. Po co? No właśnie po to, aby doznawać momentów szczęścia.
Jak osiągasz balans w pracy?
Nie osiągam, haha :). To, co robię, już dawno zatraciło swoje granice. Stało się jednym. Życiem, pasją, stylem życia itd. Nieraz zapytany gdzie pracuję i co robię, odpowiadam, że od 4 lat jestem bezrobotny. Bo jak pasję można nazwać pracą?
A co jest Twoją pasją?
Moją pasją jest aktualne zajęcie, czyli budowanie struktur w ramach Projektu DuoLife. Uwielbiam spotkania z ludźmi. To jest naprawdę niesamowite, jakie historie kryją się za każdą osobą, z którą rozmawiam. Kiedyś myślałem, że to moja jest wyjątkowa, ale z czasem z każdą konwersacją z innym człowiekiem, z każdą nowo poznaną historią doszedłem do wniosku, że moja jest niczym w stosunku do tego, co słyszałem. Wszyscy mieli/ mają mocniejszą historię od mojej. Dlatego bardzo doceniam każdą napotkaną osobę i jej doświadczenia. To tak zawodowo.
A prywatnie?
Prywatnie moją pasją jest przede wszystkim mój syn. Towarzyszenie mu w rozwoju, doświadczeniach to dla mnie z jednej strony ogromny zaszczyt, z drugiej strony spora odpowiedzialność, a z trzeciej ogromna przyjemność. Dzisiaj ma już 19 lat, więc coraz mniej mnie potrzebuje. Chociaż… po głębszym zastanowieniu się- chyba jednak nie :). Najbardziej jestem dumny z tego, że naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Po prostu fajnymi i najlepszymi kumplami.
Oprócz powyższego moją pasją niejako wymuszoną przez sprawy zawodowe, ale jednak pasją stały się podróże i poznawanie świata. Kiedyś w ogóle nie podróżowałem. Nie było na to przestrzeni. Praca na etacie, krótkie urlopy, brak finansów itd. Dzisiaj wszystko wygląda trochę inaczej i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że podróże, korzystanie z życia oraz taki lifestyle stał się moją pasją. Tak na marginesie… jestem typowym „gadżeciarzem” jak każdy mężczyzna (tylko ja się do tego przyznaję). Większość z nas jest dużymi chłopcami, tylko z czasem ceny zabawek się zmieniają i niestety rosną, więc staram się w miarę możliwości korzystać z życia na maksa, ile się da. W sumie nie wiadomo kiedy się skończy. To jest moja pasja.
Jak trafiłeś do MLM?
To długa historia. Musisz wiedzieć, że jako pracownik etatowy pracowałem w swoim życiu tak naprawdę tylko w jednej firmie, w drugim co do wielkości koncernie branży FMCG, PepsiCo. W Polsce znany przede wszystkim jako producent i dystrybutor napojów gazowanych (między innymi Pepsi i słonych przekąsek- chipsów Lay’s). Pracowałem tam 17 lat. Zaczynając od najniżej zaszeregowanego stanowiska sprzedaży, dziewięciokrotnie awansowałem, kończąc na najwyższym stanowisku na pierwszej „Linii Sprzedaży” jako Key Account Representative, czyli Przedstawiciel Handlowy ds. Kluczowych Klientów (wielkopowierzchniowych sieci zagranicznych). Na tym stanowisku pracowałem około 12 lat. To był naprawdę dobry czas. Nie mogę powiedzieć na tę korporację złego słowa. Bardzo dużo się tam nauczyłem. Miałem i mam tam naprawdę dobrych kumpli.
Wysoka pensja (jak na etat), służbowe auto, ale w pewnym momencie zaczęło mi brakować wolności. Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym sobie ją zorganizować. Nie miałem żadnego pomysłu. Poza tym moja inteligencja finansowa była poniżej zera, co spowodowało dość mocne zobowiązania finansowe. Mimo dość dobrych zarobków, nie było łatwo. Moment krytyczny nastąpił około 35 roku życia, kiedy uświadomiłem sobie, że jeżeli będę tkwił w tym, w czym tkwię teraz, to już nic się nie zmieni, już nic ciekawego mnie nie czeka. I wtedy podjąłem decyzję o zmianie. Nie wiedziałem jak, nie wiedziałem co, ale wiedziałem, że muszę coś zmienić. To było jesienią, kiedy przez dwa tygodnie codziennie po pracy siedziałem w „internecie” i wbijałem frazy:
– Stań się szczęśliwy
– Pomysł na biznes
– Milion przed 40-stką
– Stań się bogaty itd.
Bardzo często w wynikach wyszukiwania wyskakiwały mi frazy, w których był zawarty dziwny inicjał –MLM. I tu uwaga! To nie tak, że miałem jakieś zdanie czy wyrobioną opinię na temat Multi Level Marketingu. Ja w ogóle nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Nie miałem pojęcia o istnieniu takiego modelu generowania dochodu. Mało tego, jako fan Mercedesa myślałem, że chodzi o jakąś promocje Mercedesa ML (był kiedyś taki model). Kiedy w końcu z ciekawości kliknąłem link, okazało się, że to jest coś, o czym nie miałem pojęcia. Wyobraź sobie, że przez całe moje 35 lat życia nikt nigdy nie zaprosił mnie na żadne spotkanie biznesowe z branży MLM. Nikt nigdy nie pokazał mi tego biznesu. Tak jak wspomniałem- nie miałem pojęcia o jego istnieniu. Zacząłem czytać i moim pierwszym wrażeniem było zdziwienie, że osoby, które to opisują, podpisują się pod tym imieniem i nazwiskiem. Przecież łatwo było je namierzyć i zaprosić np. na policję i przesłuchać. Dla mnie to były jakieś dziwne tematy, średnio legalne… Odpalił mi się nieuzasadniony stereotyp, sam nie wiem skąd.
Na szczęście trafiłem na biografie dwóch mężczyzn, którzy pracowali w tej branży od ponad 30 lat i zarabiali po kilkaset tysięcy dolarów, a w dodatku nigdy nie siedzieli w więzieniu – to był dla mnie szok i moment przełomowy. Totalnie zachwyciłem się branżą, systemami rozliczeń, filozofią, dochodem pasywnym (wtedy poznałem to pojęcie) itd. Pochłonęło mnie to bez reszty. Przez dwa miesiące prawie nie spałem. Czytałem wszystko na ten temat, studiowałem plany wynagrodzeń, bo dla mnie to była magia… Bo jak można tak podzielić pieniądze, że z jednego zakupu dostaje prowizje kilka lub nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt osób? Zacząłem sprawdzać, czy matematycznie się to wszystko zgadza itp. Zrozumiałem, że ta branża da mi to, o czym marzę – wolność i finanse, które spełnią moje marzenia.
Po dwóch miesiącach studiowania wszystkiego czułem się mocny i stwierdziłem, że czas na znalezienie firmy, z którą będę współpracował. To była końcówka 2008 roku. Robiło się głośno o pewnej bardzo dużej amerykańskiej firmie, która miała zamiar wejść do Polski. Stwierdziłem, że to odpowiedni czas na start i że skoro jestem jednym z najlepszych w swoim koncernie, to taki „biznesik” zrobię błyskawicznie… I wystartowałem. Doszło do mnie, że tej „pracy” także muszę się nauczyć. Postanowiłem schować moją arogancję oraz ego do kieszeni i szkoliłem się u osób, które według mnie już odniosły sukcesy. Na własnej skórze doświadczyłem czegoś, o czym przeczytałem później w jakieś książce, a mianowicie: „Ludzie boją się zmian, bo z pozycji mistrza w tym co robią, muszą zejść do pozycji ucznia w tym, co nowego chcą robić”. Tak zaczęła się moja droga edukacji, błądzenia, poznawania mentorów, rzemiosła MLM, doświadczania (nieraz bardzo bolesnego), pasma porażek, zawodów, ale także świetnych lekcji. Nigdy nie zwątpiłem w branżę, bo po prostu wiedziałem, że to moje miejsce.
Po 4 latach doświadczania poznaje obecny Zarząd DuoLife i cały jego projekt na kilka miesięcy przed powstaniem. Poczułem całym sobą, że to jest ten moment, ten projekt i Ci ludzie. Że zbudujemy naprawdę coś wielkiego i wartościowego! Stworzyliśmy nowy kierunek w ramach marketingu wielopoziomowego i nazwaliśmy go SoftMarketing. To naprawdę inny wymiar marketingu. Po dwóch latach działania w DuoLife i jednoczesnej pracy etatowej postanowiłem zwolnić się z mojej korporacji i poświęcić całkowicie czas na kreowanie naszego projektu realizowania marzeń. I tak szczęśliwie minęło 6 lat. Sam nie wiem kiedy.
Czy MLM to biznes, czy dobra zabawa?
To zależy od podejścia. Z jednej strony MLM to prawidłowy, porządny, pełnowartościowy i bardzo lukratywny biznes a z drugiej genialna zabawa. Zresztą wiesz, nazwisko zobowiązuje! 🙂 A tak poważnie – jeżeli to, co robisz, staje się Twoją pasją, to siłą rzeczy musisz się także świetnie przy tym bawić. To nie oznacza oczywiście braku powagi. Poważne podejście do tego biznesu przynosi naprawdę bardzo wysokie dochody.