Wszyscy czytelnicy doskonale znają Magdalenę Szewczuk – lidera ?rmy Betterware, a także stałą publicystkę magazynu naszego portalu oraz kwartalnika Manager MLM. Dziś oddaliśmy głos równie ambitnej, pełnej zapału i konsekwencji w dążeniu do sukcesu siostrze Magdaleny — Katarzynie Szewczuk. Katarzyna swoją postawą oraz zaangażowaniem w pełni zasługuje na obejmowaną przez siebie pozycję Starszego Dyrektora Betterware Polska. Dziś poznamy całą prawdę związaną z trudnymi początkami kariery zawodowej w kraju oraz za granicą. Studiując wywiad możemy utożsamić się z rozmówczynią oraz niecodziennymi sytuacjami i emocjami mającymi wpływ na podejmowane decyzje życiowe. Dodatkowo Katarzyna zdradzi nam, jakie uczucie towarzyszy realizacji wspólnych pasji zawodowych w gronie rodzinnym. Na deser poznamy najważniejsze motto Katarzyny, które stale podsycało zapał do pracy i wytrwałości w trudnych chwilach. Zapraszam do lektury.
Michał Rusek: Jak wyglądała Twoja kariera zawodowa zanim zaczęłaś pracę w MLM?
Katarzyna Szewczuk: Zaraz po ukończeniu liceum wyjechałam pracować do Anglii. Nie wiem, czy decyzja o wyjeździe była spowodowana chęcią szybkiego i dużego zarobku, czy zwyczajnie nie miałam pomysłu na siebie i studia. Przed wyjazdem na wyspy przez krótki czas pracowałam w gastronomi. W Wielkiej Brytanii podejmowałam się różnych zajęć, ale to co najbardziej mnie irytowało, to fakt, że pracowałam na etacie 12 godzin dziennie. Wychodziłam z domu wcześnie rano i wracałam późnym wieczorem, przez co nie miałam czasu dla siebie, a tym bardziej na własne przyjemności. Mimo to moja praca nigdy nie miała nic wspólnego z MLM i nie brałam poważnie pod uwagę tej formy zarabiania pieniędzy – może dlatego, że nie znałam stylu życia, który mogę wieść pracując w ten sposób.
MR: Co zaważyło o zmianie decyzji?
KS: Po czterech latach podjęłam decyzję o powrocie do Polski i już wtedy doskonale wiedziałam czym chcę się zająć. Wracając nie miałam wykształcenia ani doświadczenia, którym mogłabym „zawojować świat”, za to miała je moja siostra, która już wtedy osiągała wysokie tytuły w Betterware. To właśnie ona namówiła mnie do powrotu i do marketingu sieciowego, choć nie ukrywam, że przez długi czas byłam na „nie” i wymyślałam coraz to lepsze wymówki, żeby tylko dała mi spokój. Kiedy dziś słyszę „ja się do tego nie nadaję, nie umiem”, czy po prostu „nie mam czasu”, widzę siebie z sprzed kilku lat i śmieje się, gdyż wiem, że w tym biznesie każdy może odnieść sukces.
MR: Czy obecność Magdy pomagała i wpływała motywująco?
KS: KS: Na pewno pomagała, gdyż siostra wprowadziła mnie do świata MLM. Zapoznała z podstawami, bez których nie da się zacząć. Mogłam podglądać ją przy pracy, uczyć się od niej. Jednym słowem — skróciłam swoją drogę do sukcesu do minimum. Na początku często słyszałam porównania mojej osoby do Magdy, a moje sukcesy traktowane były jakoby osiągnięte dzięki koneksjom rodzinnym. Po pewnym czasie można się jednak do tego przyzwyczaić, a każdy, kto osiągnął jakiś sukces w MLM wie, że jeśli nie wkłada się całego serca w pracę, to nawet mając Billa Gatesa za wujka nic się nie osiągnie. W tym biznesie nie liczą się znajomości ani stopień pokrewieństwa.
MR: Czy od początku była to firma Betterware?
KS: Tak. Muszę się jednak przyznać, że kiedy zaczynałam w Betterware — nie miałam rozeznania jakie firmy działają na rynku w tym systemie, a tym bardziej, która jest lepsza, a która najlepsza. Jednak kiedy wiedziałam już czym jest marketing sieciowy oczywiście zrobiłam takie rozeznanie i cieszę się, że od razu trafiłam na Betterware.
MR: Co zmieniła w Twoim życiu firma Betterware?
KS: Odkąd zaczęłam współpracę z Betterware, wiele zmieniło się w moim życiu, wiele zmian zaszło również w firmie przez ten czas. Betterware rośnie w siłę. Na przestrzeni wielu miesięcy wspólnej pracy dostrzegam jak bardzo ta firma wychodzi nam, przedstawicielom naprzeciw. Stale podnoszony jest poziom obsługi i udogodnień, jak chociażby logistyka. Otrzymujemy mnóstwo wspaniałych narzędzi pracy, szkolenia na najwyższym poziomie – tej firmie warto zaufać, bo stawia na pierwszym miejscu swojego przedstawiciela. W momencie, gdy firma poszerzyła swoją ofertę o produkty wellnes, stworzyła nam tym samym nowy rynek odbiorców. Teraz możemy dotrzeć do zupełnie innego grona potencjalnych klientów i przedstawicieli, a przede wszystkim – razem z Betterware możemy lepiej zadbać o nasze zdrowie i kondycję i co najważniejsze — poprawić jakość naszego życia.
MR: Proszę zdradzić – czy siostra była bardziej wymagająca względem Ciebie niż innych partnerów?
KS: Praca z członkiem rodziny to prawdziwe wyzwanie, gdyż ciężko zachować relacje typowo biznesowe, gdy zna się z kimś od zawsze i wie o nim prawie wszystko. Trzeba również nauczyć się wyznaczać granicę, za którą nie ma tematu pracy. Robiąc wspólnie spotkania, odwiedzając nasze struktury, zjeździłyśmy wspólnie tysiące kilometrów – w takich sytuacjach nie trudno choćby o zmęczenie i wynikające z tego ciężkie chwile (śmiech), myślę jednak, że po tylu latach wypracowałyśmy z siostrą swój system pracy, w którym obie czujemy się dobrze.
MR: Patrząc w perspektywie całej kariery, co osiągnęłaś tylko i wyłącznie dzięki MLM?
KS: Kiedy zaczynałam pracę w marketingu wielopoziomowym — szczerze mówiąc było to moje „być albo nie być”. Bez szkoły, zaplecza rodziców i zabezpieczenia finansowego nie miałam żadnych szans na dostatnie życie i spełnianie swoich marzeń, pasji. Dzięki zarobkom, ale także dzięki konferencjom firmowym odbywającym się za granicą udało mi się zwiedzić dużą część Europy i Afryki. Spełniłam jedno ze swoich marzeń, jakim były wakacje w Ameryce. Ponadto mam teraz czas na szukanie nowych pasji i radości. Pracując w Betterware, mogę to wszystko osiągnąć dzięki nienormowanemu czasowi pracy. Od zawsze moim hobby były książki, dlatego mogę pozwolić sobie na czytanie ich w każdej wolnej, wybranej przez siebie chwili. Pewnego dnia wpadłam na pomysł, aby połączyć moje hobby z pracą, która daje mi tyle satysfakcji. Tak powstał projekt Biblioteki Lidera. Jest to blog poświęcony rozwijaniu wiedzy w dziedzinach, które pomagają osiągać sukcesy w biznesie. Czytam i recenzuję książki pod kątem wartości merytorycznej, w myśl złotej zasady: „książka to mistrz, co nauki darmo udziela”. Każdy może opisać i zgłosić swoje propozycje do biblioteki. Chciałabym, by ten dział stał się niezbędnikiem dla każdego, kto ceni sobie osobisty rozwój i chce odnosić sukcesy nie tylko w biznesie, ale również na innych płaszczyznach życia. W Bibliotece wspólnie tworzymy Top 10 książek, które powinny znaleźć się w bibliotece każdego Lidera.
MR: Ilu współpracowników znajduje się w Twojej strukturze?
KS: Ciężko to określić, gdyż moja struktura stale się rozwija Na dzień dzisiejszy jest to kilka tysięcy współpracowników.
MR: Czy szkolisz swoich partnerów? W jaki sposób?
KS: Oczywiście, że tak. W tej branży, jeśli chcemy odnosić sukcesy musimy inwestować w siebie i stale się rozwijać poprzez szkolenia i seminaria. Nie możemy stać w miejscu. Każdy początkujący przedstawiciel dostaje pakiet wiedzy. Może brać udział we wszystkich szkoleniach, które organizujemy. Również dla podnoszenia swoich kwalifikacji stworzyłam Bibliotekę Lidera. Firma organizuje liczne szkolenia, w których każdy może wziąć udział, aby podnieść swoje kwalifikacje. Oprócz szkoleń ważne jest też korzystanie z doświadczeń członków struktury. Zdarza się, że osoba, która jest w firmie od niedawna ma ciekawe pomysły. Warto wspólnie nad nimi pracować.
MR: Czy na podstawie Twojego doświadczenia ważniejszy jest szybki rozwój grupy czy solidność struktury?
KS: Bez wątpienia solidność struktury. Każdy, kto chce zbudować stabilny biznes w MLM musi nastawić się na konsekwentną pracę, która może potrwać nawet kilka lat, ale gdy osiągniemy zamierzone cele będziemy przekonani, że było warto. Musimy uzbroić się w cierpliwość i „nie rezygnować z celu tylko dla tego, że jego osiągniecie wymaga czasu. Czas i tak upłynie…”
MR: Co jest dla Ciebie największym sukcesem?
KS: Moment, w którym poczułam, że odniosłam największy sukces pojawił się w dniu, kiedy osiągnęłam poziom Dyrektora w Betterware. Choć później przyszły wyższe tytuły, to jednak tamten moment wspominam jako ten, kiedy odczułam ogromną radość wynikającą z tego, jak wiele zawdzięczam swojej pracy i że marzenia się spełniają. Sama sobie udowodniłam, że to działa, że warto i że się do tego nadaję.
MR: Czy stosujesz jakiś wybrany model lub metodę prowadzenie rekrutacji?
KS: Stosuję wszystkie możliwe jednocześnie. Nie mam tylko jednej przysłowiowej „złotej” recepty. Zawsze działa coś innego. Myślę, że najważniejszy jest kontakt i budowanie relacji z drugim człowiekiem.
MR: Opowiedz o ciekawej historii związanej z rekrutacją.
KS: Parę lat temu, chwilę przed wyjazdem na konferencję firmową, która odbywała się w wysokiej klasy SPA, odwiedziłam przyjaciół. Opowiadając im gdzie się wybieram, usłyszałam pytanie „to na tych wieszaczkach da się zarobić?” (w ofercie naszej firmy mieliśmy wieszak na winogrona czy banany). Musiało upłynąć sporo czasu zanim w to uwierzyli. Właśnie zaczęliśmy współpracę i wierzę w nasz wspólny sukces.
MR: Czy stosujesz opracowaną – konkretną metodę sprzedaży?
KS: Najlepiej sprzedaje się to z czego sami jesteśmy zadowoleni. Ciągle coś polecamy, kino, książkę, restaurację. Mówimy o tym z entuzjazmem, bo wszystkie te rzeczy na nas robią wrażenie, choć nic na tym nie zarabiamy. Uważam, że najważniejsze jest abyśmy sami wierzyli w produkt, który sprzedajemy. Wtedy tak naprawdę on sam się sprzedaje. Nie potrzebuję żadnej reklamy. Zauważyłam, że ludzie oglądają katalog nie patrząc tak naprawdę, co się w nim znajduje, dlatego musimy sami im wskazać, czego potrzebują.
MR: Czy posiadasz motto życiowe, którym się kierujesz?
KS: Gdy budzę się rano patrzę w lustro i mówię sobie "to będzie mój dzień" a potem taki właśnie jest!
Moje motto to "czyny nie słowa", dlatego staram się nie narzekać, tylko skupić na tym co jeszcze mogę zrobić aby osiągać swoje cele.
Dziękuję za pasjonującą rozmowę i miłe spotkanie.
Michał Rusek
www.MarketingDlaCiebie.pl
Ostatnie artkuły tego autora:
Za mało zarabiamy nie oznacza, że za mało pracujemy
Bagaż doświadczeń – etat, a MLM? Wpisz doświadczenie w CV i osiągnij swój cel!
Co zrobić, by nam się chciało tak bardzo, jak nam się nie chce?
Kalendarz – najlepszy consierge przedsiębiorcy