RICI – Ranking MLM: marka osobista w biznesie https://rankingmlm.pl Najlepszy ranking firm i managerów MLM. Marka osobista dla Ciebie i Twojej firmy - Multi Level Marketing. Budowanie marki, reklama i promocja. Wed, 05 Nov 2014 08:25:15 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.5.2 https://rankingmlm.pl/wp-content/uploads/2020/03/cropped-og-graph-32x32.jpg RICI – Ranking MLM: marka osobista w biznesie https://rankingmlm.pl 32 32 Waldemar Manhart – networker z krwi i kości https://rankingmlm.pl/waldemar-manhart-networker-z-krwi-kosci/ Wed, 05 Nov 2014 08:25:15 +0000 http://rankingmlm.com/?p=41715 Wychowany dwujęzycznie i dwukulturowo, młody Waldemar Lewandowski emigruje w 1980 roku, jako 20-latek, do Niemiec. Po dwóch latach podejmuje studia ekonomiczne na kierunku Ruch pasażerski, kończy z dyplomem z ekonomii. Jeszcze podczas studiów, jako ojciec dwojga dzieci, podejmuje działalność gospodarczą, pierwotnie jako tłumacz przysięgły języka polskiego dla wszystkich miejskich urzędów, […]

Artykuł Waldemar Manhart – networker z krwi i kości pochodzi z serwisu Ranking MLM: marka osobista w biznesie.

]]>
Wychowany dwujęzycznie i dwukulturowo, młody Waldemar Lewandowski emigruje w 1980 roku, jako 20-latek, do Niemiec. Po dwóch latach podejmuje studia ekonomiczne na kierunku Ruch pasażerski, kończy z dyplomem z ekonomii. Jeszcze podczas studiów, jako ojciec dwojga dzieci, podejmuje działalność gospodarczą, pierwotnie jako tłumacz przysięgły języka polskiego dla wszystkich miejskich urzędów, a później otwierając pierwszą spółkę „jonit venture” w Warszawie, z pierwszą wypożyczalnią samochodów na terenie Dworca Centralnego, pełniąc w niej funkcję prezesa zarządu. 

Po dzisiejszy dzień pełni funkcje członka zarządu, prezesa, prokurenta i konsultanta w różnych spółkach kapitałowych. Wstępując w pierwszy związek małżeński, ze względów osobistych przyjmuje nazwisko małżonki, choć w erze popularności Roberta Lewandowskiego z pewnością już by tego nie zrobił. Całe swoje dotychczasowe życie zawodowe spędził w Polsce, mieszkając w Niemczech. Twierdzi, że nie ma lepszego kraju na robienie biznesu jak Polska. Uwielbia podróże, innowatorstwo, pracę z entuzjazmem, spotkania z różnymi kulturami, kocha czas spędzany w rodzinie, która jest dla niego ostoją spokoju.

Waldemar ManhartFotografia, muzyka, gra na gitarze to jego pasje, poza tą największą, network marketingiem. Mówią o nim, że jest nie do zdarcia. Od 1976 roku prowadzi aktywne życie religijne, pasjonuje się czytaniem Pisma Świętego i jego wykładnią. Z dala od wszelkiej polityki zmienił priorytet i od kilku lat na pierwszym miejscu stawia rodzinę, podporządkowując wszystko jej interesom.

Twierdzi, że aby osiągnąć sukces w networku, trzeba kochać ludzi, być wiernym i lojalnym. Jednak jego największym sukcesem, jak przyznaje, jest uznanie i szacunek ukochanej żony Iwonki oraz jego wszystkich czworga dzieci i wielu osób, z którymi współpracuje. Szacunek bierze się z zaufania, a z tym związane jest zobowiązanie. Jest świadomy tego zobowiązania i ciężaru, dlatego chce odpowiedzieć oficjalnie na wszelkie oskarżenia kierowane pod jego adresem.

Zapraszamy na wywiad, w którym Waldemar Manhart odpiera zarzuty adresowane w jego kierunku. Wytykano mu nieuczciwą działalność, wprowadzanie do Polski piramid finansowych i zmienianie firm, gdy tylko nadarzy się bardziej dochodowa okazja. W Internecie wielokrotnie wystosowywano pod jego adresem oszczerstwa. Czy słusznie? Oceńcie sami!

Martyna Ubych: Zacznijmy od kwestii, która wciąż powraca jak bumerang. W jaki sposób nawiązał Pan współpracę z Peterem Kowallikiem? Co odpowie Pan na zarzuty wystosowane pod Pana kątem, jakoby rzekomo zaprzeczał Pan, że Peter Kowallik działał nieuczciwie?

Waldemar Manhart: Zacznijmy od końca. Nigdy takiej wypowiedzi z mojej strony być nie mogło, gdyż prowadziłem  proces cywilny w Niemczech przeciwko temu panu o niezapłacone 3 000 euro z tytułu należnego honorarium, którego nie otrzymałem za wykonaną pracę, zakończony ugodą. Pod koniec listopada 2011 roku zjawił się on w moim mieście i podczas kolacji przedstawił koncepcję oraz propozycję współpracy na zasadzie wynagrodzenia w charakterze dyrektora firmy. Projekt wydawał się spójny i ciekawy, a do tego gwarancja, iż w to przedsięwzięcie włożył ponad milion euro prywatnych pieniędzy. Podpisałem umowę, której przedmiotem było stworzenie platformy produktowej oraz zorganizowanie biura. Prosił mnie o to osobiście, przyznając, iż tego nie potrafi w ogóle. Prawda. Znał moje zdolności i potrafił mnie kupić. Dałem się zwieść jak tysiące innych, to jest jego talent. Kowallik nie radził sobie z niczym w biurze. Moje zadanie wypełniłem w zupełności i tak w okresie od grudnia do 15.01.2012 roku zorganizowałem całe biuro oraz utworzyłem paletę produktową firmy w trzech dziedzinach: suplementy, kosmetyki i gospodarstwo domowe, do tego katalogi, filmy, etykiety, etc. Firma miała ponad 50 artykułów, które zaprezentowałem ponad 50 dystrybutorom z całej Polski, na specjalnym szkoleniu 15.01.2012 roku w Łodzi. Dopiero w marcu 2012 otrzymałem jego „katalog 7 wyroków karnych”, w tym dwóch do odsiadki w zawiasach. Niestety za późno.

M.U.: W sieci pojawiły się spekulacje, że 50% zysków Petera Kowallika z nieuczciwego biznesu znalazło się na Pana koncie. Jak Pan to skomentuje?

W.M.: No tak. W sieci. Sieć jest jak nóż. Można nim kroić owoce, przyrządzać posiłki oraz kaleczyć i mordować. Taka jest sieć. Internet to medium niekontrolowane – i dobrze – ale także poletko dla ludzi każdego pokroju, też tych „zagubionych”, zawistników i anonimowej konkurencji. Ten zarzut powyżej jest wierutną bzdurą. Firma Xtra nie miała żadnych zysków podczas mojej tam obecności. Zerwałem umowę i opuściłem firmę Kowallika, ponieważ nie było w niej ani grosza, dosłownie. Nawet na pokrycie jakichkolwiek kosztów podróży. Po 2 miesiącach z kawałkiem wróciłem do Niemiec za własne pieniądze.

M.U.: Spotkałam się, również w Internecie, z opinią, że jest Pan „specem od piramid finansowych“.

W.M.: Takie opinie można spotkać tylko w sieci. Każda firma, z którą współpracowałem i pomagałem wejść na rynek polski, była legalna. W latach 2003 – 2005 byłem trzykrotnie przesłuchiwany na „zlecenie przysłużnych przyjaciół” przez PG, czy prokuraturę na tę okoliczność i nigdy, żaden z tych organów nie wystosował kiedykolwiek zarzutów. Każda firma działała legalnie, i to zanim ja z taką firmą zacząłem współpracować, a najciekawsze, to fakt, że działała dalej, nawet po moim odejściu.

M.U.: W takim razie porozmawiajmy o R.I.C.I. – czy firma wciąż działa? Dlaczego zrezygnował pan ze współpracy z Klubem?

W.M.: Klub turystyczny, według tego, co wiem, wciąż działa. Prawdą jest, że zrezygnowałem sam. W dniu 17.01.2014 wypowiedziałem pisemnie współpracę wyłącznie z jednego powodu. Po bezsennej nocy podjąłem tę bardzo trudną dla mnie decyzję, gdyż byłem bardzo emocjonalnie związany z tym projektem. Powodem była radykalna zmiana zasad współpracy poprzez wprowadzenie „statusu aktywności”, jako warunku uzyskania premii. Osobiście nienawidzę tego instrumentu w networku! Jest to najgorsze z rozwiązań, jakie firmy mogą wprowadzać. W USA jest to zakazane i tamtejsze firmy działające u nas, działają tam na innych zasadach, a na innych w Europie. Ale właściwie dlaczego? Nie zgadzam się z takim zapisem i nigdy nie zgodzę, bym co miesiąc musiał cokolwiek sam robić, kupić, zamówić, sprzedać, by uzyskać pieniądze z pracy z grupy, którą to przecież ja zbudowałem. Bez mojej pracy takiej grupy by nie było, więc dlaczego trzeba się co miesiąc jeszcze raz kwalifikować? Obojętnie jak to nazywają, ja tego instrumentu nie uznaję. Ponieważ właściciel nie był gotowy odstąpić od tego zapisu, odejście było dla mnie prostą konsekwencją i jedynym wyjściem.

M.U.: Czy jest Pan karany za jakiekolwiek przestępstwa?

W.M.:  Nie! Chętnie prześlę Pani moje świadectwo o niekaralności. Zapewniam Panią, że jest czyste. Ani w Niemczech, ani w Polsce nie byłem karany za oszustwa. Mam na koncie jakieś mandaty i punkty za szybką jazdę. Ostatni z lipca 2014, jechałem 31 km/h za szybko. Czy to jest oszustwo? Żaden sąd świata nie skazał mnie kiedykolwiek za oszustwo. Nawet przed 5 laty, bo ktoś mógłby mi zarzucić, że po 5 latach nie ma już starych wpisów do świadectwa o niekaralności. Nie ma powodu, bo firmy dla których pracowałem są i były legalne.

[next_message styles=”1″ title=”Zobacz list otwarty do przyszłych i obecnych współpracowników Waldemara Manharta sporządzony przez Adwokata Dariusza Minkusa„]Część 1 Część 2[/next_message]

M.U.: Czy zauważył Pan, że tak naprawdę najwięcej zarzucają panu osoby wielokrotnie karane? Czy to nie jest paradoks?

W.M.:  Szczerze – Maciej M. to nie jest osoba, o której warto rozmawiać. Co do jakości jego pracy dziennikarskiej to nie chciałbym się wypowiadać, ponieważ tę kwestię niebawem rozstrzygnie polski sąd. Jak widać – wcześniej już kilkukrotnie sąd skazał Macieja M.

[next_message styles=”1″ title=”Zobacz poświadczenia o niekaralności Waldemara Manharta„]Poświadczenie 2013 Poświadczenie 2013 wersja Polska Poświadczenie do 2013[/next_message]

M.U.: Czy zna Pan osobiście jakieś autorytety MLM z rynku niemieckiego?

W.M.: O tak, wiele. Utrzymuję bardzo liczne prywatne kontakty z wieloma osobistościami z naszej branży w Niemczech. Wielu miałem przywilej tłumaczyć. Znam wiele liderów i prezesów niemieckich firm networkowych. Wielu z nich można znaleźć wśród przyjaciół na moim profilu na FB. Telefonujemy, czasem się widujemy. Często jeżdżę na szkolenia dla liderów MLM i tam się spotykamy. Cały czas się uczę, dlatego uczestniczę w seminariach, które organizują wysokiej rangi szkoleniowcy jak Klaus-J. Fink, fantastyczny trener, czy autor wielu bestsellerów i nadzwyczaj ciekawych książek, jak „Goldmine Internet”, ghostwriter Thomas Haak czy Austriak Eric Adler. Utrzymuję dobre kontakty z właścicielami największych niemieckich i międzynarodowych wydawnictw jak Bernd Seitz z „Network Karriere”. Również z moim kolegą, Michaelem Sanderem, właścicielem Obtainera, chyba jednego z największych wydawnictw networkowych na świecie. Lista takich kontaktów jest długa.

M.U.: Jakie sukcesy ma Pan na koncie?

W.M.:  Mój największy to dwie cudowne córki Damaris i Nelly, a kolejny to moja obecna rodzina, w której się naprawdę kochamy. Sukces to tak naprawdę bardzo względne pojęcie. Dziś zupełnie inaczej na to patrzę. W dniu 17.10.2003 zostałem powołany prezesem zarządu spółki dystrybucyjnej, którą założyłem od zera, o nazwie innoFlex Polska Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Zamieniłem pracę w sieci na posadę prezesa. Otwarcie w dniu 06.12.03 odbyło się z udziałem ponad 1.500 osób. W lutym 2004 roku, na zlecenie centrali w Berlinie, założyłem drugą spółkę produktową Flex Fon Polska Sp. z o.o. i wprowadziłem najlepszą taryfę telefonii stacjonarnej na polskim rynku, tańszą od TP S.A. i od Tele2. Preselekcję robiła TP. S.A., a usługę dostarczał Energis Polska. Zakończyłem pracę dla firmy w roku grudniu 2006, gdy ta, zaskakującą decyzją, zlikwidowała wszelkie spółki poza niemiecką. Wynik: 6.000 partnerów i 30.000 umów telekomunikacyjnych w systemie. Spółki generowały ponad 1.200.000 złotych miesięcznie z ruchu telekomunikacyjnego. Także Shoppingportal Storeforyou generował z naszej polskiej organizacji kilka milionów złotych w pierwszym roku.

W DubLi wprowadziłem samodzielnie wiele projektów na skalę międzynarodową. Polska struktura wygenerowała także obrót ponad miliona euro. Długo po moim odejściu samodzielnie działali na terenie kraju. DubLi dalej działa na całym świecie, obecnie otworzyli nawet Indie.

M.U.: Panie Waldemarze, aktualnie współpracuje Pan z firmą FlexCom. Jaka jest Pana rola przy tym projekcie?

W.M.: Mężczyzna musi pracować. Taka jego rola. Tym razem ponad miesiąc obserwowałem rynek, nim zacząłem poważnie myśleć o rozpoczęciu współpracy z kimkolwiek. Mój przyjaciel zaczepił mnie i zapytał, czy wolno mu dać mój numer telefonu pewnej osobie. Z pewnością się ucieszę, gdy do mnie zadzwoni. I zadzwonił, a ja się faktycznie bardzo ucieszyłem. Był to Cengiz Ehliz, przyjaciel z lat 2003-2007, z którym współpracowałem w dwóch projektach do 2010 roku. Bardzo go szanuję. W połowie lutego zaprosił mnie do siedziby firmy w Monachium. Pobyt tam zrobił na mnie ogromne wrażenie. Wizja, projekt oraz szybkość rozwoju są bezprecedensowe. Pierwszy raz spotkałem się z pojęciem błękitnego oceanu na spotkaniach z Danielem Kubachem. I tutaj mogępowiedzieć, że FlexCom to taki błękitny ocean w swojej dziedzinie. FlexCom jako firma nie ma własnego produktu. To system, który łączy w sobie dwie funkcje, jedną już działającą – system cashback dla konsumenta ostatecznego w oparciu o system elektronicznego rozliczenia transakcji w małych i średnich punktach handlowych. Druga, FlexPay, to system płatniczy, który opiera się na M-Commerce oraz na własnym rozwiązaniu technicznym, zintegrowanych funkcjach we własnym smartfonie, który ujrzy światło dzienne w dniu 17.01.2015. Moja funkcja to Country Manager na Polskę, a moim zadaniem jest zbudowanie infrastruktury regionalnych koordynatorów, którzy dotrą do wszelkich punktów handlowych w Polsce i zainstalują ten system oraz pozyskają klienta, konsumenta.  A wszystko dzieje się online.

M.U.: Jaką ma Pan gwarancję, że firma FlexCom okaże się uczciwą działalnością, albo że nie podzieli losu R.I.C.I.?

W.M.: Pani pytanie nie jest trudne, kiedy odniesiemy je do porównania tych dwóch firm, gdyż dzielą je naprawdę lata świetlne. Głównie jeśli chodzi o kapitał, technologię oraz przygotowanie i kompetencję. Ale rozumiem, że oczekuje Pani także odpowiedzi ogólnej, takiej nadającej się dla Czytelników? Gwarancja to trudne określenie, gdyż w dzisiejszych czasach prawie wszystko jest płynne i zmienne. Więc może skąd we mnie pewność do tego projektu?

Znam firmę FlexCom od 4 lat. Dziś FlexCom to niemiecko-szwajcarski holding. Obserwowałem tę firmę z boku, gdyż założył ją mój przyjaciel, pierwotnie w Turcji. Jestem pod ogromnym wrażeniem ile zespół zarządzających projektem ludzi dokonał w tak krótkim czasie. Założenie i cel jeszcze nie jest gwarancją, ale jej konsekwentna realizacja, tak.  Skład zarządu, kompetencja zawodowa i ich doświadczenie, tak. To ludzie, którzy we własnych firmach lub na kontraktach obracali miliardami na światowych rynkach. Także kapitał włożony w realizowane cele, jak oprogramowanie, aplikacje smartfonowe, własna produkcja terminali, które na przełomie tylko 14 ostatnich miesięcy są już w 6 generacji oraz obecnie produkcja własnego smartfona, czy oprogramowanie FlexStore (własny sklep z aplikacjami), czy też konstrukcja spółek całego holdingu jak FlexGold S.A. z siedzibą w Szwajcarii i FlexCom Genossenschaftskasse (bank spółdzielczy z siedzibą w Budapeszcie/EU), dalej FlexCom Technology w Hong Kongu i Monachium, etc. W dniu 17.01.2015 w Königspilsner Arenie w Oberhausen/Niemcy odbędzie się event pod nazwą FlexAtion. Około 15 000 uczestników przeżyje na żywo start wielu oczekiwanych narzędzi i produktów, zamykających globalną koncepcję cashback oraz paymentsystem, na bazie m-Commerce dla klientów na całym świecie, ale będzie to jednocześnie zamknięcie wieloletniej pracy i trudów w budowaniu wizji stworzenia największej społeczności konsumenckiej na świecie.

Mam nadzieję, że zgodzi się też Pani ze mną, iż nikt nie inwestuje tak potężnego kapitału w tak rozbudowaną infrastrukturę na całym świecie, by „zwinąć” się przy najlepszej okazji oraz nie buduje własnych zakładów produkcyjnych czy banków, by je opuścić. Ale najważniejszą gwarancją są dla mnie ludzie, których poznałem w Monachium. Jestem przekonany, że ludzie o takim  formacie jak Rudolf Engelsberger, Richard Hollmann, Michael Scheibe, Tobias Engelsberger, czy Adebayo Surekatu, wiedzą co robią, skoro się przyłączyli do projektu Cengiza Ehliz z pełnym, bezgranicznym zaangażowaniem. Przy ich boku czuję się naprawdę bezpieczny. To jest moja gwarancja.

Opracowanie i przygotowanie wywiadu: 

Martyna Ubych

Artykuł Waldemar Manhart – networker z krwi i kości pochodzi z serwisu Ranking MLM: marka osobista w biznesie.

]]>