Wytrwale szukał wiedzy na temat sposobów skutecznego budowania struktury przez Internet. Rezygnował ze współpracy z firmami, w których inni liderzy nie byli przychylnie nastawieni do tej formy działania. Cierpliwość się opłaciła. Znalazł człowieka, który ukierunkował go i z którym rozwija strukturę firmy Kyäni. Obecnie dzięki wykorzystaniu w głównej mierze Internetu, osiąga pięciocyfrowe zarobki.
Służyłeś w wojsku jako komandos. Czy doświadczenia z tamtego okresu, kształtujące charakter, przydają się Tobie w biznesie?
Hehe, tak to było świetne przeżycie… Zgłosiłem się nawet na ochotnika! Odechciało mi się już w pierwszy poranek, gdzie przyzwyczajony do cywilnych, ciepłych ciuszków zostałem z nich odarty, aby o szóstej rano, przy sporym mrozie, zostać przyzwyczajony do śnieżnego podłoża poprzez czołganie się po nim. Jako ubiór miałem tylko cieniutki dresik. Czy te i inne przeżycia kształtują charakter? Oczywiście… Teraz mam do dyspozycji wygodny samochód, telefon, komfortowe warunki pracy, przyjemnych ludzi dookoła. Spróbuj to Tomku przeciwstawić zimnym murom jednostki wojskowej, ciągłej potrzebie dostosowywania się do często bzdurnych rozkazów niekompetentnych osób? Idealny test umiejętności przetrwania – czyli jak w naszym rodzimym biznesie.
W artykule, znajdującym się w ostatnim wydaniu kwartalnika Manager MLM, przeczytałem, że praca na etacie nauczyła Ciebie szacunku, porządku i dyscypliny. Dlaczego nie chciałeś kontynuować tej pracy?
Nie chciałem pracować dla kogoś. To podstawowy czynnik. W pewnej bardzo znanej firmie byłem kiedyś najlepszym sprzedawcą w konkursie. Niestety nie dość, że zostałem niedoceniony, to jeszcze mocno podważono moje zaangażowanie. W kilku innych firmach dawałem z siebie wszystko, a moje wyniki nigdy nie były zauważone. Mało tego – jako moi kierownicy i przełożeni często pracowały osoby, które miały delikatnie mówiąc w nosie wynik firmy i pojęcie o tym co robią i po co. Postanowiłem wtedy, że moje wyniki muszą być wymiernie nagradzane, a to będzie miało tylko wtedy szansę na realizację, jeżeli będę pracował dla siebie i z zespołem zaangażowanych osób myślących, jak ja.
Gdy rozpoczynałeś w 2003 roku własną działalność gospodarczą, byłeś pewien sukcesu? Czy odczuwałeś może niepewność związaną z ryzykiem?
Zawsze jestem pewien sukcesu swoich przedsięwzięć. Inaczej bym się za nie nie zabierał!
Twoja firma handlowa przynosiła duże zyski. Postanowiłeś otworzyć nowy salon z telefonami komórkowymi. Jednocześnie spadła koniunktura, a najlepsi pracownicy odeszli. Jak na to zareagowałeś?
Wtedy jeszcze nie byłem na to przygotowany psychicznie. Odczułem to strasznie. To był mój pierwszy biznesowy duży dół w życiu. Przez kilka miesięcy miałem dość biznesu, ludzi i wszystkiego dookoła. Wiedziałem, że muszę zmienić strategię, sposób działania, aby już nigdy więcej nie stało się coś takiego drugi raz. Wiedziałem, że nie mogę uzależniać całego biznesu od koniunktury. Przeżyłem zimę robiąc różne głupie rzeczy, które patrząc z perspektywy czasu pomogły mi mocno dojrzeć. Mimo, że w tym czasie robiłem rzeczy, z których nie jestem dumny, a wręcz przeciwnie, teraz wiem, że po pierwsze jest to materiał na niejedną książkę – z nutką wątków dramatycznych, sensacyjnych oraz kilku innych, to wiem, że bez tych przeżyć nie rozwinąłbym się tak, jak to ma miejsce teraz. Czuję się bardzo, ale to bardzo mocno. Nie do powstrzymania, nie do pokonania i z błyskiem w oku gwarantującym sukces…
Z Tomaszem Damianem rozmawiał Tomek Nawrot