27 stycznia redakcja Rankingu MLM otrzymała interesującą informację prasową dotyczącą zależności zysku przedsiębiorstw od błędów ortograficznych na stronach internetowych. Wiedząc, że wielu z Was aktywnie prowadzi własne blogi, ciekawi Waszego zadania w tej materii, zapraszamy do zapoznania się z materiałem i dyskusji w komentarzach!
Strona internetowa to wizytówka każdej firmy. W idealnym świecie powinna być funkcjonalna, dopracowana od strony szaty graficznej i dopełniona skrojonymi na miarę hasłami i tekstami. Gdy na stronie pojawiają się jednak błędy ortograficzne, językowe czy stylistyczne, przedsiębiorstwa ponoszą wizerunkową porażkę, która przekłada się finalnie na spadek zysków ze sprzedaży swoich produktów czy usług.
Po wejściu na stronę internetową firmy przez jej potencjalnego klienta, zegar rusza. Mamy około sześciu sekund, by przekonać go do zapoznania się z ofertą. Tak twierdzi Charles Duncombe, znany brytyjski przedsiębiorca, w rozmowie z BBC. W tym czasie odwiedzający podejmuje decyzję, czy nasza strona jest godna uwagi czy wręcz przeciwnie. Oprócz szaty graficznej oraz funkcjonalności, kluczową rolę odgrywa warstwa tekstowa. Gdy konsument wypatrzy błąd, istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że opuści on stronę i już nigdy nie wróci. Nie wspominając o tym, że prawdopodobnie zakup produktu lub usługi zrealizuje u konkurencji.
Błędy ortograficzne to poważny problem dla rynku e-commerce. Rynek brytyjski traci w ten sposób kilka milionów funtów w skali roku, twierdzi Duncombe. Badania w Wielkiej Brytanii wykazały, że jeden błąd ortograficzny na stronie może sprawić, że sprzedaż internetowa spadnie nawet o połowę. Zwykły test przeprowadzony w Anglii, podczas którego usunięto błąd na stronie sklepu sprzedającego bieliznę, pokazał, iż przychody firmy wzrosły dwukrotnie.
Dlaczego błąd ma taki wpływ na zachowanie konsumenta? Odpowiedź jest prosta. Błędy ortograficzne na stronach podważają wiarygodność firmy. Dzieje się tak, ponieważ komunikacja oraz sprzedaż w internecie opierają się w 99% na słowie pisanym. Tekst jest naszym ‘reprezentantem’ – wyjaśnia Julia Wasyluk z biura tłumaczeń Lemon Field. W przeciwieństwie do spotkania twarzą w twarz, na stronie nie widzimy rozmówcy, jego mimiki, nie słyszymy tonu głosu. Opieramy się wyłącznie na słowie pisanym. Z kolei błędy na stronie kojarzą nam się z niedbalstwem i brakiem profesjonalizmu oraz sprawiają, że zapala się nam czerwona lampka ostrzegawcza. Zaczynamy wątpić w wiarygodność firmy – dodaje. Co więcej, pojawia się obawa przed złą jakością. Gdy firma nie dba o to, by jej przekaz był poprawnie sformułowany i nie zawierał błędów, istnieje prawdopodobieństwo, że produkt czy usługa także mogą okazać się dalekie od naszych oczekiwań.
Błędy ortograficzne nie tylko odstraszają konsumentów, ale mogą także zniszczyć wizerunek firmy. W obecnych czasach internauci w błyskawicznym tempie wychwytują błędy, umieszczają na portalach społecznościowych i wyśmiewają się z nich publicznie. Powstały nawet strony, takie jak ww.huffingtonpost.com czy www.pleated-jeans.com, kolekcjonujące strony internetowe, ulotki oraz artykuły z rażącymi błędami. W ten sposób zła opinia może ciągnąć się latami, bo nawet, gdy usuniemy usterki, wciąż funkcjonować będą one w innym miejscu w internecie.
Pamiętając o prostej zasadzie, że gdy konsument w sieci nie ma kontaktu z nami twarzą w twarz, tylko ocenia naszą firmę przez pryzmat strony internetowej, powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby poprzez poprawną gramatykę, ortografię oraz stylistykę postrzegał nas jako profesjonalistów w każdym calu.
Lemon Field – http://lemon-field.com