Na początku marca redakcja otrzymała długą wiadomość mailową, podpisaną „Katarzyna T”. Kasia szukała dodatkowego zajęcia i – po nitce do kłębka – trafiła na marketing wielopoziomowy. W Internecie odnalazła serię „MLM dla początkujących” opublikowaną na portalu Alterbusiness.info. Dowiedziawszy się na czym polega ten system zarabiania, umówiła się na dwa spotkania, a następnie opisała swoje wrażenia. Publikujemy poniżej fragment listu – z pewnością każdy z Was wyciągnie z niego jakiś wniosek dla siebie. Jeżeli chcecie wypowiedzieć się na ten temat, śmiało, komentować wpisy mogą również niezalogowani użytkownicy.
[…] MLM, MLM, MLM, następna oferta współpracy z firmą MLM. Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Dałam się nabrać dwa razy, więcej mnie na te sztuczki nie złapią. Ale zacznę od początku, dlaczego tak nie lubię gdy ktoś wspomina – o jakże fantastycznym – marketingu sieciowym.
[…]
Od pewnego czasu poszukiwałam dodatkowego zajęcia, ponieważ mam trochę wolnego czasu, który chciałam dobrze spożytkować. Pomyślałam, że mogłabym sprzedawać jakieś produkty, jak znajome znajomych. Przeszukiwałam różne portale w celu wyszukania interesujących ogłoszeń. Odpowiedziałam na dwa, tak na próbę. Jedno dotyczyło odszkodowań, drugie – standardowo – jakiś rewelacyjnych i niepowtarzalnych kosmetyków. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Zarówno Pan od odszkodowań szybko zadzwonił i chciał się umówić jak i Pani od kosmetyków nie kazała na siebie długo czekać. Przez telefon nie chcieli nic opowiadać, więc umówiliśmy się w restauracjach w Warszawie. Byłam zadowolona, że wszystko zaczęło się tak szybko. Jednego dnia miałam mieć spotkanie z Panią, drugiego z Panem. Tak żeby nie wszystko na raz.
O umówionej godzinie stawiłam się w restauracji, Pani Ewy jeszcze nie było. Zamówiłam kawę i czekałam. Po ok 40 minutach zadzwoniła Pani Ewa z przeprosinami i prośbą, żebym dała jej jeszcze ok 20 minut, ponieważ zasiedziała się u klientki. Niestety po 20 minutach Pani Ewy nadal nie było, próbowałam się do niej dodzwonić, ale nie odbierała, tylko jak już byłam w drodze powrotnej do domu napisała mi SMS „Bardzo przepraszam, zadzwonię do Pani jutro i umówimy się na kolejny termin”. Rzeczywiście dzwoniła – cały tydzień, a ja nie odbierałam jej telefonów. Nie chciałam mieć do czynienia z tak niesłowną osobą, gdyż bałam się, że tak samo jak w restauracji zostawi mnie samą w tych kosmetykach. A czytałam, że na osobie która Cię wprowadza, powinno się polegać, traktować jak swojego mentora. Pani Ewa nie byłaby kimś takim dla mnie.
Na drugi dzień miałam spotkanie z Panem od odszkodowań. Przyznam, że na nie bardziej liczyłam, chociaż zdziwiło mnie, kiedy jeszcze przez telefon zapytał, czy nie wezmę kogoś ze sobą na spotkanie, bo trochę mu się nie chce przyjeżdżać dla jednej osoby specjalnie do Warszawy. Pomyślałam, że facet jest konkretny i szanuje swój czas. Obiecałam dać mu znać. Niestety nikogo nie znalazłam tak z dnia na dzień. Gdy weszłam do restauracji – on już tam był, zamówił mi kawę i przeszliśmy do rozmowy o firmie. Zraziło mnie, że pan biznesmen przyszedł w swetrze. Ja wyglądałam bardziej biznesowo od niego. Ale nie wolno oceniać ludzi po wyglądzie, więc nie rozmyślałam o tym. Pan Rafał mówił bardzo szybko i bardzo dużo. Praktycznie ledwo mogłam dojść do słowa. Opowiadał o sobie, ile to osób ma pod sobą, ile on zarabia, ile inni zarabiają dzięki niemu i ile ja będę zarabiać – jak tylko zacznę. Ogólnie nic nie będę musiała robić, bo mam od tego jego, a moim jedynym zadaniem będzie liczenie pieniędzy na koncie (nie specjalnie mu wierzyłam, bo przed spotkaniami zgłębiłam wiedzę na temat MLM). Potem mi pokazywał zdjęcia ilustrujące, gdzie firma organizuje wycieczki dla najlepszych. Zapytałam – czy był na takiej? Powiedział, że nie, bo ma tyle zajęć, że nie może sobie pozwolić na urlop i musi odmówić. Ma dostać Mercedesa od firmy, ale coś się przeciąga, dlatego przyjechał swoim starym autem. Ogólnie szkoda mi było człowieka, bo tak się starał i wymyślał różne bajki – jaki on to bogaty, czym mnie tylko rozśmieszał. Bardzo dziwne wydało mi się to, że w ogóle nie słuchał co mam ja do powiedzenia. Na pytania nie odpowiadał, zerkał co jakiś czas na zegarek i podczas naszego ok. 45 minutowego spotkania zdążył wykonać z 5 telefonów. Strasznie był zapatrzony w swoją firmę, klapki na oczach, nic innego się nie liczy. Gdy powiedziałam, że potrzebuję czasu i materiałów stał się jakiś inny, zaczął mnie traktować z góry. Dał mi do zrozumienia, że chyba nie mam zamiaru marnować jego czasu, dlatego mam od razu się zapisać.
Chciałam dać szansę sobie w MLM, pomyślałam że mogłabym podreperować budżet i poznać dużo wspaniałych ludzi. Sadząc po wyglądzie i zachowaniu Pana Rafała – z pieniędzmi byłoby słabo, a z ludźmi jeszcze gorzej. Przykro mi, że oceniam wszystkich przez pryzmat tych 2 osób, ale to właśnie one sprawiły, że nie chcę mieć nic więcej do czynienia z MLM. To nie dla mnie. Nie chcę być takim człowiekiem.
[…]
Katarzyna T.