Wielozadaniowość, tak ostatnimi czasy popularna, jest zmorą sporej liczby osób. Z jednej strony wydaje nam się, że wykonując jednocześnie kilka zadań lepiej wykorzystujemy nasz ograniczony zasób czasu, z drugiej jednak jesteśmy nieustannie narażeni na utratę koncentracji i wykonywanie kolejnych obowiązków w pośpiechu i roztargnieniu, co często rzutuje na jakość ich efektów.
Jak nie zgubić koncentracji? Mityczna wielozadaniowość
David Meyer, profesor psychologii na Uniwersytecie w Michigan specjalizujący się w zagadnieniach związanych z percepcją, pamięcią, uwagą i uczeniem się, nie pozostawia cienia wątpliwości – według niego wielozadaniowość to czysta fikcja i mit stworzony na potrzeby naszego zaganianego świata. W ciągu ostatnich 20 lat prof. Meyer wraz z zespołem zaproszonych przez siebie naukowców wielokrotnie dowodził, że tak uwielbiana przez naszą kulturę wielozadaniowość, która urosła wręcz do rangi instytucji, w rzeczywistości wcale nie jest dla nas dobra.
Podczas gdy jesteśmy święcie przekonani, że skutecznie godzimy dwie aktywności w tym samym momencie, w rzeczywistości gwałtownie skaczemy z jednego zadania na drugie, a każdy taki przeskok kosztuje nas utratę koncentracji i spadek umysłowej wydajności. Dlaczego tak się dzieje? Według Meyera odpowiada za to konstrukcja naszego mózgu, który jest w stanie w pełni skoncentrować się tylko na jednym źródle informacji odbieranej przez dany zmysł. Jeżeli więc próbujemy jednocześnie czytać gazetę i oglądać film, umysł nie będzie w stanie przyjąć obu tych wzrokowych bodźców. Jeśli zatem „przeładujemy” jeden z naszych kanałów (wzrokowy, słuchowy, dotykowy, etc.) stanie się on podatny na dekoncentrację i, co za tym idzie, wrośnie prawdopodobieństwo popełnienia błędu.
Co więcej, nawet jeśli wydaje nam się, że potrafimy opanować dwie czynności angażujące różne zmysły w tym samym czasie, jak chociażby prowadzenie samochodu i rozmawianie przez telefon w zestawie głośnomówiącym, musimy być czujni. Kiedy bowiem nasz rozmówca zacznie opisywać nam widok, który próbujemy sobie zwizualizować (na przykład jego mieszkanie po przeprowadzonym właśnie remoncie), możemy przypłacić to problemem ze skupieniem się na drodze i jej otoczeniu. Często zresztą sami, instynktownie, zbliżając się do skomplikowanego skrzyżowania lub jadąc trasą, której nie znamy, przerywamy rozmowę lub ściszamy radio, aby łatwiej się skupić.
W pułapce dekoncentracji
Jedyna sytuacja, w której wielozadaniowość ma sens, to wykonywanie zadań z dwóch zupełnie odrębnych kategorii, na przykład wieszanie prania (zadanie wzrokowo – ruchowe) i słuchanie audycji radiowej (zadanie słuchowe). Tymczasem we współczesnym świecie taka sytuacja zdarza się rzadko, a rozmaite bodźce atakują nas ze wszystkich stron. Dzwonek telefonu, sygnał przychodzącej wiadomości, hałas za oknem, rozmowy kolegów z pracy, a w przypadku pracy w domu – domownicy i czekające obowiązki. Ze statystyk wynika, że przeciętny pracownik biurowy w Ameryce nie jest w stanie skupić się na jednym zadaniu dłużej niż kilka minut. Na swoim monitorze ma otwartych średnio osiem okien i nieustannie między nimi przeskakuje.
Problemy z koncentracją przez dłuższy czas na jednym zadaniu sięgają jednak znacznie głębiej – nawet jeśli nikt i nic nam nie przeszkadza, sami znajdujemy sobie zastępcze zadania, aby na chwilę oderwać się od pracy (jak chociażby sprawdzenie skrzynki e-mailowej lub profilu na Facebooku). A tymczasem każde rozproszenie uwagi kosztuje nasz organizm sporo wysiłku, aby wrócić do poprzedniego stanu skupienia. Jeśli zamiast wykonywać zadanie jednym ciągiem co chwilę sobie przerywamy, za każdym razem tracimy czas i energię na przypomnienie sobie, na czym skończyliśmy i co jeszcze chcieliśmy dodać.
[next_message styles=”3″ title=”Jak radzić sobie z wielozadaniowością? „]O tym przeczytasz już jutro![/next_message]