Wywiad z Dariuszem Nowikiem z firmy DIAMONDS INTERNATIONAL CORPORATION – D.I.C. Sp. z o.o.
Żołnierz, mechanik samochodowy, sprzedawca, asystent managera, właściciel firmy sprzedającej usługi telewizji satelitarnej, pracownik w firmie poligraficznej, a teraz pośrednik w obrocie diamentami? Czy coś pominąłem? Skąd u pana taka wielość profesji i zajęć?
Nie uważam, iż to duża ilość zajęć. Nie wspomniał pan jeszcze o kierowcy w piekarni, elektroniku – zakładałem alarmy samochodowe, zajmowałem się także przywożeniem rozbitych aut z zachodniej Europy, renowacją mebli, a bardzo ważnym etapem w moim życiu, była praca sprzedawcy w D2D (prawdziwa szkoła życia). Cały czas szukałem niezależności czasowo finansowej, na jaką pracuję do dziś i tak zatrzymałem się przy diamentach.
Jak to bogate doświadczenie pomaga panu w obecnej pracy w firmie D.I.C. Holding?
Wcześniej słyszałem od pracodawców, że nie posiadam umiejętności sprzedażowych i pracy w zespole. Najwięcej nauczyła mnie praca w D2D (YAP), przy promowaniu instytucji kulturalno rozrywkowych. Ówczesny szef, Robert Dziadkowski, wyznawał zasadę, iż praktyka czyni mistrza, wspierał i wymagał, znał swoją profesję doskonale i nazywam go pierwszym „Ojcem biznesowym”. Od niego nauczyłem się pokory, szacunku dla ludzi, cierpliwości do klientów, pracy zespołowej, już wówczas szlifował moją upartość w dążeniu do wyznaczonych przeze mnie celów, dziękuję za to Robercie.
Przed panem i całą firmą świetlana przyszłość, jak się wydaje. Mam na myśli ostatnie zawirowania na światowych rynkach. Diamenty, to oprócz złota najlepsza lokata kapitału. Jak wygląda to z pańskiej perspektywy?
Z mojego doświadczenia potwierdzić muszę, że ludzie najczęściej traktują diament, jako małe twarde i drogie cacko. Uważam, że poszerzanie wiedzy ludzi jest najlepszym rozwiązaniem, aby nie przespali możliwości, jakie dają diamenty. Polacy są dopiero w „blokach startowych”, mając na uwadze wiedze diamentową, gdyż około 10% kapitału państw zachodnich jest już ubezpieczone w diamentach, w Stanach około 15 do 17% a w Polsce nie mamy jeszcze pełnego jednego procentu. Zatem, niezależnie od zawirowań rynkowych, edukacja jest wszystkim potrzebna. Dzięki temu łatwiej jest ochronić pieniądze.
Na czym polegają pańskie obecne obowiązki?
Kierując się wytycznymi przełożonych, informuję o możliwościach, jakie dają diamenty i współpraca z nasza firmą. Ludzie sami się definiują – stają się inwestorami, przedsiębiorcy szukają rozwiązań podatkowych, mamy uznawalny koszt uzyskania przychodu oraz zwrotu podatku VAT czyli podpowiadam rozwiązania dla zainteresowanych tematem.
Jakie znaczenie mają dla pana otaczający pana ludzie – współpracownicy?
Ludzi nie stosujących zasad dobrej współpracy lub zwykłego dobrego zachowania jest bardzo dużo – przykre, ale prawdziwe. Trzeba uważać, kim się otaczamy i reagować, aby tacy ludzie nie zepsuli wypracowanych dobrych relacji. Mam to szczęście wyboru ludzi, z którymi współpracuje. Traktujemy się na zasadach partnerskich, dlatego mamy bardzo dobre kontakty między sobą, wręcz czujemy się, jak jedna wielka rodzina. Stwarza to zdrowe zasady i dzięki temu rodzą się z tego przyjaźnie.
Przed rozpoczęciem naszej rozmowy przedstawił mi pan bardzo ciekawy pomysł na podział czasu pracy. Czy może pan przedstawić naszym czytelnikom swój plan dnia?
Najprostsze jest pokazanie kalendarza, aby czytelnicy mogli zapoznać się z nim.
Startuje najczęściej o 9:00, a kończę o bliżej nieokreślonej porze dnia, bywa że i o 22:00, ale jeśli praca, jaką wykonuje ma wykładnik 100%, to 33% czasu poświęcam na zdobywanie kontaktów, dzięki czemu mogę powiększyć struktury bezpośrednie, następnie 33% przeznaczam na własną sprzedaż. A to najważniejsze 33% jest przeznaczone dla zespołu na pomoc w budowaniu ich osobowości i sieci.
Porozmawiajmy teraz o przedmiocie pana pracy czyli diamentach. Jaki ma pan stosunek do nich? Pytam o to dlatego, że w korespondencji poprzedzającej ten wywiad napisał pan bardzo intrygujące zdanie: swoją pracę porównałbym do doradcy w inwestowaniu uczuć.
Pierwsze diamenty, jakie widziałem w życiu, były na wystawie jubilerskiej, pierwsze w D.I.C. stały się klejnotami rodzinnymi, którymi obdarowałem małżonkę w podziękowaniu za narodziny naszego syna, Kamila. Mimo upływu czasu widzę, jak żona jest bardzo emocjonalnie związana z nimi. Patrząc na ten pierścionek, widzimy oprócz brylancików zamknięte nasze emocje, energię. Właśnie po tych przeżyciach uważam, że osoba zajmująca się brylantami jest pewnego rodzaju „doradcą w inwestowaniu uczuć” – diamenty są wieczne, a emocje w nich zamknięte będą w nich jeszcze dłużej – jest to magia, którą można jedynie poczuć od kogoś, kto będzie chciał zdradzić swoją historię, która kryje się w tym pięknie. A każdy ma inną tajemnicę.
Jak zachowują się pana klienci w momencie, kiedy prezentuje im pan diamenty? Co mówią? Jak się w tej jednej chwili zmieniają?
U moich klientów widzę podobne reakcje, jakie i ja miałem; pierwsza widoczna jest mina „zawodowego pokerzysty”, mało z niej wyczytamy, można sądzić, że osoba jest skoncentrowana na rozmowie, w której ukazuję moc diamentów. Drugi etap, to „pragnienie dziecka”, lśniące oczy, uśmiechnięta twarz, ręce, które już tylko czekają na to, aby móc delektować się tym pięknem. A trzeci etap, to „zauroczenie”, nawet zawodowi gracze w pokera nie ukryją tych emocji, jakie daje posiadanie własnego brylantu. Maślane oczy, to w jaki sposób emanują energią. Ja na tym etapie czułem „motylki” w brzuchu, wybierając biżuterię i wiedziałem jedno, że już tego, co mam w dłoniach nie oddam… także i kupiłem żonie.
W firmie D.I.C Holding działa pan od blisko dwóch lat. Co dała panu ta praca, oprócz pieniędzy oczywiście?
Dwa lata temu uważałem, że potrafię pracować z ludźmi, myliłem się. Doświadczenie, jakie dało mi życie tutaj było dobre tylko na start. Dopiero tu nauczyłem się i nadal uczę pracować z ludźmi. Zupełnie inaczej interpretuję dziś sformułowanie „współpraca” – to są inne relacje niż te, których wcześniej doświadczałem. To szczerość, uczciwość koleżeńska, szacunek do współpracowników. Są to elementy, o których wielu zapomina
Wyobraża pan sobie zmianę pracy, teraz po zdobyciu tylu nowych doświadczeń?
Tak, wyobrażam sobie zmianę pracy. Po pracy managera w D.I.C. nastąpi etap inwestora, to do czego nieustannie przygotowuje nas firma.
Jaki cel lub cele zamierza pan osiągnąć w najbliższym roku?
Moim celem w tym roku jest dalsze pokazywanie otaczającym mnie ludziom w D.I.C i nie tylko, chodzi mi o moje struktury, że jeżeli tylko się bardzo tego pragnie i skoncentruje się na własnych celach, to data, kiedy rozpoczęło się działanie w firmie nie jest ważna. Najważniejsze jest to, aby szanować ludzi i dbać o rozwój swój i zespołu, pielęgnując ich pragnienie i pomagając w osiąganiu wyznaczonych wcześniej przez nich celów – wyników. Można przeskoczyć tych, którzy w waszych oczach dziś uważani są za najlepszych.
Dziękuję za rozmowę