Kilkanaście lat temu byłam instruktorem fitness. Pracowałam z kobietami nad ich sylwetką i sprawnością fizyczną. Kilka razy w tygodniu popołudnia spędzałam na sali gimnastycznej dopingując moje podopieczne do dodatkowego wysiłku.
Po zmianie branży przyszedł taki czas, gdy sama zdecydowałam się na zajęcia fitness. Tym razem to ja stanęłam po drugiej stronie.
Wiele razy podejmowałam zapisy na zajęcia, a po miesiącu rezygnowałam. Ty też to znasz?
Zastanawiałam się, co takiego dzieje się, że ja, osoba uważająca się na konsekwentną i zdeterminowaną tak szybko rezygnuję z zajęć, których specyfikę znam tak dobrze.
Były instruktor aerobicu, obecny coach rezygnuje z zajęć fitness po miesiącu?
Przetestowałam liczne kluby i rodzaje aktywności. Zaczynając od Bollywood Dance poprzez Step Up, zajęcia na basenie, siłowni na Movie Dance kończąc.
Czy w branży marketingu sieciowego nie jest podobnie? Ludzie zdeterminowani i konsekwentni podejmują się współpracy z firmą (czytaj klubem sportowym). Na etapie zapisów otrzymują obietnicę uzyskania pomocy sponsora (trenera personalnego) i zarobienia pieniędzy (uzyskania wymarzonej sylwetki).
Później jednak okazuje się, że nikt im nie ma czasu powiedzieć: jak mają konkretnie przygotować się do zajęć? Ile razy, kiedy i jak mają ćwiczyć? Co ze sobą przynieść na trening? W klubie odwołują zajęcia, przekładają terminy. Trener personalny ledwie pamięta jak nowi podopieczni mają na imię i traktuje ich tak samo jak resztę uczestników, którzy zaczęli ćwiczyć już pół roku temu. Zdarzają mu się humory, spóźnia się na zajęcia i ani razu nie zapytał ich, po co tutaj przyszli, z góry zakładając, że pewnie chcą zrzucić kilka kilogramów. Naprzeciw temu wychodzi naturalna niechęć do wysiłku (czytaj – zwykłe ludzkie lenistwo), brak poczucia komfortu w nowym miejscu, a co za tym idzie, brak długofalowego zaangażowania. Z tego wszystkiego wynika brak wyników i rezultat gotowy – coraz rzadziej pojawiają się na zajęciach, a ostatecznie odchodzą.
W marketingu sieciowym początkujący przedsiębiorcy, często zdeterminowani i podejrzewani o potencjał nie uzyskują na starcie niezbędnego wsparcia. Ich Liderom często wydaje się, że chęć zarobienia pieniędzy wystarczy do tego, aby samodzielnie wpadli na pomysł: co i jak mają robić?
Czy zawsze odpowiedzialność za brak sukcesu leży po stronie Twojego współpracownika?
Czy naprawdę wystarczy powiedzieć, że się nie nadają, nie są wytrwali, cierpliwi i nie mają charyzmy? Uważam, że odpowiedzialność za sukces w relacji Sponsor – Dystrybutor jest wspólna i kształtuje się następująco:
Sponsor stanowi 49% odpowiedzialności za sukces.
Dystrybutor stanowi 51% odpowiedzialności za sukces.
To, że Twoja odpowiedzialność ostatecznie jest mniejsza, nie oznacza wcale, że do swoich 49% nie powinieneś się przygotować.
Czy Ty jesteś takim mentorem, który wychodzi ze swoim podopiecznym na boisko, czy też Twoja rola kończy się na wydaniu zaleceń na sali szkoleniowej?
Czy gdy wychodzisz na boisko, wciąż pokazujesz mu jak trafiać do kosza, licząc, że od patrzenia się nauczy? Czy pozwalasz mu doskonalić się pod Twoim okiem, udzielając wzmacniającej informacji zwrotnej?
Czy masz pomysł na to jak konkretnie Twój podopieczny ma osiągnąć wyniki, czyli mówiąc językiem branżowym zarobić oczekiwaną kwotę pieniędzy?
Pytając o konkretny pomysł, mam na myśli odpowiedzi na pytania:
- Co ma robić? Jakie dokładnie czynności ma wykonywać?
- Jak ma to robić? Czy masz wypracowany skuteczny sposób, którego możesz go nauczyć?
- Kiedy ma to robić? Ile ma pracować, w jakich odstępach czasu?
- Jak długo ma pracować, aby uzyskać oczekiwany wynik?
- Na jakie może napotkać trudności? Jak może sobie z nimi poradzić?
- Jakie podstawowe kompetencje są mu potrzebne, aby zacząć działać?
- Gdzie może je nabyć?
- Jak ma się przygotowywać/doskonalić pomiędzy działaniami w terenie?
Odpowiedzi na te pytania i gotowy plan to część Twoich 49%!
Jeśli prowadzisz swoich współpracowników bez pomysłu, na zasadzie, „zrobię z nimi to czego będą chcieli”, to uwierz mi; na dłuższą metę, niczego, prócz świętego spokoju nie będą chcieli. Nigdy nie udało mi się wypromować nikogo na pozycję Lidera bez pomysłu na tą osobę, bazując jedynie na początkowej chęci osiągnięcia sukcesu mojego kandydata. A Tobie?
Zachęcam Cię do przeanalizowania Twoich działań z tymi biznes-partnerami, z którymi Twoja współpraca już się zakończyła. Tym razem jednak nie szukaj przyczyny za oknem, tylko w odbiciu lustra. Szczerze odpowiedz sobie na pytanie: Czy zadbałem o te 49%, które stanowi moją odpowiedzialność za sukces?
Jeśli nie. Trudno. Tylko się teraz nie biczuj, nie rozpamiętuj i nie rwij włosów z głowy. Mogą Ci się jeszcze w życiu przydać. Zamiast tego przejdź do pracy nad swoimi 49%.
Opracuj plan działania.
Swój pomysł na pracę z potencjalnym Liderem. Krok po kroku.
Tak jak trener opracowuje plan treningu dla swojego podopiecznego.
Odpowiedz SZCZEGÓŁOWO na pytania z poprzedniej strony.
Najlepiej TERAZ na nie odpowiedz.
I Ty i ja wiemy, że jeśli nie odpowiesz na nie teraz, to jest wysoce prawdopodobne, że nie odpowiesz na nie nigdy.
Kamila Molińska
www.molinskabusinesscoaching.com
www.directmarketingacademy.com.pl
Przeczytaj część drugą oraz trzecią artykułu "Coach na zajęciach fitness"