Trzymamy w dłoni książkę Erica Worre’a: „Bądź Pro. 7 kroków do mistrzostwa
w marketingu sieciowym”. Pierwsze wrażenie, jaki odnieśliśmy, wypakowując książki
z kartonu, można wyrazić mniej więcej tak: „O, jaka krótka!”.
Książka ma jedynie 120 stron, to faktycznie niewiele. Ale wystarczyło 159 dni, by sprzedała się w nakładzie 100 000 egzemplarzy i stała się bestsellerem. Zostać profesjonalistą w MLM po lekturze 120-stronicowej książki? Pomyśleliśmy, że to będzie interesujące. Już po kilku stronach stwierdziliśmy, że nie będziemy pisać recenzji – oddamy głos autorowi. Ale najpierw go poznajmy.
„Panie i Panowie, życzę Wam, żebyście zdecydowali się zostać marketerami sieciowymi – żebyście zdecydowali się zostać profesjonalistami – ponieważ nie ma wątpliwości, że znaleźliśmy lepszą drogę. A teraz powiedzmy o tym całemu Światu!”
– wyzywa nas niczym na pojedynek Eric Worre, autor książki.
Eric Worre jest liderem branży marketingu sieciowego, w której pracuje od ponad ćwierćwiecza. Zbudował organizacje sprzedaży obejmujące łącznie ponad 500 dystrybutorów w ponad 60 krajach oraz pracował na stanowisku prezesa wartej 200 milionów dolarów firmy sprzedaży bezpośredniej. Jest utalentowanym trenerem – poprowadził spotkania z 250 tysiącami ludzi z całego świata i uczył ich, jak odnaleźć się w pracy marketera sieciowego. W 2009 roku założył Network Marketing Pro, popularny portal szkoleniowy w branży. W swojej książce pokazał całemu światu jak być profesjonalistą w MLM… Czy mu się to udało? Sprawdźmy…
Eric Worre: Dlaczego warto zostać profesjonalistą w MLM?
Zapraszamy na krótki fragment książki „Go Pro”:
Marketingiem sieciowym zajmują się trzy kategorie ludzi. Miałem styczność z przedstawicielem każdej z nich i do każdej z nich należałem. Są to pozerzy, amatorzy i profesjonaliści.
Pozerzy
Pozerzy traktują tę profesję jak kupon w lotka. Chcą zgarnąć fortunę możliwie jak najmniejszym kosztem. Kiedy zaczynałem, sam byłem pozerem, uwieszonym na tacie i jego wspólniku. Szczęśliwie uzyskałem pewne wyniki, które dalej mnie nakręcały, przynajmniej na krótszą metę. Zgodzisz się jednak, że pozostanie w tej kategorii jest kiepskim pomysłem. W ciągu 90 dni zmieniłem się z pozera w amatora.
Amatorzy
Amatorzy koncentrują się na różnych sprawach. Ja ciągle skupiałem się na szczęśliwym trafie. Miałem szczerą nadzieję, że poszczęści mi się i trafię na super dystrybutora, który przyniesie mi fortunę. Wszyscy słyszeliśmy opowieści o ludziach, których całe życie odmienił jeden podpis. W rzeczywistości, nawet jeśli niektóre z tych opowieści są prawdziwe, to nie służą zbyt dobrze naszej profesji, ponieważ skłaniają ludzi do życia nadzieją, że los załatwi wszystko za nich.
Zbędne refleksje
Zastanawiał mnie mój wiek i wyczucie czasu. To ostatnie szczególnie mnie martwiło. Czy zacząłem wystarczająco wcześnie? Czy byłem najmłodszym pracownikiem najwyższego szczebla w firmie? Ilu jeszcze liderów działało na moim lokalnym rynku? Czy było ich zbyt wielu, by konkurencja była możliwa? Czy wystarczyło ich, aby nabrać prawdziwego rozpędu? Jak wyglądała firma? Czy była za duża? Czy przegapiłem krzywą wzrostu? Czy była za mała? Miałem obsesję na punkcie czasu.
Trzecią sprawą, która mnie zajmowała, była moja pozycja. Czy byłem we właściwiej organizacji? Czy inni znajdowali się na lepszej pozycji ode mnie? Może nie znajdowałem się we właściwym upline. Może lepiej radziłbym sobie gdzieś indziej?
Czwartą sprawą, na której się koncentrowałem jako amator, były skróty. Zawsze starałem się wymyślić jakiś chwyt. Byłem gotów skorzystać z każdego fortelu, który przyszedł mi do głowy. Przydrożne ogłoszenia o poszukiwaniu pomocy? Oczywiście. Rozdawanie ulotek w centrum handlowym? Z chęcią. Chodzenie od mieszkania do mieszkania? Czemu nie. Kiedy byłem amatorem, Internet jeszcze nie istniał. Wyobraź sobie, jak musiałbym oszaleć na punkcie wszystkich „genialnych rozwiązań”, na które trafiałbym w sieci. Kiedy tylko dochodziły mnie słuchy o jakimś nowym, kuszącym podejściu, starałem się je wykorzystać jako skrót do sukcesu. W końcu jednak podjąłem decyzję o tym, aby zostać profesjonalistą […].
Już jutro dowiesz się, z czego wynikała ta decyzja.
Kup książkę „Go Pro” Erica Worre’a