W środę, 8.11.2012 Polskę obiegła informacja o tajemniczym suplemencie diety, który reklamowano jako lek na raka. Na jednej z prywatnych aptek w kwietniu tego roku pojawiło się ogłoszenie promujące suplement diety, który ma podobno „leczyć raka jak anginę”. Pod ogłoszeniem podano numer telefonu, pod którym można skonsultować się z dystrybutorem specyfiku. Dodatkowo broszura zawiera zaproszenie na wykłady prezentujące lek na raka, odbywające się co tydzień.
Sprawą zajęła się stołeczna prokuratura – reklamowanie suplementu diety jako lekarstwa jest w Polsce karalne i podlega grzywnie. W toku postępowania ustalono, że produkt, który reklamowano, został sporządzony z owoców i warzyw – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Podstawą dochodzenia jest artykuł 130 Prawa farmaceutycznego. Stanowi on:
Kto wprowadzanemu do obrotu produktowi przypisuje właściwości produktu leczniczego, pomimo że produkt ten nie spełnia wymogów określonych w ustawie, podlega grzywnie.
Suplement wyprodukowała węgierska firma Flavon, rozprowadzająca swoje produkty w systemie marketingu sieciowego. Na razie nie podano do oficjalnej informacji, czy za reklamę była odpowiedzialna firma Flavon, czy może jeden z dystrybutorów firmy postanowił na własną rękę „zareklamować” suplement jako lekarstwo na raka.
Na stronie internetowej Flavonu możemy obejrzeć zdjęcia i opisy wszystkich produktów oferowanych przez firmę. Każdy z nich jest dokładnie opisany, przy każdym widnieje szczegółowy skład. Producent wyraźnie zaznacza, że to suplementy, wspomagające funkcjonowanie organizmu. Wszędzie zawarto informację: preparaty zawierają wyciąg z owoców, warzyw i ziół. Witryna Flavonu nie sugeruje, że specyfiki są lekarstwem na ciężkie, nieuleczalne choroby, w tym nowotwory. Firma posiada wszelkie, niezbędne do sprzedaży suplementów certyfikaty, a każdy z nich można zobaczyć na stronie http://www.flavonmax.pl/pl/pobierz/certyfikaty. Producent suplementów został nagrodzony wieloma wyróżnieniami za jakość produktów, rzetelność, innowacyjność, wiarygodność i postępowanie fair-play.
Dziennikarka Ekspresu Reporterów spotkała się z dystrybutorem specyfiku, odpowiedzialnym za zamieszczenie kontrowersyjnej ulotki na ścianie apteki, korzystając z zamieszczonego pod ogłoszeniem numeru telefonu. Co odkryła? Pani, która sporządziła reklamę uważa tekst, który napisała na ogłoszeniu za skrót myślowy, mający zachęcić do uczestnictwa w wykładach. Zrobiła to, żeby „wykrzyczeć światu, że jest coś takiego”, a przecież w ogłoszeniu, które musi być krótkie, nie ma miejsca na pełne wyjaśnienie. Inaczej litery byłyby za małe, a ogłoszenie niewidoczne.
Rynek suplementów w MLM jest jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi marketingu sieciowego. Statystyki mówią, że blisko połowa firm multi-level marketingu obecnych w Polsce oferuje nabywcom suplementy diety. Pomimo niewątpliwej wartości suplementów, musimy jednak pamiętać, że środek, zarejestrowany w Polsce jako suplement, nie może być reklamowany jako lek na żadną przypadłość. Nie chodzi tu o rzeczywiste właściwości lecznicze zawarte w owocach, warzywach, czy roślinach, z których suplementy są uzyskiwane, tylko raczej o procedurę rejestracji środka jako leku, która wygląda odmiennie niż w przypadku suplementów. Dyskusja nie jest więc o tym, czy Flavon leczy raka. Dotyczy raczej faktu, że został zarejestrowany jako suplement, a jest sprzedawany jako lek. Trudno uwierzyć, iż firma sprzedająca suplementy diety nie od dziś, sama ukręciłaby na siebie bicz, reklamując w ten sposób swoje produkty.
Na całym świecie prowadzone są badania nad wykorzystaniem naturalnych wyciągów z owoców, warzyw i roślin w leczeniu nowotworów i innych ciężkich schorzeń. Wiele z tych badań prowadzi się niestety w sposób niespełniający norm medycznych i prawnych, tak, aby można było oficjalnie uznać antyrakowe działanie substancji. Bogate koncerny farmaceutyczne mają przewagę finansową i medialną nad producentami specyfików opartych o naturalne substancje.
Jeżeli w tym wypadku dystrybutor firmy działał na własną rękę, niewątpliwe bardziej zaszkodził firmie, niż jej pomógł. Flavon świetnie radził sobie i bez renomy producenta leku na raka – firma otrzymała niedawno prestiżową nagrodę Grand Gold w konkursie Monde Selection 2012. Warto potraktować tą kontrowersyjną sytuację jako ostrzeżenie przed nieprzemyślanym działaniem liderów i konsultantów firm multi-level marketingu. Zaangażowani sprzedawcy, chcąc oczywiście jak najlepiej, wierząc w lecznicze właściwości produktu, posuwają się w postepowaniu reklamowym i sprzedażowym o krok za daleko.
Przez ogłoszenie sporządzone ręką niedoświadczonego dystrybutora rozpoczęła się medialna nagonka na firmę, począwszy od Ekspresu Reporterów, po największe dzienniki krajowe. Nikt nie będzie przecież w krótkim materiale dziennikarskim tłumaczył, że to firma marketingu sieciowego, w której odpowiedzialny za zaistniałą sytuację jest konkretny człowiek, nie cała organizacja. I tu, niestety, powtarza się sytuacja, o której niefortunnie powiedziała w Ekspresie Reporterów konsultantka Flavonu, autorka ogłoszenia – przecież chodzi o to, żeby zainteresować klienta/odbiorcę, a na pełne wyjaśnienie nie starczy linijek. Tu wybitnie nie wystarczyło miejsca na wyjaśnienia, materiał Ekspresu Reporterów przedstawia, przy okazji sprawy Flavonu, w bardzo niekorzystnym świetle wszystkie firmy działające w oparciu o network marketing. Może dzięki tej nauczce niedoświadczeni dystrybutorzy zastanowią się, zanim posuną się o ten jeden znaczący krok za daleko.
Martyna Ubych
Zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod tekstem – co sądzicie o tej sytuacji?