Nie znam osoby która powiedziałaby, że zarabia wystarczającą ilość pieniędzy, a to co ma w zupełności jej wystarcza. Pieniądze są jak apetyt, który rośnie w miarę jedzenia. Im więcej zarabiamy, tym więcej ich potrzebujemy, gdyż nasze potrzeby zaczynają rosnąć do gigantycznych rozmiarów. Nagle okazuje się, że przytulne mieszkanko jest zbyt małe i potrzebny jest dom, chociaż jeszcze chwilę temu wszystko było w jak najlepszym porządku. Samochód był wygodny, komfortowy i szybki, ale dziś już czegoś w nim brakuje, a 42 calowy telewizor nagle się skurczył. Tego typu przykłady mógłbym mnożyć i mnożyć, ale tak na prawdę wszystko sprowadza się do tego, że za mało zarabiamy i zbyt szybko przyzwyczajamy się do luksusu.
Pierwszym krokiem po uświadomieniu sobie faktu, że zarabiamy za mało, jest pytanie do nas samych „co mogę zrobić aby zarabiać więcej?”. Powszechna opinia brzmi, że jeśli chcemy zarabiać więcej to musimy więcej i ciężej pracować. Być może ma to swoje uzasadnienie, jeśli pracujemy na akord, a wynagrodzenie jest zależne od wyprodukowanych sztuk. Mimo to nadal najpopularniejszą formą zdobywania środków do życia jest zatrudnienie na etacie, który pod tym względem jest mało elastyczny, bo na koniec miesiąca i tak przychodzi taka sama pensja. Wyjątek stanowią przedstawiciele handlowi, których wyposażono w motywacyjny system prowizyjny, ale i oni twierdzą, że zarabiają za mało, a bieda zakrada się do pustych kieszeni. Wydaje się, że nie istnieje żadne logiczne wyjście, z tego błędnego koła, gdyż nasze potrzeby stale rosną, a zarobki jak na złość pozostają bez zmian. Najczęstszym rozwiązaniem, jest próba zmiany pracy na lepszą, „bo znajomy powiedział, że u niego w firmie…”, „a koleżanka w tajemnicy napisała mi, że jest wolny wakat i że to świetna praca”, ale wszystkie mrzonki obracają się w pył, gdy już po zmianie pracodawcy potwierdza się popularne powiedzenie „wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma”.
Michał Rusek
tel. 504 905 968