Odnosiła duże sukcesy w tradycyjnej pracy. Takie też odnosi w MLM. Należy do czołowych postaci marketingu wielopoziomowego w Polsce. Jest charyzmatycznym liderem o bogatym wnętrzu. W swojej pracy realizuje motto: Miarą lidera nie jest to, ile osób go podziwia, ale ile z nich pod jego wpływem zmieniło swoje życie na lepsze.
Jakie zawody wykonywała Pani przed rozpoczęciem działalności w branży MLM?
Życie studenckie nauczyło mnie pracy w wielu zawodach. Zawsze podobał mi się wysoki standard życia, a stypendium i kieszonkowe były dla mnie niewystarczające. Dlatego pracowałam m.in. w firmie konsultingowej jako organizator imprez i szkoleń. Po ukończeniu studiów, zgodnie z moim wykształceniem, podjęłam pracę etatową w szkole i wtedy przeżyłam ogromne rozczarowanie finansowe. Na etacie zarabiałam trzykrotnie mniej niż z prac dorywczych, gdy byłam studentką. Bardzo szybko, bo po półtora roku zmieniłam zawód. Ukończyłam studia podyplomowe dotyczące działalności banków komercyjnych i podjęłam pracę w instytucji finansowej. Tam pracowałam na różnych stanowiskach.
Dlaczego wybrała Pani pracę w banku? Jakie było Pani pierwsze stanowisko?
Obserwowałam rynek pracy i branża bankowa wydawała mi się na tamte czasy bardzo atrakcyjna. Rynek finansowy w Polsce dopiero zaczynał się rozwijać. Istniało więc duże prawdopodobieństwo znalezienia pracy w tym sektorze. Wybrałam instytucję z polskim rodowodem – podjęłam pracę w SKOK – instytucji oferującej produkty bankowe. Przyjmując się do pracy miałam nadzieję, że będę pracować z klientami, ale wtedy moja firma potrzebowała kogoś, kto zajmie się organizacją bieżących spraw i zostałam zatrudniona jako specjalista ds administracji. Do najważniejszych moich zadań należała współpraca z kancelarią prawną, korespondencja firmy, organizacja szkoleń i imprez, wszystkie kwestie kadrowe. Pracowałam także nad wdrażaniem nowych produktów i ich reklamą i uczestniczyłam w otwieraniu nowych oddziałów. Bardzo szybko awansowałam na asystenta zarządu, potem także rady nadzorczej. Firma cały czas bardzo dynamicznie się rozwijała, zatrudniała nowych specjalistów. Kiedy zaczęły powstawać nowe działy, pani prezes powierzyła mi stworzenie działu marketingu i reklamy. Było to dla mnie ogromnym wyzwaniem i propozycję przyjęłam z dużym entuzjazmem.
Stworzyła Pani w banku dział marketingu i została jego dyrektorem. Ukończyła Pani w tym czasie studia z zakresu marketingu i zarządzania. Skąd zainteresowanie marketingiem?
Myślę, że zarząd proponując mi takie stanowisko zauważył moje predyspozycje do pracy w tym dziale. Ja też podeszłam do tego zadania bardzo ambitnie i od razu podjęłam w tym zakresie studia podyplomowe. Na bieżąco mogłam wdrażać w życie dotychczasową wiedzę i doświadczenie oraz wiadomości zdobyte na studiach. Myślę, że praca w marketingu opiera się na relacjach z ludźmi, na rozpoznawaniu i zaspokajaniu ich potrzeb. W tym zawodzie ludzie muszą być osobami otwartymi na nowości, gotowymi na ciągłe poszukiwania. W reklamie zaś ważny jest zmysł artystyczny. Tu trzeba być estetą, widzieć całość, kiedy powstaje dopiero pierwszy element. Myślę, że mam te wszystkie cechy w sobie. Niektóre dostałam na starcie, nad innymi pracowałam. Praca w marketingu i reklamie dawała mi dużo satysfakcji i możliwości realizacji moich pomysłów.
Jakie miała Pani osiągnięcia w pracy na stanowisku dyrektora marketingu?
Kiedy przyjmowałam się do SKOK, firma miała trzy oddziały. Kiedy z niej odchodziłam, było ich już 52 na terenie całej Polski. Sekcja marketingu brała czynny udział w tworzeniu każdego z tych oddziałów. Jednym z większych przedsięwzięć było stworzenie indywidualnego logo firmy, które stosowane jest do dzisiaj. Wiązało się to również z opracowaniem wizualizacji zewnętrznej i wewnętrznej oddziałów oraz stworzeniem jednolitego wzoru naszych materiałów reklamowych i wizerunkowych.
Dużym wyzwaniem była też dla mnie organizacja prac nad stworzeniem naszej pamiątkowej statuetki z logo firmy. W tym zakresie współpracowałam z naszym mysłowickim artystą panem Adamem Plackowskim. Drewniane, ręcznie rzeźbione statuetki „dąbki”, do dzisiaj stanowią symbol firmy i są przyznawane najlepszym oddziałom i gościom honorowym.
Zarządzałam również projektem SKOK RABAT, polegającym na podpisywaniu umów partnerskich z firmami wzajemnie się polecającymi. Ze względu na ilość podpisanych umów, należeliśmy do ścisłej czołówki spośród wszystkich oddziałów SKOK. Byłam też inicjatorem stworzenia strony internetowej. Wprowadziłam do naszego zakresu działań badania rynku i satysfakcji klienta. Organizowałam wiele imprez firmowych, w tym wyjazdów integracyjnych.
Odniosła Pani duży sukces w banku awansując pięciokrotnie. Jakim własnym cechom lub okolicznościom zawdzięczała Pani tak udaną karierę w bankowości?
Myślę, że przede wszystkim to odwaga w podejmowaniu nowych wyzwań. Podobało mi się to, że cały czas musiałam uczyć się nowych rzeczy, że powierzano mi nowe obowiązki, których nigdy wcześniej nie wykonywałam. Czułam wtedy, że się rozwijam. Nie było dla mnie rzeczy niemożliwych do wykonania.
Kolejną ważną cechą, jaką dostrzegli moi przełożeni na pewno była kreatywność. Wraz z kilkoma osobami tworzyliśmy świetny zespół zadaniowy, który miał bardzo duży wpływ na rozwój firmy.
Moim bezpośrednim przełożonym zawsze był prezes zarządu i chociaż w czasie mojej 6-letniej pracy skład zarządu zmieniał się kila razy, zawsze szybko potrafiłam nawiązać dobre relacje z moimi pracodawcami. Zawsze ze wszystkimi członkami zarządu byłam po imieniu, nigdy tego nie nadużywałam. Zawsze starałam zachowywać się taktownie i w dobrym stylu.
Swoje obowiązki zawsze wykonywałam rzetelnie – traktowałam je jako zadania do wykonania, bez względu na to, że już minęło 8 godzin pracy. Traktowałam je zadaniowo. Kiedy była potrzeba, zostawałam po godzinach, zabierałam pracę do domu, albo jechałam w Polskę. Zawsze starałam się wykonywać moje zadania najlepiej, jak umiałam.
Co sprawiło, że rozpoczęła Pani współpracę z FM Group? Dlaczego MLM?
Do decyzji o własnym biznesie w branży MLM dojrzewałam 12 lat. Doskonale znałam system MLM. Będąc jeszcze studentką poznałam świetnych ludzi – liderów MLM. Bardzo spodobał mi się ich styl życia. Oni byli wolni w dosłownym znaczeniu tego słowa. Jeździli po całym świecie, doskonale łączyli pracę z odpoczynkiem. Wszędzie mieli przyjaciół i bardzo dobrze zarabiali. Imponowali mi. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to oni pokazali mi prawdziwy styl życia w MLM.
FM Group nie było moją pierwszą firmą marketingu wielopoziomowego. Doskonale wiedziałam, że żeby osiągnąć sukces trzeba bardzo się zaangażować. Codziennie po pracy zawodowej jechałam na spotkania w FM. Ustaliłam priorytety na pierwsze trzy miesiące. Pracowałam każdego dnia, a w soboty przez cały dzień. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. Poziom 21% osiągnęłam po dwóch miesiącach pracy, a perłową orchideę już po 4 miesiącach. Potem kolejno co roku następne poziomy w Klubie Orchidei. Od ponad dwóch lat jestem na poziomie Diamentowej Orchidei. I dzisiaj, mimo tak licznej grupy, codziennie pracuję, organizuję spotkania indywidualne i grupowe, w czasie których szkolę i motywuję ludzi.
Już na samym początku, bez przygotowania teoretycznego, na dziesięć osób, którym proponowała Pani współpracę, osiem ją podejmowało. Tylko jedna osoba na kilka tysięcy dystrybutorów jest tak efektywna już na samym starcie. Czuje się Pani wyróżniona?
Szczerze mówiąc nawet nie znałam takich statystyk. Nie lubię przystępować do zadań ze statystycznymi ograniczeniami. Raczej w życiu kieruję się swoim zdaniem i sama ustalam cele. Zawsze jeżeli jestem do czegoś przekonana i coś jest moim pragnieniem, to staje się to rzeczywistością.
Kiedyś, po pomyślnym zdaniu egzaminów wstępnych na studia dowiedziałam się, że na jedno miejsce było sześciu kandydatów. Wszystkie moje koleżanki, którym bardzo zależało, niestety nie dostały się na studia dzienne. One pilnie śledziły ilość kandydatów i wolnych miejsc, zamiast skupić się na tym, co chcą osiągnąć. Stresowały się statystykami. Ja zaś po prostu poszłam zdać egzaminy i zrobiłam to. Jeśli do wykonania zadań podchodzimy na luzie, ale konsekwentnie, to sukces przychodzi dużo łatwiej. Presja wykonania czegoś bardzo nas paraliżuje. Wracając do pytania, czy czuję się wyróżniona? Nie. Ja po prostu jestem sobą, przyciągam w swoim życiu rzeczy, które pragnę i ludzi, którzy pomagają mi to osiągnąć.
Co stanowi o tak dużej Pani efektywności?
Każdą moją pracę zawsze wykonywałam z pasją. Jeśli czegoś nie czuję, to po prostu tego nie robię. Jak jakieś zajęcie sprawia mi przyjemność, to mogę pracować z dużym zaangażowaniem i sercem, a to jest potrzebne w MLM. Nie liczy się wtedy ilość przepracowanych godzin, ani przejechanych kilometrów. Pracuje się tak długo, aż cel zostanie osiągnięty.
Duży wpływ na sukces lidera na pewno mają takie cechy jak: optymizm, rzetelność, systematyczność, pracowitość, konsekwencja w realizacji celów, kreatywność, umiejętność automotywacji i motywacji innych, potrzeba samorozwoju. Myślę, że wszystkie te cechy już w dużym stopniu posiadam, ale stale jeszcze nad nimi pracuję. Jest jeszcze coś bardzo ważnego, bez czego nie da się osiągnąć sukcesu w żadnej dziedzinie. Jest to wewnętrzna harmonia, której również cały czas się uczę. Nie można cieszyć się sukcesem tylko w jednej dziedzinie życia, np. w pracy. Musimy także mieć szczęśliwą rodzinę i przyjaciół, na których zawsze możemy liczyć, cieszyć się dobrym zdrowiem, mieć czas na hobby i rozwój duchowy. Od kilku lat uczę się sztuki Feng Shui. Wcielam ją w moje życie i zachęcam do tego moich liderów.
Myślę, że duży wpływ na sukces mają też szkolenia, w których biorę udział od samego początku prowadzenia biznesu. Na ich podstawie oraz na bazie przeczytanych książek opracowałam własny program szkoleń. Każdy mój dystrybutor bezpłatnie może z nich skorzystać. Zawsze mamy na nich 100% frekwencji.
Została Pani wyróżniona w konkursie PNSA dla najlepszych sprzedawców kierujących się wysokimi standardami etycznymi. Czy kieruje się Pani etyką w biznesie? Czy warto postępować etycznie?
Nie tylko warto, ale trzeba postępować etycznie. Wyznaję zasadę, że zawsze to, co dajemy, wróci do nas ze zdwojoną siłą. Jeśli pracujemy etycznie, mamy czyste sumienie i możemy spojrzeć ludziom prosto w oczy. Ostatnio można zaobserwować wiele nieetycznych praktyk w biznesie MLM. Pocieszam wtedy moich skarżących się dystrybutorów i mówię im, że działania nieetyczne są na tzw. krótką metę. Jeśli chcemy zbudować solidny biznes, to on musi opierać się na zdrowych fundamentach, bez fałszywych obietnic, musi być zbudowany na dobrych relacjach z ludźmi w naszej strukturze.
Co roku, na balu dla najlepszych liderów odbieram statuetkę Orchidei i robię to z dumą i podniesioną głową. Wiem, że nagrodę dostaję za wyniki pracy, a mój biznes robię etycznie i tego też uczę moich ludzi.
Co trzeba robić, aby być bardzo dobrym sprzedawcą?
Znać produkty i ich używać. Jesteśmy wtedy wiarygodni, a znalezienie klientów to tylko kwestia czasu. Jeśli używam produktów i jestem do nich przekonana, to nie muszę recytować z pamięci opisu działania, tylko po prostu dzielę się doświadczeniami ze stosowania danego produktu. Jestem wtedy bardziej wiarygodna. Mowa ciała jest spójna z tym, co mówię i co myślę.
Uważam, że podstawą w biznesie jest stworzenie dobrych relacji z ludźmi. Jeżeli uda nam się je zrobić, to zbudujemy każdy biznes. Uważam też, że jest kilka czynników warunkujących sukces sprzedawcy. Po pierwsze, trzeba lubić ludzi, bo bez nich nie dokonamy sprzedaży. To z natury musimy być sympatyczni i umiejący naturalnie nawiązywać kontakty interpersonalne oraz wzbudzać u ludzi zaufanie. Musimy w sobie nosić pogodę, nawet kiedy na zewnątrz pada deszcz. Inni ludzie wtedy chętniej z nami przebywają. Owszem, można pracować nad tymi cechami, ale trzeba pamiętać, że taka zmiana siebie może trwać latami. Jak często przecież zdarza nam się, że robimy zakupy w tym sklepie, gdzie jest fajniejsza ekspedientka, bez względu na to, że gdzie indziej jest taniej. Osoby, które są malkontentami, których męczą inni ludzie, będą swoją postawą życiową odstraszać klientów.
Zanim dokonamy sprzedaży, przyjemnie jest porozmawiać o zwykłych, codziennych sprawach, np. o dzieciach, pracy, studiach, hobby itd. Tworzy się wtedy więź między kupującym, a sprzedającym, łatwiej dostrzec potrzeby kupującego i odpowiednio dobrać ofertę. Nam – osobom pracującym w MLM, jest dużo łatwiej niż sprzedawcom w sklepie. Możemy z klientem wypić kawę w jego domowym zaciszu, nawet zaprzyjaźnić się z nim. Jeśli klient nas polubi, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie naszym stałym klientem oraz poleci nas swoim znajomym. To ogromny sukces!
Kolejną ważną rzeczą gwarantującą sukces sprzedawcy jest dbanie o klienta. To miłe, gdy nasz sprzedawca pamięta, kiedy mamy urodziny, czy zapyta jak się czuje nasze dziecko. My, sprzedawcy musimy naszą pracę wykonywać rzetelnie, punktualnie przybywać na spotkanie z klientem, dostarczać towar na czas. W ten sposób okazujemy klientowi szacunek i możemy liczyć z jego strony również na to samo.
Moich klientów traktuję, jak ja sama chciałabym być traktowana, więc staram się, by sprzedaż była przyjemnym aktem zakupu. To znaczy, żeby klient czuł satysfakcję z dokonanego wyboru. Nie jest to możliwe, jeśli sprzedawca wywiera na kliencie presję, a tak niestety często się zdarza. Sprzedawcom potrzebna jest duża umiejętność empatii. Sama nie lubię, gdy ktoś mi coś na siłę chce sprzedać. Takie działanie jest jednorazowe i zawsze pozostawia niesmak.
Kolejną ważną rzeczą jest nasz wizerunek. Jeśli ktoś reklamuje perfumy, kosmetyki to niech jego wygląd o tym świadczy. Jeśli ktoś sprzedaje suplementy i mówi o zdrowym trybie życia, to niech nie pali papierosów. Jeśli ktoś sprzedaje telefony, to niech jego numer telefonu będzie od tego operatora, którego reklamuje. Badania sondażowe wśród klientów wykazują przecież dużą korelację pomiędzy wyglądem sprzedającego, a skuteczną sprzedażą. Bądźmy zatem atrakcyjni!
Ile osób ma Pani w swojej strukturze?
65 tysięcy. Ale ja uważam, że wielkość biznesu mierzy się ilością liderów, naszych partnerów, którzy mogą nas w biznesie zastąpić. Możemy wtedy mówić o dochodach pasywnych. Moi liderzy stanowią świetny zespół. Osiągają w firmie najwyższe poziomy. Jesteśmy w bardzo bliskich relacjach. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Uważam też, że miarą lidera nie jest to, ile osób ich podziwia, lecz to, ile osób dzięki nim zmieniło swoje życie na lepsze.
W jaki sposób motywuje Pani swoich liderów do pracy?
Codziennie wiele czasu spędzam na rozmowach telefonicznych, regularnie spotykam się z nimi indywidualnie, ale też cyklicznie organizuję spotkania i szkolenia grupowe. Od kiedy przeprowadziłam się do nowego domu, regularnie spotykam się z moimi liderami na wtorkowych śniadaniach. Możemy wtedy ustalać nowe cele, strategie, wzajemnie wymieniać doświadczenia. Ponieważ moi liderzy są moimi przyjaciółmi, często też mój czas prywatny spędzam z moimi liderami. Wtedy wraz z naszymi rodzinami możemy korzystać z uroków życia. Czasami zdarza nam się wspólnie wyskoczyć do SPA, na jogę, czy trochę potańczyć. Staram się, by wspólnie spędzone chwile były nie tylko czasem owocnej pracy, ale też i dobrej zabawy.
Współpracuje Pani z dyrektorem Instytutu Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego dr hab. Józefem Maciuszkiem. Na czym polega ta współpraca?
Pana doktora poznałam na jednym ze szkoleń unijnych, na samym początku mojej działalności. Bardzo szybko znaleźliśmy wspólne tematy i podjęliśmy współpracę w zakresie szkoleń mojej struktury. Myślę, że zarówno te szkolenia jak i jego książka „Jak pozyskać partnerów do marketingu sieciowego” miały duży wpływ na rozwój mojego biznesu. Pan Józef Maciuszek jest dla mnie ogromnym autorytetem w dziedzinie psychologii, dlatego też wzajemna wymiana doświadczeń jest dla mnie bardzo korzystna.
Co Pani zdaniem jest najważniejsze w biznesie MLM: wiedza, entuzjazm czy wytrwałość?
Cóż… to tak, jak w życiu wiara, nadzieja i miłość. Wszystkie ważne! W biznesie zaczęłam od entuzjazmu, bo tylko tyle na początku miałam. Szybko musiałam nauczyć się być wytrwałą i zdobywać wiedzę. Aby osiągnąć sukces, musimy mieć je wszystkie.
Jest Pani zwolennikiem tezy, że wszystko co nam się przydarza jest efektem funkcjonowania prawa przyciągania. Jak to się przejawia w Pani życiu?
Nasze myśli wytwarzają niewidzialne pole, działające jak magnes dla rzeczy dobrych i złych. To, o czym myślimy, jesteśmy w stanie przyciągnąć. Jestem zwolennikiem prawa przyciągania i jeszcze kilku innych praw, które świetnie opisał Brian Tracy. Odkąd sięgam pamięcią stosowałam je zawsze, zupełnie intuicyjnie. Nie wiedziałam tylko, że te prawa są zdefiniowane. Świadomość istnienia prawa przyciągania daje mi wewnętrzny spokój. Wiem, że muszę tylko wymyślić to, co chcę i tak się stanie. Wielu ludzi nie osiąga w swoim życiu sukcesu, bo nie wiedzą, jak on ma wyglądać.
Ja codziennie robię sobie wizualizację różnych rzeczy i wydarzeń, a potem cierpliwie czekam i wierzę, że się przydarzą. Jestem zwolennikiem stwierdzenia, że zawsze w życiu spotyka mnie to, co w danej chwili jest dla mnie najlepsze i tak też się dzieje. Zawsze oczekuję najlepszych rozwiązań.
Mając do życia takie nastawienie łatwiej znosimy porażki, które zdarzają się nawet optymistom. Uważam, że czasami trzeba przegrać bitwę, by wygrać wojnę!
Jakie ma Pani plany biznesowe na najbliższy czas? Jak widzi Pani swoją przyszłość w MLM?
Przede wszystkim chcę pomóc moim dystrybutorom w osiągnięciu ich poziomów liderskich, więc jest to na razie najważniejszy dla mnie cel. Zawsze mówiłam, że osiągnę wszystko, co jest do osiągnięcia w firmie FM Group. Niedawno dowiedziałam się o możliwości wprowadzenia nowych poziomów w naszej firmie. Jest to dla mnie dużą motywacją do rozbudowy struktury wszerz i podjęłam już działania w tym kierunku.
Wiele osób zwraca się do mnie o poradę dotyczącą działalności w MLM. Pytania często się powtarzają, więc zaczęłam pisać książkę. A prywatnie, chociaż mieszkam w nowym, pięknym domu, marzę o XIX- wiecznym pałacu z pięknym ogrodem i parkiem.
Z Natalią Ryńską rozmawiał Tomek Nawrot
Natalia Ryńska posiada wykształcenie wyższe pedagogiczne oraz podyplomowe bankowe i marketingowe. Od sześciu lat współpracuje z FM Group. Od dwóch lat znajduje się w tej firmie na poziomie Diamentowej Orchidei. Jest liderem Klubu Top Liderów. Jej hobby to Feng Shui – w tym roku ukończyła Akademię Feng Shui. Kolejne zainteresowania to numerologia, florystyka, latino dance. Kieruje się mottem: Miarą lidera nie jest to, ile osób go podziwia, ale ile z nich pod jego wpływem zmieniło swoje życie na lepsze.
www.extrazapach.pl