O najlepszych przyjaciołach kobiet, sexy biznesie, skoncentrowanym bogactwie i podwyższonym ciśnieniu z Wiktorem Karczewskim z firmy D.I.C. Holding rozmawia Marek Łuszczki.
Mówi się, że dobry biznes powinien być sexy, co pan o tym sądzi? Czy mógł to być jeden z powodów, dla których zajął się pan diamentami?
Szczerze mówiąc, na początku diament nie wydawał mi się specjalnie sexy. Nie jestem wielkim fanem męskiej biżuterii, no może poza zegarkami. Także bardziej zainteresowała mnie jego forma inwestycyjna, a nie biżuteryjna. Pracowałem w branży finansowej i w dobie kryzysu potrzebowałem dla swoich klientów nowego produktu, który zabezpieczy ich finanse i nie będzie podatny na panujący kryzys.
To może jeszcze jedno powiedzenie: diamenty, to najlepsi przyjaciele kobiet – jak to porzekadło sprawdza się pańskim zdaniem w praktyce?
No cóż, oczywiście jest w tym powiedzeniu dużo prawdy. Większość kobiet jest „podatna” na czarujący blask brylantów i lubi się nimi otaczać. Ale diament ma nie tylko walory estetyczne lecz również inwestycyjne, które coraz częściej doceniają mężczyźni, jak i również przedsiębiorcze kobiety. Także według mnie diament może być przyjacielem każdego – to tylko kwestia formy w jakiej występuje.
Przed rozpoczęciem aktywnej działalności w MLM pracował pan w sektorze finansowym, spodziewam się, że było to intratne zajęcie. Dlaczego zatem zdecydował się pan na zmianę stylu pracy i chyba całego życia?
Początkowo moja praca w MLM była działalnością dodatkową. Nie poświęcałem jej 100% czasu i energii. Była intratnym dodatkiem do działalności w sektorze finansowym – szczególnie jeśli chodzi o brylanty inwestycyjne. Z czasem jednak zdecydowałem się zrezygnować z pracy na etacie, który w pewnym sensie ograniczał mnie w rozwoju zawodowym. Od dwóch lat współpracuję jedynie z firmą D.I.C. Holding i nie wróciłbym już do pracy na etacie. Obecny styl pracy daje mi więcej swobody i pozwala samemu decydować o kierunku rozwoju swojej kariery.
Jak dowiedział się pan o firmie D.I.C. Holding i co skłoniło pana do nawiązania współpracy właśnie z tym podmiotem?
O firmie dowiedziałem się z polecenia. Odbyłem spotkanie z prezesem firmy i zachęcony, głównie innowacyjnym produktem finansowym, jakim są diamenty inwestycyjne, zdecydowałem się na współpracę.
Jakie były początki, co było dla pana nowością – czymś, czego w tradycyjnym biznesie nie można spotkać?
Cały MLM był dla mnie nowością. A nawet powiem, że źle kojarzyłem tego typu systemy. Jednak produkt oferowany przez firmę D.I.C. Holding mówił sam za siebie. Diamentem nikogo nie obrazimy, każdy jest go ciekawy i niemal wszyscy go pragną. I to właśnie ten niezwykły produkt przekonał mnie do firmy D.I.C. Holding Poza tym jasny i przejrzysty system, który jest zrozumiały i sprawiedliwy dla każdego. Z czasem przekonałem się, iż MLM w połączeniu z tak luksusowym produktem, jakim jest brylant, to gwarancja sukcesu i powodzenia.
Od czego zależał pana sukces w nowej firmie? Bo, że go pan odniósł, nie mam wątpliwości.
Najważniejsza jest wytrwałość i oczywiście ciężka praca. Nie ma nic za darmo. Kiedy zaczynałem współpracę z firmą D.I.C. Holding produkt, który proponowaliśmy był całkowitą nowością. W pewnym sensie byłem pionierem w dziedzinie brylantów inwestycyjnych na polskim rynku. Musiałem się wiele uczyć i przekazywać tę wiedzę dalej, bo edukacja rynku jest niezbędna w tej dziedzinie. Dziś z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że, aby odnieść sukces, należy być wytrwałym, mieć w sobie dużo pokory i chęci ciągłego uczenia się.
Zajmuje pan V pozycję w VII stopniowej skali kariery swojej firmy. To najwyższa lokata w Polsce. Jak wyobraża pan sobie swoją własną drogę do wymarzonej, jak sądzę „siódemki”? Zakładam, że myśli pan o tym.
Oczywiście, że o tym myślę i wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną. Staram się działać systematycznie i nie „spoczywać na laurach”. Ważna jest też edukacja i stałe doskonalenie swoich umiejętności.
Jakich dodatkowych emocji dostarcza codzienna praca z ludźmi i diamentami? Miewa pan podniesione ciśnienie?
No cóż, jeśli trzyma się w ręku diament o wadze 1g, który kosztuje 500.000zł można mieć podniesione ciśnienie. Jest to niezwykle skoncentrowane bogactwo, które budzi ogromne emocje. Tak samo reaguje większość ludzi, z którymi się spotykam. To temat, który interesuje wszystkich i nigdy nie można przewidzieć jak ktoś zareaguje na kontakt z tym niezwykłym kamieniem. Większość reakcji jest oczywiście bardzo pozytywna, bo diament podoba się każdemu. Także z całą pewnością jest to praca dostarczająca sporo wrażeń.
MLM, to kontakty z ludźmi, budowa struktur – jaką ma pan receptę na sukces w tej dziedzinie? Dlaczego jednym idzie to znakomicie, a innym z mozołem?
Najważniejsze, to umiejętność słuchania i chęć uczenia się. Nie należy szukać dróg na skróty, ale podążać zgodnie z systemem, który nas prowadzi. Czasem rzeczy łatwe okazują się najtrudniejsze do wdrożenia w praktyce i odwrotnie, to co wydawało nam się nie do opanowania przychodzi nam bez problemu. Dlatego tak ważna jest pokora i samodoskonalenie.
Powróćmy jeszcze do tematu sukcesu i jego źródeł. Jakie dostrzega pan różnice między drogą kariery i osiągania sukcesu w MLM, a tym samym w innych rodzajach czy sektorach biznesu? Ma pan przecież możliwość porównania.
Porównując obie drogi, widzę wyraźnie, że w systemie MLM sukces w znacznej mierze zależy od samodyscypliny. Jeśli sami nie będziemy chcieli pracować, nikt nas nie jest w stanie do tego zmusić. Natomiast jeśli damy z siebie 100%, efekt naszych działań będzie rósł wykładniczo i z czasem mniejszy wkład własnej pracy da większe efekty końcowe. W pracy na etacie jest to niemożliwe, istnieją ograniczenia, które nie pozwalają na pełen rozwój i wkład naszej pracy nie zawsze przekłada się na wynik końcowy. W systemie MLM tylko od nas zależy, co osiągniemy i nasza praca zawsze przekłada się na wyniki.
Przed rozpoczęciem naszej rozmowy stwierdził pan, że bardzo mu zależy na udziale w specjalistycznym szkoleniu w Antwerpii z zakresu diamentów. Zamierza pan posiąść wiedzę tajemną o diamentach?
Tajemną to za dużo powiedziane. Raczej chcę posiadaną wiedzę poprzeć dodatkowym szkoleniem i międzynarodowym dokumentem. Zdaję sobie sprawę z tego, że codzienne obcowanie z tym wyjątkowym produktem niesie ze sobą sporą odpowiedzialność. Dlatego pragnę by moja wiedza w tym temacie była pełna i poparta odpowiednim szkoleniem. Antwerpia, która jest kolebką diamentów jest na to najlepszym miejscem. Tylko tam mam możliwość doskonalić się pod okiem międzynarodowych fachowców i ludzi, którzy od pokoleń działają w branży diamentowej. Jestem pewny, że tego typu szkolenie byłoby dla mnie dodatkowym motorem do pracy i dało mi specjalistyczną wiedzę, którą mógłbym przekazywać innym.
Diamenty, to niewątpliwie bezpieczna lokata kapitału, ale czy można na nich szybko i dużo zarobić?
Diamenty nie są inwestycją spekulacyjną. To raczej zabezpieczenie na czarną godzinę. To bezpieczna lokata kapitału, która gwarantuje stabilny wzrost niezależnie od sytuacji na rynku finansowym. Jest to zabezpieczenie w czasie kryzysu, bo właśnie w tych trudnych okresach diamenty radzą sobie najlepiej, a wzrosty ich cen są spektakularne. Dlatego w portfelu każdego inwestora powinien znaleźć się co najmniej jeden diament, który zagwarantuje mu stabilność jego aktywów nawet w momencie kryzysu.
Na koniec, proszę wybaczyć, nieco wścibskie pytanie: czy posiada pan na własność diamenty? Jeśli tak, to czym się pan kierował przy ich wyborze i jak się pan z nimi obchodzi?
Oczywiście, że posiadam. Zarówno w formie biżuterii jak i w formie inwestycyjnej. Powiem szczerze, że diamenty oczarowały całą moją rodzinę. Te kamienie z całą pewnością mają w sobie moc przyciągania. Są nie tylko najlepszymi przyjaciółmi kobiet, ale również świetnymi partnerami w biznesie dla mężczyzn. Każdy ulega ich urokowi, to tylko kwestia czasu.
Dziękuję za rozmowę.