„To było takie proste: opowiadać znajomym o możliwości zakupu perfum, czy żeli pod prysznic ze sklepu internetowego.” Radziła sobie bardzo dobrze, pozyskując do współpracy znajomych. Gdy zmieniła miejsce zamieszkania i nie miała w nowym miejscu znajomych, również wtedy wyśmienicie sobie radziła z rozwijaniem biznesu. Dzisiaj jej struktura liczy piętnaście tysięcy osób.
Na studiach uczyła się Pani pedagogiki. Czy wiedza ta przydaje się w MLM, gdzie ważna jest edukacja nowo pozyskanych osób?
Konkretnie pedagogika pracy i poradnictwo zawodowe. W pewnym sensie wiedza ze studiów przydała się, ponieważ budując strukturę w FM Group, doradzam i pomagam w planowaniu kariery zawodowej. Najważniejsza jest samoedukacja. Przejście z roli pełnoetatowego pracownika, gdzie naszym życiem kieruje pracodawca, w rolę osoby, która bierze odpowiedzialność za własne życie. To prawdziwa rewolucja, która bez edukacji może zaboleć. Niestety nie wszystkiego można nauczyć się na studiach, co jest potrzebne w MLM.
Lubi Pani sprzedawać. Czy to nie przeszkadza w marketingu wielopoziomowym, gdzie najważniejsze jest budowanie struktury?
Współpracując jeszcze z firmą Avon, nauczono mnie pracy z katalogiem. Budując zespół wymogiem był określony kwotowo zakup osobisty produktów z oferty firmy. Zatem co zrobić z dużą ilością kosmetyków, których nie jestem w stanie zużyć? Tylko sprzedać. Sprzedaż pomaga budować strukturę. Większość osób decyduje się na współpracę po wypróbowaniu produktów. Nie widzę w tym nic biznesowo nagannego. Jeśli budować biznes, to w oparciu o dobre, sprawdzone produkty.
Jak rozpoczęła Pani współpracę z FM Group?
Zostałam zaproszona przez koleżankę na herbatkę. Już na miejscu dowiedziałam się, że czekamy na jeszcze jedną osobę… Wówczas po raz pierwszy przedstawiono mi plan marketingowy za pomocą kółek. Spotkanie było długie, z obszerną dawką wiedzy na temat firmy, produktu, sposobu wynagradzania. Wracając ze starterem w ręku, myślałam z kim pierwszym porozmawiać. Po powrocie do domu z entuzjazmem opowiedziałam rodzinie, czym się teraz zajmiemy. Moja prezentacja trwała dziesięć minut – tyle zapamiętałam.
Ile czasu poświęcała Pani tej działalności na początku?
Każde popołudnie i weekend miałam zaplanowane. Umawialiśmy trzy, cztery osoby dziennie, by nadrobić stracony czas, gdy byłam w pracy. To było takie proste: opowiadać znajomym o możliwości zakupu perfum czy żeli pod prysznic ze sklepu internetowego. Znajomych w biznesie przybywało, obroty się zwiększały. Szybko zobaczyliśmy efekty pracy.
To wymagało pełnego poświęcenia się współpracy z FM Group. Czy w tym czasie pracowała Pani na etacie?
Bardzo szybko zrezygnowałam z pracy etatowej na rzecz współpracy z FM Group. Na etacie pracowałam po dziewięć godzin dziennie, czyli każdego dnia dziewięć godzin za mało poświęcałam na budowę własnego biznesu. Nie myślałam wówczas, że coś może się nie udać. Grupa się rozwijała, poziomy rosły, a patrząc na sponsora miałam przykład, że system MLM działa.
W jaki sposób pozyskiwała Pani osoby do współpracy?
Zaczęłam tradycyjnie od napisania listy kontaktów, na której umieściłam dane rodziny, przyjaciół i znajomych. Pierwsze pozycje w strukturze zajmują właśnie oni. Z przyczyn osobistych w dwa miesiące później mieszkałam już 250 km dalej, w obcym mieście, bez rodziny i znajomych. W Gdańsku dzięki standom reklamowym FM Group, które umieszczałam w różnych galeriach, mogłam opowiadać nowym osobom o firmie, produktach, systemie MLM. Stoiska te zaczęły z czasem napędzać również sprzedaż. Tak nawiązywałam nowe znajomości, zbierałam nowe kontakty.
Jaką skuteczność miała Pani na zimnym rynku?
Znajomy z branży powiedział mi kiedyś: „Gdy skończy się rodzina i znajomi z listy, zacznie się biznes”. Tak też właśnie się stało. Zdaję sobie sprawę, że biznes zbudowałam głównie na entuzjazmie, gdyż jak tu go nie mieć, gdy mieszkasz daleko od bliskich, ciepłej posadki już nie masz, potrzebujesz szybko pieniędzy, kończysz studia, a mieszkanie na własny rachunek kosztuje. To nie mogło się nie udać!
Posiada Pani obecnie 15–to tysięczną grupę dystrybutorów. Jaka jest różnica we współpracy z tak liczną strukturą, w porównaniu do grupy 100–osobowej?
Żadna. Co dzień zaczynasz od nowa. Ten sam schemat dla wszystkich, co dzień to samo. Z czasem w każdej grupie wyłania się lider, który przejmuje obowiązki sponsora – naturalna kolej rzeczy.
Na co Pani zdaniem należy zwrócić uwagę przy wyborze osoby wprowadzającej?
Każdy ma prawo wyboru osoby wprowadzającej, jednakże nie każdy z tego korzysta, podejmując współpracę tak, jak ja na pierwszym spotkaniu. Warto dowiedzieć się, z kim będziemy współpracować, jaki system pracy i szkoleń proponuje i ile czasu jest nam w stanie poświęcić na początku, czy w toku naszej działalności.
Co Pani zdaniem wpływa na stabilność grupy? Jak można przeciwdziałać odchodzeniu ludzi, spadkowi obrotów?
Na początku działalności należy indywidualnie sprecyzować z dystrybutorem jego cele. Następnie mobilizować i inspirować poprzez regularny coaching. Wraz z upływem czasu relacje ludzkie się zawiązują, a zaufanie do partnerów biznesowych rośnie. Jednak bywa, że jedni zaczynają się nudzić firmą, inni nie potrafią przeskoczyć własnych słabości. Jeszcze inni – szczególnie ci bazujący na zaufaniu, zauroczeni nowym menadżerem innej firmy, próbują upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, przedstawiając swej strukturze nowy biznes. To nieuchronnie prowadzi do rozpadu struktury, nawet prężnie działającej. Nie znam lidera posiadającego międzynarodową strukturę, mającego autorytet, który podjąłby się współpracy z inną firmą, zostawiając swoich dystrybutorów lub nakłaniając ich do połączenia równolegle dwóch biznesów. Natomiast korzystam jako klient z produktów innych firm MLM, których nie oferuje FM Group.
Z Ewą Pruską rozmawiał Tomek Nawrot
Ewa Pruska była szefem kuchni w restauracji oraz sprzedawcą w markecie budowlanym. Od 2008-go roku prowadzi własną działalność gospodarczą. Wolny czas poświęca czytaniu książek.