3 października redakcja Rankingu MLM uczestniczyła w szkoleniu „Wielki sukces niewielkim kosztem” w Warszawie. Głównym prelegentem był oczywiście sam sławny Robert Cialdini, nazywany mistrzem mechanizmów wpływu społecznego. Przepis na dobre szkolenie? Ciekawe osobowości wykładowców dopraw szczyptą networkingu, wlej sporo pozytywnej energii, dorzuć wielką sławę wpływu społecznego i zgotuj, ale – uważaj, żeby nie wybuchło!
Wydarzenie rozpoczęło się o 7:00, jak to na seminariach bywa, networkingiem wśród uczestników. Część wykładową otworzył Jerzy Zientkowski podziękowaniem dla sponsorów. Mieliśmy okazję słuchać kolejno: Pawła Prokopczuka z wykładem „Komunikacja niewerbalna jako narzędzie pracy”, Adama Gnycha, który opowiadał o wywieraniu wpływu na siebie, Miłosza Brzezińskiego z przemówieniem o tym, jak klienci podejmują decyzje.
—
Po przerwie na szkoleniową scenę wkroczył Tomasz Piotr Sidewicz z wykładem „Najpierw perswaduj, negocjować zawsze zdążysz”. Po nim wystąpił Dariusz Milczarek z dramatycznym hasłem „Wyróżnij się albo zgiń”, a następnie Jacek Mamot, który przekonywał, że ilość podpisanych umów nie zależy od liczby handlowców. Emocje rosły, bo już po przerwie obiadowej mieliśmy usłyszeć Roberta Cialdiniego.
Wykład Roberta Cialdiniego poruszał temat mechanizmów wpływu społecznego – do tej pory opisał sześć zasad pozwalających zrozumieć te mechanizmy. Podczas szkolenia uczestnicy jako pierwsi mieli poznać siódmą regułę, będąca fragmentem kolejnej książki, którą aktualnie pisze profesor.
Zaraz po przewie między dwoma wystąpieniami profesora, na początku drugiej prelekcji, rozległ się komunikat o niebezpiecznym „ładunku” znajdującym się w budynku. Wszyscy zostali poproszeni o szybką ewakuację. Na sali zapadła długa chwila ciszy. Manipulacja, żart, celowy zabieg, ćwiczenia? Nie, to był prawdziwy alarm. Wszyscy wstali i z niedowierzaniem zaczęli opuszczać budynek.
Absolutnym fenomenem tego zdarzenia było zachowanie profesora Roberta Cialdiniego. Prowadził szkolenie wśród ludzi przed budynkiem. Z uśmiechem nieschodzącym z twarzy rozdawał autografy, ustawiał się do zdjęć, odpowiadał na wszelkie pytania, prowadził mini-szkolenie. Pokazał wszystkim, jakim jest niesamowitym człowiekiem. Z pewnością urzekł swoim zachowaniem wielu uczestników konferencji.
—
Punktem kulminacyjnym „bombowego” zakończenia szkolenia, było przemówienia Mateusza Grzesiaka, który zaprosił wszystkich do swojego biura, gdzie odbyła się również niedokończona część wykładu profesora Cialdiniego. Mateusz Grzesiak opisał wydarzenie na swoim facebookowym profilu:
[…] słyszę przez telefon, że przez następne kilka godzin nie będzie można wejść do budynku i szkolenie nie będzie kontynuowane. 1 minutę później podejmuję decyzję że jednak już tam dojadę i zobaczę co można wymyślić. Mówię do Daniela, że wystąpię na parkingu i by mi taki znalazł (zrobiłem tak kiedyś gdy pracowałem w Izraelu – nie przyszedł organizator, więc poranek pracowałem z grupą na chodniku). Daniel podchwytuje pomysł choć się śmieje. Kilka minut później się dowiadują, że zostało może 200 osób z 600 i że ludzie się rozchodzą. Wtedy mówię do Daniela – chodź zabierzemy ich wszystkich do nas do biura warszawskiego. Pomysł szalony! Wskakuję na krzesło – […] – i na pół ulicy krzyczę przy policji i strażakach, że zapraszam ludzi do siebie, gdzie kontynuujemy seminarium. Pół godziny potem jestem w biurze. Przyjeżdżają pierwsi zawodnicy z mojej ekipy, zaczynamy ustawianie dobrze ponad 100 krzeseł i szykujemy nieprzygotowane Biuro na odwiedziny.
Szkolenie „Wielki sukces niewielkim kosztem był pełne niespodziewanych emocji. W końcu nie na każdym seminarium możemy zobaczyć, jak wielcy mówcy zachowują się kryzysowych sytuacjach.