Każdy człowiek staje przed wyborem, w którym musi obrać za priorytet jedno z dóbr: pieniądze lub czas dla siebie. Musi podjąć tą wyjątkowo trudną decyzję bez względu na to, czy sobie tego życzy, czy nie. Niestety, nie każdy jest w stanie kontrolować swoje poświęcenie w budowaniu kariery, a tym bardziej zwolnić tempo i zatrzymać się na chwilę, by przeanalizować sytuację, w której się znajduje. Ten, kto tego nie robi, często podejmuje decyzję zupełnie nieświadomie, czego konsekwencje pojawiają się dopiero po pewnym czasie.
W karierze zawodowej istnieje tylko jedna prosta reguła, według której zamieniamy czas na pieniądze. Jej autorem jest Benjamin Franklin, a jego słowa „czas to pieniądz” moim zdaniem są obecnie zwrotem najlepiej obrazującym relację między pieniędzmi i czasem. Im więcej zaangażowania, oddania i poświęcenia, tym lepsze efekty finansowe. Niekiedy dokonujemy tego kosztem zdrowia, co podkreśla Paulo Coelho „zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli”.
Jak kosztowne jest zdobywanie pieniędzy widać na przykładzie gwiazd reklam papierosów Marlboro, ponieważ aż trzech znanych aktorów – twarzy marki, zmarło na raka płuc. Historia ta idealnie wpasowuje się w wypowiedź Ralpha Waldo Emersona „pieniądze często kosztują zbyt wiele”.
Wydawałoby się, że wraz z rozwojem nowoczesnej techniki i ekonomii, świat obierze kierunek, w którym ludzie będą mniej pracowali, a jednocześnie poziom zamożności wzrośnie. Frank Sinatra podsumował to krótko, mówiąc „człowiek zużywa dziś na wszystko mniej czasu i więcej pieniędzy i właśnie to nazywa się u nas postępem”. Oznacza to, że wykonujemy syzyfową pracę. Tkwimy w błędnym kole, ponieważ pracujemy ciężej i dłużej by móc więcej wydawać, o czym wspominał Woody Allen – „posiadanie pieniędzy jest lepsze niż nędza z powodów czysto finansowych”.
W biznesie tradycyjnym przelicznik pieniędzy, które zarabiamy w konkretnym okresie czasu jest ograniczony i wynika z ekonomii. Oznacza to, że pracując na etacie można zarobić kwotę zbliżoną do średniej płacy na danym stanowisku. Owszem, wynagrodzenie może się wahać w zależności od stażu, umiejętności praktycznych i dobroci pracodawcy, ale nie jest możliwe, aby zarabiać kilkakrotnie więcej, niż wynosi średnia krajowa w danej branży. Jest to po prostu niemożliwe. Wybierając zawód można sprawdzić statystykę średniego wynagrodzenia w danej dziedzinie i już na początku kariery wiadomo, że nie da się wyżej podskoczyć i „złapać Pana Boga za nogi”. Oczywiście można pracować więcej, zostając po godzinach lub pracując dodatkowo, ale znów wracamy do punktu wyjścia i słów zaczerpniętych z filmu „Wall Street”, „pieniądze powodują, że robisz rzeczy, których nie chcesz robić”.
W marketingu sieciowym sytuacja wygląda zupełnie inaczej, ponieważ każdy posiada prawo wyboru, kiedy i czy w ogóle poświęca czas na pracę, a kiedy nie. Decyzję podejmuje się indywidualnie i świadomie. Można więc powiedzieć, że system wymusza świadomość czasu, który poświęcany jest na rozwój biznesu. Jeśli przeanalizujemy MLM pod względem czysto ekonomicznym, wówczas okazuje się, że ważną rzeczą, o której mało kto wspomina jest możliwość zwielokrotnienia dochodu w przeliczeniu na godzinę pracy. Dzięki skutecznej strukturze sprzedażowo – konsumpcyjnej, dochód rośnie wraz z jej rozwojem, co oznacza, że nie istnieją górne granice zysków. Oznacza to, że relacja między pieniędzmi a czasem poświęconym na ich zdobycie może przybrać bardzo korzystne proporcje, których nie jesteśmy w stanie uzyskać w żadnym innym biznesie. Dzięki MLM można mieć zarówno czas jak i pieniądze. Co więcej, aby zarabiać w marketingu sieciowym, trzeba posiadać strukturę partnerów, która również zarabia, a to oznacza, że został zbudowany dochód finansowy nie tylko dla nas samych, ale również innym osób. Ta sytuacja jest zgodna z teorią, według której stosunek pieniędzy do bogactwa potrafi być niejednoznaczny. Wyraźnie podkreśla to Erich Fromm mówiąc „nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje”.
Często słyszę pytanie: dlaczego zajmujesz się marketingiem sieciowym? Odpowiadam, podając listę konkretnych powodów czysto ekonomicznych, jednak jest jeden, który zostawiam tylko i wyłącznie dla siebie i nikomu go nie zdradzam. Dziś zrobię wyjątek i zdradzę mój indywidualny powód. Jest nim czas dla moich bliskich. MLM pozwala mi decydować kiedy pracuję i gdzie to robię, dlatego tak chętnie przebywam w rodzinnym domu, szczególnie podczas śnieżycy za oknem. Korzystam z czasu spędzonego z rodziną. Dochód pasywny to element, który rozwiązuje problemy nie tylko ekonomiczne, ale również rodzinne. Słyszałem całe mnóstwo historii, w których gdy dochodzi do tragedii życiowych, ludzie dopiero wtedy zdają sobie sprawę, że nie spędzili dostatecznej ilości czasu ze swoimi bliskimi, ponieważ musieli pracować. Dochód pasywny pozwala angażować się w biznes na równi z obowiązkami rodzinnymi.
■
Michał Rusek
www.MarketingDlaCiebie.pl