Ostatnio, będąc w szczecińskiej Galerii Kaskada, byłem świadkiem kolejek. Nie wypadku, nie afery lecz zwykłych kolejek. Tak, tak – właśnie kolejek. Był to długi sznur osób czekających… No właśnie, na co? Nadszedł okres zakupów, życzeń i prezentów. To czas świąt Bożego Narodzenia.
A jakże, każdy chce otrzymać swój prezent, prawda? Wspomniana kolejka była do… samego Świętego Mikołaja i Śnieżynki. Rodzice załatwiali formalności, a dziecko w tym czasie pozowało do zdjęcia z jegomościem w czerwonym ubraniu, brodzie i oczywiście okularach. Inaczej przecież być nie może.
Stałem piętro wyżej, obserwując. Wspomnienia mi się włączyły, czas mojego Świętego, czas Mikołaja lat dzieciństwa.
Jako dzieciak miałem organizowane spotkanie z takim jegomościem przez zakład pracy od któregoś z moich rodziców. I były tam oczywiście zdjęcia, zabawa dla nas i te upragnione PREZENTY. Wszystko jakby podobne, lecz trochę inne niż dziś. Dzieciaki z tamtych lat… Patrzyliśmy jakby mniej bojaźliwie na świętego jegomościa, mniej było strachu i łez. A same prezenty? Były upragnione, bo dostawaliśmy to, czego na tamten czas nam wszystkim brakowało. Zabawki, słodycze, słodycze… Dużo słodyczy, mandarynki, pomarańcze. Był taki czas chyba u każdego z nas, kiedy "pomarańcza" i jej zapach kojarzył się nam właśnie z wigilią, właśnie z choinką. Jakie to były czasy. Dziś nie do pomyślenia, kiedy jest dostępne wszystko.
Obawy, obawy i jeszcze raz obawy
Dlaczego o tym wspominam? Dużo maluszków które siadało – bądź na kolanach Mikołaja, bądź obok niego na wspaniałej kanapie, bardzo się bało. Wyraz dziecięcej buzi raczej nie wskazywał na radość z tego spotkania. Pomimo bardzo sympatycznego wyglądu Mikołaja – był strach, łzy. Jednym słowem zero komfortu, żadnej przyjemności z obcowania z gościem z siwą brodą. Rodzice nie raz i nie dwa dwoili się i troili, by zdjęcie robione przez fotografa wskazywało na zadowolenie "małego klienta".
Hmm… Nasunęło mi się od razu kilka innych przemyśleń. Przecież my, dorośli, zachowujemy się podobnie. Boimy się czegoś innego, nowego, nieznanego. Tak samo jak nasi milusińscy, nie inaczej. Zachowujemy się tak przed "nieznanym". Ten nieznany "biznes", o którym ktoś nam wspominał sprawia, że mamy przed sobą wręcz obraz straszności.
Poznaj swojego Świętego Mikołaja!
W naszym życiu, dopóki sami czegoś nie poznamy i nie spróbujemy – to boimy się tego, niczym…. Świętego Mikołaja! Dopiero gdy odkryjemy przyjemności z nim związane, kiedy przekonamy się, że on rozdaje prezenty, że jest taki dobry… zaczynamy go lubić. Do momentu poznania, sprawdzenia i polubienia – mamy często zachowania naszych milusińskich, jak podczas spotkania z tym nieznajomym, który w dodatku ubrany jest w czerwone szaty, czapkę, okulary. Nie znamy go, jest nam obcy. Dokładnie tak, jak nasza "nowa możliwość".
Zatem czy zrozumiemy, czy zechcemy pokochać to, co daje nam dziś świat? Czy zechcemy podjąć wyzwanie i uwierzymy, że może szansa, która wczoraj, dziś bądź jutro dotrze do nas, to może być właśnie ten "Święty Mikołaj"? Wszystko zależy od nas. Od naszego postrzegania. My decydujemy, czy zechcemy wykonać pierwszy krok, czy zechcemy poczuć chęć poznania nowych możliwości, które potrafią być zapakowane w tym życiowym worku pełnym niespodzianek, pełnym ciekawostek. Życzę każdemu i sobie samemu byśmy mniej mieli obaw, byśmy szukali i poznawali, uczyli się i doceniali, szanowali ludzi i dostrzegli te nasze "nowe możliwości". One przychodzą każdego dnia i nie musimy na nie czekać jak na pierwszą gwiazdę, by móc zasiąść przy wigilijnym stole. Nie musimy obawiać się Mikołaja. Tylko czy dostrzeżemy go, czy jedynie wejdzie nocą do domu, zostawi co ma zostawić i nawet go nie zapoznamy z powodu naszych obaw?
Odpowiedzi nie znam. Ale może znasz ją Ty… Przecież Mikołaj nie taki straszny jak go niektóre dzieci widzą!
Piotr Jabłoński