Od blisko dwudziestu lat aktywnie działa w MLM. Miał w swojej karierze sukcesy, ale zaliczył również bolesne upadki. Pomimo tego potrafił wyciągać wnioski, podnosił swoje kwalifikacje i dalej rozwija biznes. Dziś już nie jest liderem żadnej firmy marketingu sieciowego. Jednak swoją wiedzę i doświadczenie przekazuje osobom działającym w różnych firmach MLM.
Bernard to „walczak” i typ sportowca. Pasjonuje go koszykówka, skąd czerpie inspirację związaną z pracą zespołową i tenis, który uczy podejmowania decyzji i radzenia sobie z własną psychiką. Zafascynowany koncepcją Jima Collinsa, rozwija w sobie cechy przywódcy piątego poziomu. Rozmawiając z Bernardem masz poczucie, że naprawdę jesteś dla niego ważny. Czujesz się słuchany i doceniany. Po rozmowie odmieniony i pełen energii do działania. Dyskutowałem z nim o tym, co go ukształtowało i jak wyglądała jego droga do celu. Zapraszam do lektury.
Jesteś znany ze współpracy z Oriflame. Jednak pierwszą firmą MLM, z którą współpracowałeś, był Amexim.
Tak, Amexim to była jedna z pierwszych firm MLM w naszym kraju. Podobnie jak Gobest, który był pierwszą firmą marketingu sieciowego w Polsce. Rozpoczął działalność w 1991 roku, wcześniej niż zaczęła działać w Polsce firma Oriflame. Gobest oferował filtry do wody oraz kilka innych produktów, które nie były szybko rotujące. Po niedługim czasie jednak przestał istnieć. Na bazie tej firmy powstał Amexim, który oprócz filtrów, posiadał w ofercie szeroką gamę środków czystości.
W jaki sposób dowiedziałeś się o Ameximie?
Moja dziewczyna Grażyna, dzisiaj żona, dowiedziała się na studiach, że jest firma, w której można zarobić dodatkowe pieniądze. Poszliśmy na spotkanie i zobaczyliśmy, że nie tylko można tu dorobić, ale że jest to biznes o szerokich możliwościach.
To były początki MLM w Polsce. Ten system dystrybucji nie był wtedy u nas znany. Czy ludzie chętnie garnęli się do tego biznesu?
Był to czas przemian gospodarczych. W sklepach pojawiły się produkty, które dotychczas były dostępne tylko na Zachodzie. Do korzystania z nich potrzebne były pieniądze, a te można było zarobić w marketingu sieciowym. Zakłady pracy przechodziły restrukturyzację, zwalniano pracowników, a marketing sieciowy każdemu dawał możliwość zarobienia. Ci, co nawet mieli pracę, poszukiwali dodatkowego źródła dochodu. Bardzo dużo ludzi rozpoczynało wtedy przygodę z MLM-em. To była kuźnia top liderów, których można spotkać teraz w wielu innych firmach MLM. Te pierwsze polskie firmy nie przetrwały próby czasu, ze względu na nieumiejętne zarządzanie.
Miałeś dwadzieścia lat, długie włosy, glany, chodziłeś w wytartych dżinsach. Jak odnajdywałeś się w roli biznesmena?
Faktycznie, moje ówczesne zainteresowania, to była kultura, muzyka, sztuka. Lider, który mnie wprowadził powiedział, abym zmienił swój wizerunek. Pomyślałem sobie: „Co on mi będzie mówił?!” Szło mi dobrze pozyskiwanie współpracowników, ale były to osoby podobne do mnie. Nie miały jeszcze własnych rodzin, nie potrzebowały używać produktów, które były w ofercie firmy. Przez to nie było obrotu i zarobków. Postanowiłem więc zmienić swój wizerunek. Kupiłem garnitur, teczkę i od tego momentu mój biznes naprawdę zaczął się rozwijać.
Zarabiałeś duże pieniądze?
Na początku jeździłem na spotkania pociągami, autobusami, taksówkami. Kosztowało mnie to bardzo dużo pieniędzy i obciążało budżet, którym wówczas dysponowałem. Ale praca przyniosła efekty. Działalność z Ameximem rozpocząłem w lutym 1993-go roku. W czerwcu miałem w strukturze już kilka tysięcy osób. Byłem najmłodszym top liderem w firmie. Za jedną wypłatę kupiłem 10-letniego Passata. Wtedy były to duże pieniądze.
Czy sukces przyszedł Ci z łatwością?
Pracowałem codziennie od szóstej rano do pierwszej, drugiej w nocy.
Nie przesadzałeś? Kiedy odpoczywałeś?
Odpoczywałem w niedzielę. Jednak nie mogłem doczekać się poniedziałku, kiedy znowu wezmę się za rozwijanie biznesu. Właściwie nie potrzebowałem odpoczynku. Ogromny entuzjazm dawał mi nieustannie energię do działania.
Jak rozwijała się Twoja kariera w Ameximie?
Przełom nastąpił, gdy zorganizowałem meeting na sto osób. Przybyło… czterysta. Miałem kłopoty z policją, bowiem potraktowali to jako imprezę masową, co wymagało pozwolenia. Ja nie występowałem o nie, bo nie przypuszczałem, że tyle ludzi przyjedzie. Był prezydent Głogowa, moi nauczyciele ze szkoły i inne znane osoby. Była też moja mama – po raz pierwszy na takim spotkaniu. Wcześniej nie traktowała mojego zajęcia poważnie. Uważała, że marnuję się w tym biznesie i chciała, abym wziął się za porządną pracę. Na tym spotkaniu po raz pierwszy zauważyła mój sukces. Była ze mnie dumna. Poczułem energię i z jeszcze większym impetem ruszyłem do działania.
Jakie były kolejne Twoje sukcesy?
W Ameximie później już nie było żadnych. Właściciele źle zarządzali firmą, która straciła płynność finansową i zakończyła działalność. Dużo ludzi przeszło wtedy do Oriflame. Ja również.
Z Bernardem Jastrzębskim rozmawiał Tomek Nawrot
www.olokun.pl
BERNARD JASTRZĘBSKI – DROGA DO SUKCESU. CZĘŚĆ 1
- Autor Redakcja Ranking MLM
- w dniu 31 maja 2012
- Home
- BERNARD JASTRZĘBSKI – DR...