Marta, Jarosław i nowy w strukturze Michał postanowili zapytać swojego sponsora o powody niepowodzeń. Dawno już nie osiągnęli satysfakcjonujących wyników. Cała trójka czuła, że być może coś, czego nie dostrzegają w sobie, nie pozwala im na wzrost efektywności. Sponsor Krzysztof zaprosił swoich podopiecznych na obiad do eleganckiej restauracji. Po serii standardowych pytań i rozmów o samopoczuciu, zdrowiu żony, sobotnim meczu, przyszedł czas na poważną rozmowę.
Krzysztof wyciągnął się wygodnie na krześle, wziął spory łyk kawy i spokojnie powiedział:
– Marto, cały czas mówisz, że nie masz czasu na pracę w MLM. Twierdzisz, że to dlatego nie możesz umówić spotkań. Co w takim razie robiłaś w czwartkowe popołudnie?
– Czwartek… – odpowiedziała Marta – A tak, już pamiętam! To nie moja wina, że nie miałam czasu. Cały dzień byłam u Kaśki na szkoleniu, ona przeprowadzała bardzo interesujące spotkanie, na którym wszystkie uczyłyśmy się przyrządzania zdrowych i lekkich potraw na lato. Bardzo ciekawe! Nie żałuję ani chwili. Wiń ją, a nie mnie, że to było w czwartek, a nie w niedzielę rano…
– Rozumiem… – odparł spokojnie Krzysztof – Jarku, narzekasz, że bardzo trudno jest Ci budować relacje z klientami i potencjalnymi współpracownikami w cztery oczy. Rozmawialiśmy ostatnio o tym, że postarasz się ćwiczyć i umawiać więcej spotkań. Jednak zauważyłem, że zająłeś się w tym tygodniu spamowaniem na Facebooku…
– Oj Krzysiek, wiesz jak jest – zaczął Jarosław – spotkałem ostatnio Marcina, który powiedział mi, że na 200 wiadomości, które wyślę do różnych nieznajomych osób przez Facebooka, chociaż jedna z nich umówi się za mną. Chciałem wypróbować jego metodę, sprawdzić statystykę, on mi to poradził, to nie moja wina, że nie wyszło. Ale za to policzyłem dokładnie ile czasu zajmie mi wysłanie jednej wiadomości – skopiowanie i wciśnięcie „wyślij” zajmuje mi dokładnie 2,5 sekundy!
Krzysztof poprawił się na krześle, odwrócił w stronię nie na żarty przerażonego Michała, który współpracował z teamem dopiero od 2 miesięcy. Jego początkowa efektywność sugerowała, że jest jedną z tych nielicznych osób, którym uda się osiągnąć spektakularny sukces w bardzo krótkim czasie, lecz nieoczekiwanie jego zapał do pracy spadł. Krzysztof nie zdążył się jeszcze odezwać, kiedy Michał wystrzelił jak z karabinu maszynowego serię słów – Ja naprawdę się nie lenię, to te okoliczności wszystko mi psują! One są wszystkiemu winne, ja chcę działać, naprawdę. Ale sam posłuchaj: najpierw choroba ciotki, później wywiadówka mojej Marysi, trzeba było znaleźć dobre sanatorium dla babci i jeszcze zepsuł mi się komputer. Ten tydzień jest strasznie pechowy, to zdecydowanie wina tego pecha….
Krzysztof westchnął głęboko, przeprosił na chwilę towarzystwo, wyszedł za róg restauracji, wrócił, usiadł jak gdyby nigdy nic na krześle, po czym powiedział do zdziwionej trójki poważnym tonem – Ponieważ wasze przypadki są bez precedensu, musiałem je omówić z bardziej doświadczonymi kolegami. Przykro mi to stwierdzić, ale żaden z waszych argumentów ich nie przekonał. Oficjalnie skazuję was na całkowity i permanentny brak sukcesu w marketingu sieciowym. Ale pamiętajcie proszę, że zasięgnąłem opinii kolegów i to oni mi poradzili, żebym wydał wyrok skazujący. Więc nie miejcie pretensji do mnie, tylko do nich…
_____
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tak trudno nam przyznać się, że jesteśmy sami odpowiedzialni za swoje złe decyzje i nieudane działania? Jeżeli stanie się coś dobrego i pozytywnego, bez oporów uznajemy swoją zasługę. Czyżby skutki naszych działań sięgały wstecz i wpływały na to, czy jesteśmy za działania odpowiedzialni?
Zastanówmy się, jak często zasłaniamy się cudzą radą, aby uniknąć odpowiedzialności. Pytamy innych o zdanie, często już z konkretnym zamiarem, w nadziei, że inni przyklasną naszym zamysłom. Cudze rady jedynie subtelnie zmieniają to, za co jesteśmy odpowiedzialni. Zamiast odpowiadać wyłącznie za planowanie działania, stajemy się także odpowiedzialni za wybór doradców i chęć kierowania się ich wskazówkami. Zwłaszcza w marketingu sieciowym bardzo istotne jest, kogo się radzimy. Upewnijmy się więc, że osoba, która udziela nam wskazówek naprawdę osiągnęła sukces!
●
Martyna Ubych
Redaktor naczelna
Ranking MLM,
Manager MLM