Bartek Ślazyk- przedsiębiorca z wieloletnim doświadczeniem w wielu branżach, trener biznesu, twórca Projektu Wspierania Przedsiębiorczości, promotor rzetelnego, biznesowego podejścia do marketingu sieciowego, zapalony podróżnik, tato 10-letniego Oskara.
Ma Pan bardzo bogatą karierę zawodową. To przypadek czy zamiłowanie do biznesu?
To była bardziej konieczność. Wychowywałem się w niezbyt zamożnej rodzinie. Zawsze marzyłem o swoim własnym pokoju. Mamy, która mnie samotnie wychowywała, nie było stać na wiele rzeczy, które mieli moi rówieśnicy. Od najmłodszych lat zarabiałem pieniądze pomagając w różnych pracach, zbierając porzeczki, truskawki, pomidory. Sprzedawałem ubrania, buty, worki na śmieci, jeździłem do Berlina Zachodniego po sprzęt elektroniczny, artykuły spożywcze. W "dorosłym" biznesie stworzyłem kilka firm, aby zapewnić lepszy standard życia swojej rodzinie – po prostu. Jako typowy choleryk, kocham tworzyć nowe projekty, budować coś z niczego. To fascynujące.
Człowiek biznesmenem rodzi się czy nim się staje?
Zdecydowanie jestem za tą drugą opcją. Kształtuje nas środowisko, w jakim wyrastamy i ludzie, którymi się otaczamy. Jak wychowujemy się wśród ludzi, którzy marnują swój czas na rozmowach o rzeczach, na które nie mają wpływu (i mieć nie chcą), to się w końcu możemy nimi stać. Jeśli przebywamy wśród przedsiębiorców, którzy rozmawiają o możliwościach, szukają rozwiązań – zaczynamy myśleć w ten sam sposób. Dziękuję Opatrzności, że postawiła na mojej drodze liderów branży marketingu sieciowego. Oni mnie w dużej mierze ukształtowali.
Każdy może być sprzedawcą? Co stanowi o byciu dobrym sprzedawcą?
Każdy, bo każdy coś sprzedaje w swoim życiu. Według mnie najważniejsze cechy to rzetelność, sumienność, spójność. Zbyt wiele uwagi poświęca się technikom, zamiast wpajać zasady pozwalające od tysiącleci zdobywać fortuny. Osobiście chętniej kupię od sprzedawcy, który w obiecanym terminie do mnie zadzwoni, prześle ofertę zgodną z ustaleniami. Kupuję też u sprzedawców, których lubię, pogodnych, konkretnych, nie marnujących mojego czasu.
Czy Projekt Wspierania Przedsiębiorczości jest przedsięwzięciem typowo komercyjnym czy też przy jego tworzeniu kierował się Pan innymi motywami?
W PWP mamy przede wszystkim zwiększać swoje dochody. Jest tu jednak potężniejsza idea – wzajemnej pomocy, szczególnie w tym trudnym okresie dla wielu branż. Prowadzimy również działania charytatywne. Moim marzeniem jest stworzenie potężnego systemu wsparcia dla najsłabszych. W tym celu procent od naszych codziennych zakupów będzie kierowany do odrębnej puli – na cele charytatywne. Jednocześnie tworzę program szkoleniowy dla najmłodszych, szczególnie dzieci z rodzin patologicznych, uczący ich przedsiębiorczości, odpowiednich postaw. Chcę im dać nie tylko jednorazową pomoc, lecz również narzędzie na przyszłość. .Mając odpowiednią wiedzę i wzorce, których z domu nie wyniosą, mogą w przyszłości podążać lepszą drogą. Chcę przerwać tę pętlę przekazywania niewłaściwych wartości kolejnym pokoleniom.
W działaniach charytatywnych wzorem dla mnie jest Partner PWP Daniel Kubach. To prezes kilku spółek, łowca najdroższych Złotych Kart WOŚP, wspierający wiele stowarzyszeń i poszczególnych rodzin. Daniel również ufundował kilka stypendiów na "zielone szkoły" dla najuboższych dzieci z Brzegu Dolnego. On mi udziela wielu cennych wskazówek, przekazuje kontakty. PWP to nie tylko biznes, lecz również pomoc, nawiązywanie dobrych relacji, rozwój osobisty poprzez szkolenia i materiały (książki, płyty CD), które promujemy na spotkaniach, kreowanie lepszego jutra dla naszego kraju. To również świetna zabawa – będą egzotyczne podróże, na które już zbieramy fundusze, szkolenia w tropikach, wyjazdy integracyjne. W tym elemencie też się realizuję, łącząc pasję turysty z biznesem. Lubię kreować rzeczywistość, mieć na nią pozytywny wpływ – ten projekt mi to umożliwia.
Czym wyróżnia się PWP od innych przedsięwzięć networkingowych?
Podziałem prowizji. To już nie tylko "ja pomogę Tobie,Ty pomożesz mi". W PWP jest zasada – "pomogłeś mi, należy Ci się za to konkretne wynagrodzenie". W ten sposób tworzymy sieć pośredników biznesowych, zainteresowanych finansowo naszym sukcesem. To stworzony pionierski system generowania dochodów, poprzez uczestnictwo w społeczności konsumenckiej. W ten sposób zbierzemy duży kapitał na wyprawy egzotyczne, nagrody i nowość – dofinansowanie dla firm, nawet do 100 tys. zł. Nie dostrzegłem tego w żadnych grupach networkingowych. Mocna promocja w sieci poprzez jednych z najlepszych specjalistów w kraju od marketingu internetowego – to kolejna nowość.
Niebawem będziemy mieć nową stronę, z silną promocją. Ten projekt kształtują osoby aktywnie uczestniczące w spotkaniach PWP. W wielu grupach członkowie nie mają możliwości wprowadzania zmian. W większości organizacji płaci się dość poważne pieniądze z góry. U nas jest to symboliczna kwota 300 zł netto rocznie. Dopiero jak przedsiębiorca uzyska efekt w postaci zapłaconego kontraktu, dzieli się prowizją z PWP i osobą pośredniczącą. Dzięki podziałowi prowizji firma nie tylko zapłaci za efekt, ale też może uzyskać dochód, pomagając innym. Nie słyszałem też, żeby jakaś grupa networkingowa prowadziła działania charytatywne. To również doskonałe wsparcie wizerunkowe dla naszych Partnerów. Chcę jednak podkreślić, że absolutnie nie krytykuję innych projektów. We wszystkich są prowadzone bardzo cenne działania. Wielu naszych Partnerów to członkowie innych organizacji.
Jakie wymierne korzyści przyniósł już projekt?
W 2010 roku nie prowadziliśmy statystyk, co uważam z perspektywy czasu za błąd. Wiąże się to też z tym, że w tamtym roku nie było tez żadnych opłat i zobowiązań. Byłem zaangażowany w inne projekty i ten traktowałem bardziej swobodnie. Wiele osób więc przychodziło i jak po pierwszym spotkaniu nie "złowiło klienta", twierdziło, że projekt nie działa. A PWP to nie łowy. To budowanie relacji, poznawanie się. Jak mogę skorzystać z usług jakiejś osoby, skoro ona nie dała mi szans na poznanie? Mogę powiedzieć więc jedynie o swoich efektach biznesowych, a jest to kontrakt szkoleniowy, który przynosi mi już konkretne dochody. Nawiązałem współpracę z kilkoma osobami w grupie konsumenckiej. Np. po ostatnim spotkaniu przekazałem 10 rekomendacji i nawiązałem współpracę z trzema osobami. To nie wymaga wielkiego wysiłku. Należy tylko uważnie słuchać, notować co mówią inni. Potem też warto sprawdzić takie osoby w działaniu. Osobiście nie robię interesów z ludźmi, którzy są niesłowni, nierzetelni.
Ten rok to radykalne zmiany. Wymierne, duże efekty projekt przyniesie, gdy włączy się do pracy wielu przedsiębiorców z różnych miast. Najczęściej będą to wspólne biznesy ze znajomym znajomego znajomego. Zapisujemy już kontakty, rekomendacje i na początku następnego roku będę mógł się Państwu pochwalić konkretnymi liczbami. W działaniach charytatywnych, które zaczęliśmy tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2010, pomogliśmy rodzinie z Brzegu Dolnego, przeznaczając artykuły spożywcze i środki higieny osobistej. Wszystkie wielkie idee zaczynały się od małych kroczków.
W ramach projektu istnieją grupy konsumenckie. Na czym polega ich funkcjonowanie? Jakie korzyści odnoszą osoby w nich uczestniczące?
Grupy konsumenckie to dodatkowe wsparcie finansowe dla naszych Partnerów. Każdy z nas jest konsumentem. Wydajemy pieniądze w różnych miejscach. Wpadłem na pomysł, aby te zakupy ukierunkować i wziąć pieniądze od tych firm, które nam zapłacą za używanie ich produktów. Tutaj mi pomógł trend prosumentyzmu. Coraz więcej korporacji dzieli się zyskiem z konsumentami. Przeanalizowałem rynek, porównałem firmy i doszedłem do wniosku, że największe premie dadzą nam biznesy marketingu sieciowego. One bowiem z założenia nie wydają dużych pieniędzy na reklamę i pośredników, lecz dzielą się zyskami ze społecznością konsumencką. Dla asortymentu codziennego użytku wybrałem giganta – Amway. Setki tysięcy produktów i usług z różnych branż, gwarantowana jakość, brak ryzyka. Jeśli teraz któryś z naszych partnerów lub jego rodzina będą dokonywać zakupów artykułów spożywczych, kosmetyków, środków higieny osobistej, witamin, etc. – może to zrobić w swoim własnym sklepie. Każde zakupy biorą udział w konkursach egzotycznych.
Zgromadzone z premii pieniądze przeznaczymy głównie na atrakcyjne nagrody dla Partnerów. Obliczam, że w ten sposób możemy odebrać, tylko jako PWP – poza osobistymi premiami Parnerów, nawet ok. 2 milionów zł do roku 2013 i mieć stabilne finansowanie projektu – ok. 100 tys. zł miesięcznie i więcej. Będą więc środki na dofinansowanie dla firm, działania charytatywne, wspaniałe wyjazdy egzotyczne. Taki potencjał tkwi w naszych codziennych zakupach. Dodatkowo, jeśli ktoś zna osobę, która ucierpiała w wypadku – może przekazać sprawę do EuCo, które też nam za to zapłaci, inwestycje – Generali i Aktio Group, restauracje, części samochodowe, programy szkoleniowe – ProPartner etc. Rozmawiam z kolejnymi firmami. Ideą jest objęcie jak największej grupy produktów i usług, aby każde nasze działanie konsumenckie było wynagradzane. Niebawem korporacje będą zabiegały o nasze względy, a my będziemy gromadzić coraz większe środki na rozwój projektu dla dobra naszych Partnerów.
Co projekt może zaoferować liderom z branży MLM? Czy ta inicjatywa jest również dla nich?
Oczywiście zapraszamy osoby współpracujące z firmami MLM. Mogą u nas zdobyć nowe kontakty, wypromować swój biznes, zyskać klientów. W niektórych branżach, gdzie nie mamy jeszcze nawiązanej współpracy, możemy nawet podłączyć naszych Partnerów do ich grupy. Ważne jest jednak, żeby nie były to firmy konkurujące asortymentowo z korporacjami finansującymi naszą grupę konsumencką. Istotne jest również, aby nie było dwóch osób z jednej firmy, crossline, w jednym mieście. Nie chcemy doprowadzać do niezdrowej konkurencji. Ta zasada obowiązuje również w innych branżach, gdzie ograniczamy ilość osób do 2-3 z danej branży w mieście. Nie może być to również np. dwóch przedstawicieli jednej firmy ubezpieczeniowej nie będących współpracownikami, specjalizujących się w tym samym zakresie produktów.
W swojej karierze wykonywał Pan wiele rzeczy. Czy ma Pan w planie jakieś nowe przedsięwzięcia?
Kilka projektów jest tajemnicą, której nie mogę ujawniać do czasu uruchomienia i prawnego zabezpieczenia. Niestety, tradycyjny biznes nie jest tak wspaniały, jak marketing sieciowy, gdzie im większej grupie ludzi przedstawimy swój program, tym więcej zarabiamy. Jest wręcz odwrotnie. Na pewno jednak nie chcę wrócić do biznesu, który wiąże się z dużym ryzykiem finansowym, stresem itp. Przede wszystkim chcę jednak rozwijać projekty, które już zacząłem.
Jaka jest recepta na sukces zawodowy? Czy każdy może go osiągnąć?
Receptą na sukces niewątpliwie jest konsekwencja. Solidne biznesy buduje się latami nie zważając na przeciwności. Tutaj zdecydowana większość osób nie odniesie powodzenia, chociaż każdy może.
Czym dla Pana jest sukces?
Sukces to nie tylko dobrze prowadzony biznes. Sukces to szczęśliwa rodzina, wspaniali ludzie w naszym otoczeniu. Sukces to harmonia i spełnienie. Sukces dla mnie to wolność, niezależność od czyichś kaprysów, swoboda podróżowania po świecie, bez zmartwień o jutro.
Z Bartkiem Ślazykiem rozmawiał Tomek Nawrot